Javier Solana, były sekretarz generalny NATO, przyjechał do Warszawy, by przekonywać do zacieśnienia współpracy militarnej europejskich państw. Raport, jaki przedstawił, Bruksela ma wykorzystać do opracowania nowej strategii unijnej polityki bezpieczeństwa. Jednak przygotowanie tego dokumentu nie będzie łatwe ze względu na polityczne różnice w ocenie zagrożeń dokonanej przez poszczególne państwa.
Wydajemy rocznie 190 mld euro na utrzymanie 28 armii państw członkowskich UE, które łącznie mają pod bronią 1,5 mln żołnierzy. Jednak sprawy obrony i bezpieczeństwa pozostają najsłabszym unijnym ogniwem. „Mamy unię monetarną, chcemy mieć unię energetyczną. Nadszedł czas, aby stworzyć europejską unię obronną. Bardziej zintegrowana polityka w dziedzinie wydatków militarnych będzie efektywniejsza – podkreślał Javier Solana. Były sekretarz generalny NATO przyjechał do Warszawy, by przekonywać do zacieśnienia współpracy militarnej europejskich państw.
Solana, który przewodniczył NATO w latach 1995–99, a przez kolejne 10 lat był szefem unijnej dyplomacji, zaprezentował raport „More Union in European Defence". Dokument ten powstał pod jego kierownictwem w znanym brukselskim think tanku – Centre for European Policy Studies we współpracy z Fundacją im. Friedricha Eberta.
Tytuł raportu „Więcej Unii w polityce obronnej” to chwytliwe hasło. Tylko jak je zrealizować? Jak powstrzymać procesy dezintegracyjne w UE? Jak ograniczać narodowe egoizmy? Trzeba na poważnie rozpocząć dyskusję na ten temat, bo jak mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski, „przez ostatnie kilkanaście lat byliśmy naiwni, myśleliśmy, że problemy są gdzieś tam daleko”. Tymczasem okazało się, że pojawiły się one w naszym najbliższym otoczeniu: Arabska Wiosna zaskoczyła nas tak samo, jak tysiące imigrantów zmierzających z Afryki do Europy przez Morze Śródziemne, a agresywna polityka Rosji wobec Ukrainy, Gruzji, Mołdawii czy republik bałtyckich zagroziła bezpieczeństwu na Starym Kontynencie. „Potrzebujemy więcej integracji europejskiej oraz więcej wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony” – apelował prezydent Kwaśniewski. Jak mówił, alternatywą jest więcej napięć i nieporozumień w Europie, a „mniej wspólnoty oznacza koniec UE”.
Z raportu wynika kilka rekomendacji: należy uaktualnić europejską strategię obronności, aby stała się bardziej globalna i skupiała na aspektach militarnych. Konieczny jest ponadto unijny wkład w obronę terytorialną. Ma on być pomocą dla struktur NATO. Chodzi o większą koordynację polityki obronnej, od planowania wydatków po utworzenie centrum planowania i koordynacji działań w Brukseli (poprzednio powstaniu takiej unijnej kwatery głównej sprzeciwiali się Amerykanie). Solana podkreślił, że raport bazuje na traktacie z Lizbony. Do powstania unii obronnej niepotrzebne są zatem nowe dokumenty prawne, wystarczy dobra wola polityków. Były sekretarz generalny NATO uważa także, że ministrowie obrony, a także przywódcy państw UE powinni się częściej spotykać i dyskutować na tematy obronne. Ma rację, bo ostatni szczyt poświęcony europejskiemu bezpieczeństwu i polityce obronnej odbył się w grudniu 2013 roku.
– Europejska unia obronna wspierająca NATO w obronie terytorialnej to świetny pomysł – ocenił Jan Maria Nowak, były ambasador RP przy Radzie Północnoatlantyckiej NATO. Podkreślił jednak, że konieczna jest lepsza koordynacja między tymi organizacjami: „nie wystarczy wsparcie, trzeba pójść dalej”. Wydaje się, że kierunek zmian zarysowanych w raporcie Solany popierają Niemcy. Steven Blockmans, szef grupy ds. polityki zagranicznej UE w brukselskim Centrum Ekonomii Globalnej i Geopolityki, który przedstawił zawarte w tym dokumencie rekomendacje, wspomniał o „dużym poparciu dla przedstawionych pomysłów”, a nawet „o przygotowaniach do wdrożenia w życie naszych niektórych rekomendacji”.
Raport przedstawiony przez Javiera Solanę został przesłany do Komisji Europejskiej. Otrzymała go także szefowa unijnej dyplomacji Federice Mogherini, która ma opracować nową strategię w sprawie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa z uwzględnieniem nowych wyzwań. Ale przygotowanie takiego dokumentu nie będzie łatwe ze względu na polityczne różnice w ocenie zagrożeń dokonanej przez poszczególne państwa. Jeżeli jednak nie uda się wypracować wspólnej wizji Unii jako aktora angażującego się w międzynarodową politykę bezpieczeństwa, przyszłość wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony rysuje się w czarnych barwach.
komentarze