„Warunki, w których strzelamy w Afganistanie, znacznie odbiegają od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Znajdujemy się w terenie górzystym, ponad 2000 metrów nad poziomem morza, to nie jest bez znaczenia podczas prowadzenia ognia. Do tego dochodzą jeszcze odmienne warunki atmosferyczne”, mówi porucznik Janusz Mazurkiewicz.
Tym razem nawet burza piaskowa nie przeszkodziła artylerzystom z „Alfy” wykonać postawionego zadania ogniowego. Podczas strzelania obsługi dział nie muszą widzieć celów. Wystarczy, że dostaną odpowiednie dane, dzięki którym mogą razić obiekty oddalone nawet o kilkanaście kilometrów. Pozyskiwanie danych z rozpoznania oraz obsługiwanie strzelania własnej artylerii to zadanie dla wysuniętych obserwatorów. W trakcie prowadzenia ognia określają uchylenia wybuchów, co jest ważne, żeby wprowadzić poprawki do precyzyjnego ostrzału. Podobne zadania wykonują żołnierze każdego plutonu, który potrzebuje bezpośredniego wsparcia artyleryjskiego w trakcie działań bojowych.
Nie w każdym terenie można jednak prowadzić strzelania artyleryjskie. Obserwatorzy określają, czy w terenie nie znajdują się osoby postronne oraz obiekty cywilne, które mogłyby ucierpieć lub zostać zniszczone. „Ponadto, planując strzelania, zawsze bierzemy pod uwagę obszary, do których nie można prowadzić ognia. Są to przede wszystkim rejony zabudowane oraz zamieszkałe przez lokalną ludność”, podkreślił podporucznik Maciej Lisiak z Taktycznego Centrum Operacyjnego ZBA.
Treningi ogniowe to tylko przygotowanie do sprawnej i skutecznej realizacji zasadniczych zadań przez grupę wsparcia ogniowego (GWO), czyli ochrony baz i zapewnienia wsparcia ogniowego pododdziałom manewrowym w terenie. „Dowódcy bardzo chętnie korzystają z takiego wsparcia, przede wszystkim ze względu na bardzo dużą skuteczność i celność prowadzonego ognia”, powiedział szef sekcji koordynacji wsparcia ogniowego PKW major Jarosław Radzimierski. Doskonałym przykładem udanego użycia GWO były wydarzenia z początku IX zmiany, kiedy żołnierze ze Zgrupowania Bojowego „Bravo” uniemożliwili podłożenie improwizowanego ładunku wybuchowego (IED) kilku rebeliantom. Po zweryfikowaniu ich zamiarów i identyfikacji celu obsługa 152mm armatohaubicy Dana skutecznie ostrzelała stanowisko przeciwnika. W wyniku tego jeden z rebeliantów zginął, a pozostali zostali zatrzymani. Na miejscu znaleziono blisko 100 kilogramów materiału wybuchowego oraz zapalniki do sporządzenia IED. Innym razem artylerzyści ze Zgrupowania Bojowego „Alfa” ostrzelali z moździerza M-98 stanowiska ogniowe rebeliantów. Dzięki temu udało się wyeliminować przeciwnika, a tym samym zapobiec atakowi rakietowemu i moździerzowemu pozycji wojsk koalicyjnych.
Fot.: mjr Szczepan Głuszczak
komentarze