Dziewięćdziesiąt lat temu zwodowano we Francji kontrtorpedowiec ORP „Wicher”. Po latach stagnacji, wywołanej problemami ekonomicznymi, polska marynarka wojenna doczekała się nowoczesnej jednostki. Był to okręt z prawdziwego zdarzenia, odróżniający się od służących w pierwszych latach po wojnie przestarzałych, używanych jednostek.
Odrodzona Rzeczpospolita borykała się z problemami ekonomicznymi. Budżet młodego państwa polskiego nie był w stanie w pełni zaspokoić potrzeb wojska, a zwłaszcza marynarki wojennej, będącej najdroższym rodzajem sił zbrojnych. Ambitnych planów rozwoju floty stworzonych przez Kierownictwo MW nie dało się zrealizować. Marynarze byli coraz bardziej rozczarowani. Marynarka wojenna miała niewiele okrętów. Były to małe, przestarzałe jednostki, o niewielkiej wartości bojowej. Sytuacja zmieniła się w 1926 roku, kiedy podpisano umowę na budowę dwóch nowoczesnych niszczycieli, zwanych wówczas kontrtorpedowcami.
Budowa dwóch jednostek była możliwa dzięki pożyczce stabilizacyjnej, którą polski rząd otrzymał od Francji. Jednym z jej warunków była budowa nowych okrętów dla Polski we francuskiej stoczni Chantiers Navals Français. Po trwających kilka miesięcy negocjacjach, 2 kwietnia 1926 roku, podpisano kontrakt na budowę dwóch jednostek, opartych na planach francuskiego typu Bourrasque. Zgodnie z planem pierwszy okręt (ORP „Wicher”) miał być gotowy w ciągu 27 miesięcy od podpisania umowy, a następny (ORP „Burza”) po 39 miesiącach. Wbrew oczekiwaniom strony polskiej prace przy budowie kontrtorpedowców przebiegały z licznymi trudnościami, a przyjęte terminy nie były dotrzymywane. Problemy finansowe stoczni oraz strajki robotników pogarszały sytuację.
ORP „Wicher” zwodowano z dużym opóźnieniem 10 lipca 1928 roku. Banderę podniesiono 8 lipca 1930 roku. Pierwszym dowódcą został kmdr ppor. Tadeusz Podjazd-Morgenstern, który 16 lipca przyprowadził kontrtorpedowiec do Gdyni. Było to duże wydarzenie, od razu uznane za historyczne. Polska marynarka wojenna zyskała bowiem pierwszy nowoczesny okręt wojenny. Okręt powitano w Gdyni niezwykle uroczyście. Na redę wyszły wszystkie statki, kutry, motorówki, a także ORP „Mazur”.
ORP „Wicher”
Wyporność standardowa ORP „Wicher” wynosiła 1540 ton, maksymalna 2010 ton. Okręt miał długość 106,9 m, szerokość 10,5 m, zanurzenie wyniosło 3,5 m, łączną moc maszyn określono na 35 000 KM, a zasięg na 3000 mil morskich (przy prędkości 15 węzłów). Załoga składała się z 10 oficerów oraz około 150 podoficerów i marynarzy. Okręt miał cztery pojedyncze armaty 130 mm Schneider-Creusot wz. 1924, umieszczone po dwie na dziobie i rufie, dwie armaty przeciwlotnicze 40 mm Vickers-Armstrong wz. 28, dwa podwójnie sprzężone najcięższe karabiny maszynowe 13,2 mm Hotchkiss, dwie potrójne wyrzutnie torpedowe 550 mm z reduktorami dla torped 533,4 mm i 450 mm, a także dwie rufowe wyrzutnie bomb głębinowych, dwa burtowe miotacze bomb głębinowych oraz 60 min.
ORP „Wicher” nie był jednostką supernowoczesną ani doskonałą. Istotnymi mankamentami okrętu były mała stateczność początkowa, niedostateczna szybkość, niewystarczająca szybkostrzelność i donośność artylerii głównej oraz słaba obrona przeciwlotnicza. Podczas odbioru polska komisja wykryła także różne usterki, świadczące o niesolidności wykonawcy, m.in. niestaranne i niekompletne wykonanie skraplaczy. Doświadczenia zebrane podczas eksploatacji okrętów typu Wicher okazały się bezcenne przy opracowywaniu założeń technicznych dla następnych jednostek tej klasy zamówionych w angielskich stoczniach – niszczycieli „Błyskawica” i „Grom”.
