Jeśli mielibyśmy zrobić ranking priorytetowych obszarów naszej działalności w najbliższych latach, to w pierwszej piątce znalazłyby się bezzałogowce. Nie tylko latające, ale też morskie i lądowe – mówi Maciej Lew-Mirski, wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Holding ma w ofercie drony rozpoznawcze, które można uzbroić i bezzałogowce taktyczne krótkiego zasięgu.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zadeklarował niedawno, że polska armia chce kupić tysiące dronów dla wojsk operacyjnych i obrony terytorialnej. Jaką ofertę ma w tej dziedzinie Polska Grupa Zbrojeniowa, która, zgodnie ze strategią resortu, ma dostawać większość kontraktów?
Maciej Lew-Mirski: Jeśli chodzi o przetargi już ogłoszone, czyli na dostawę bezzałogowców o kryptonimach „Wizjer” i „Orlik”, to w obu przypadkach oferujemy polskiej armii, wspólnie z Instytutem Technicznym Wojsk Lotniczych, produkty sprawdzone i przetestowane. NeoX i AtraxM, bo o nich mowa, są to platformy podwójnego zastosowania, czyli mogą być maszynami rozpoznawczymi, ale gdy trzeba, mogą być również uzbrojone. Jeśli chodzi o przyszłe postępowania, mamy w ofercie Grupy również drona taktycznego krótkiego zasięgu E-310. To zupełnie inna platforma niż ta, którą PGZ prezentowało po raz pierwszy publicznie dwa lata temu. Właściwie z tamtego projektu pozostała jedynie nazwa.
Wasza konkurencja podkreśla, że oferowane przez PGZ bezzałogowce to produkty firm, które nie są częścią Grupy. Atrax jest z ITWL, NeoX to licencyjny produkt z Izraela, a E-310 to dzieło inżynierów z Eurotechu.
Nie ukrywamy, że oferowane przez PGZ systemy BSP to efekt współpracy z firmami spoza Grupy. Ale zdecydowanie nie jest tak, że nasi inżynierowie nie mają wkładu w ich tworzenie i ulepszanie. Dobrym tego przykładem jest wspomniany już przeze mnie dron E-310. Naprawdę włożyliśmy dużo wysiłku, aby tę konstrukcję uczynić dojrzałym, odpowiadającym wymaganiom polskiej armii, produktem. Co do korzystania z zagranicznych licencji i technologii, to wierzymy, że polonizacja zaawansowanych rozwiązań jest jednym ze sposobów na wykształcenie takich zdolności, które pozwolą PGZ samodzielnie budować drony. Ale nawet gdy to nastąpi, nie oszukujmy się, niektóre części i tak będą kupowane za granicą. Po prostu zrobimy to, co robi cały świat, zamiast ponownie wymyślać koło.
Obecnie macie w ofercie konstrukcje średniej wielkości. A co z najbardziej zaawansowanymi, dużymi dronami klasy MALE? Je także chcecie sami budować?
Nie. W tej chwili na świecie jest dwóch, może trzech producentów tego typu konstrukcji, co pokazuje, jak zaawansowane są to rozwiązania, ile pracy i jak dużych nakładów trzeba, aby dojść do produktu końcowego, który będzie nadawał się do wdrożenia do służby. A potrzeby polskiej armii w tym zakresie są tak małe, że uruchamianie prac badawczo-rozwojowych nie ma ekonomicznego sensu. Dlatego prowadzimy rozmowy z zagranicznymi dostawcami tego sprzętu, którym oferujemy pomoc w budowie tego, czego te firmy same nie będą w stanie stworzyć, a także bazę serwisową.
Wielkie koncerny mają przecież sporo środków na takie inwestycje, więc po co im PGZ?
Celem strategicznym rządu jest budowanie narodowych zdolności do produkowania, jak również do serwisowania i wykonywania napraw pozyskiwanego sprzętu, więc zagraniczne firmy muszą szukać do tego krajowych partnerów. Dlaczego ma być nim PGZ? Bo my już teraz mamy niezbędną infrastrukturę - zakłady, lotniska, inżynierów. Mamy potencjał, aby być dla takiego koncernu nie tylko odbiorcą technologii i know-how w ramach offsetu do danego projektu, ale także partnerem biznesowym w innych obszarach, innych produktach. Chciałbym też przypomnieć, że na początku listopada uruchomiliśmy w Wojskowych Zakładach Lotniczych Nr 2 w Bydgoszczy Centrum Kompetencyjne Systemów Bezzałogowych Statków Powietrznych PGZ. Umożliwi ono koordynację prac projektowych, produkcyjnych oraz badawczo-rozwojowych w zakresie systemów BSP na poziomie całej Grupy.
Czy bezzałogowce to przyszłość PGZ?
Jeśli mielibyśmy zrobić ranking priorytetowych obszarów naszej działalności w najbliższych latach, to na pewno w pierwszej piątce znalazłyby się bezzałogowce. Nie tylko latające, ale również morskie oraz lądowe. Taki jest światowy trend i jeśli PGZ chce być podmiotem liczącym się na świecie, to właśnie w tym kierunku musimy rozwijać nasze możliwości. Punkt wyjściowy na pewno mamy bardzo obiecujący i teraz chodzi wyłącznie o to, by te szanse dobrze wykorzystać.
Maciej Lew-Mirski ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Adwokat, współtwórca Służby Kontrwywiadu Wojskowego, były pracownik Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Kancelarii Prezydenta RP, były członek Komisji Weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. Na stanowisko członka zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA został powołany 9 grudnia 2015 roku. Jest również członkiem Rady Nadzorczej funduszu MS TFI oraz Rady Naukowej Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych „OBRUM”.
autor zdjęć: arch. PGZ
komentarze