Mimo wad ORP „Wicher” był wartościowym nabytkiem dla polskiej marynarki wojennej. Razem z bliźniaczym ORP „Burza” stanowiły nową jakość. Były nie tylko pierwszymi nowymi okrętami, jakimi dysponowała Marynarka Wojenna RP, lecz także w momencie wejścia do służby największymi jednostkami pod względem wyporności. Doskonale nadawały się do zadań szkoleniowych.
ORP „Wicher” był jednym z bardziej aktywnych okrętów wojennych II RP i odbył wiele rejsów reprezentacyjnych do portów bałtyckich. Był także pierwszym polskim okrętem, który wykonał rejs oceaniczny. W 1931 roku udał się na Maderę, skąd zabrał marszałka Józefa Piłsudskiego powracającego z leczenia.
Wrzesień 1939
Od marca 1939 roku, w miarę jak zaostrzała się sytuacja międzynarodowa, ORP „Wicher” razem z innymi okrętami patrolował polskie wody terytorialne, śledząc ruchy jednostek Krigsmarine i transporty wojsk płynące z III Rzeszy do Prus Wschodnich.
ORP „Wicher” był jedynym niszczycielem, który został na wodach Rzeczypospolitej w dniu wybuchu wojny. Pozostałe trzy jednostki (OORP: „Burza”, „Grom”, „Błyskawica”) ewakuowano 30 sierpnia w ramach planu „Peking” do Wielkiej Brytanii, aby stamtąd mogły prowadzić dalsze działania.
ORP „Wicher” jako okręt eskortujący stawiacz min ORP „Gryf” został przeznaczony do realizacji planu „Rurka”, mającego na celu postawienie pola minowego pod Piławą, by ograniczyć ruchy niemieckich okrętów na Zatoce Gdańskiej. Atak bombowców wroga rozproszył polskie okręty. Głównym celem był „Gryf”, na którym zginęło pięciu członków załogi wraz z dowódcą kmdr. ppor. Stefanem Kwiatkowskim. Poważnie uszkodzony został także trałowiec ORP „Mewa”, na którym zabitych zostało kilkunastu członków załogi, a wielu odniosło rany. Uszkodzony ORP „Gryf” wrócił do portu, uznano, że nie jest w stanie wykonać operacji „Rurka”. O zawieszeniu działań nie poinformowano „Wichra”, który zajął wyznaczone stanowisko bojowe. Dowódca ORP „Wicher” kmdr por. Stefan de Walden pozostał posłuszny otrzymanym w ramach planu „Rurka” rozkazom atakowania nieprzyjaciela tylko wtedy, jeśli zagrażałby on operacji minowania. Stracił przez to możliwość zatopienia niemieckich okrętów, które znajdowały się na pozycji dogodnej do strzałów torpedowych. Przed świtem ORP „Wicher” powrócił na Hel. Tam jego dowódca dowiedział się, że odwołano operację.
Kierownictwo Marynarki Wojennej podjęło budzącą dużo emocji decyzję, aby OORP „Wicher” i „Gryf” przekształcić w pływające baterie, będące elementem obrony Helu. Oznaczało to rezygnację dowódcy floty z morskiego działania tych okrętów. Decyzja ta zasmuciła kmdr. por. Stefana de Waldena, który chciał podjąć próbę przedarcia się przez Cieśniny Duńskie. Zakotwiczone okręty, pozbawione elementu ruchu, stały się niebawem celem dla artylerii i lotnictwa niemieckiego. Polskie okręty dzielnie broniły się 3 września, odpowiadając na ogień artylerii niemieckich jednostek. Nie były jednak w stanie odeprzeć ataku bombowców wroga. 3 września, po godzinie 16, ORP „Wicher” został trafiony czterema bombami i zatonął. Niemcy ostrzeliwali rozbitków z broni pokładowej samolotów. Większość marynarzy z ORP „Wicher” zdolnych do walki weszła w skład obrony lądowej Półwyspu Helskiego i walczyła do czasu kapitulacji, do 2 października 1939 roku.. Zniszczenie „Wichra” i „Gryfa” wyeliminowało z walki w obronie wybrzeża najgroźniejsze polskie okręty.
autor zdjęć: NAC
komentarze