Z pokładu lecącej na wysokości 1500 metrów Casy desantują się spadochroniarze. Ich zadaniem jest zdobycie lotniska na terenie przeciwnika. Wspierają ich samoloty F-16, śmigłowce Mi-24, Mi-8 oraz pięć amerykańskich Black Hawków. Tak szkolą się polscy, amerykańscy i kanadyjscy spadochroniarze w Drawsku Pomorskim.
W szkoleniu z żołnierzami 6 Brygady Powietrznodesantowej biorą udział pododdziały amerykańskiej 173 Brygady Powietrznodesantowej i 3 batalionu królewskiego kanadyjskiego pułku – w sumie około 400 żołnierzy. Międzynarodowe ćwiczenia spadochroniarzy trwają w systemie rotacyjnym od kwietnia.
– Trening dotyczy działań typowych dla wojsk powietrznodesantowych. Obecnie w Drawsku Pomorskim szkolą się pododdziały typu ciężkiego, czyli spadochroniarze z 18 Batalionu Powietrznodesantowego z Bielska-Białej i kompanii z 91 Regimentu Kawalerii amerykańskiej brygady. Ze względu na specyfikę tych jednostek, w czasie zajęć żołnierze wykorzystują także pojazdy typu HMMWV – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady.
Podczas poligonowych manewrów żołnierze z trzech krajów stworzyli tzw. Wzmocnioną Kompanijną Grupę Powietrznodesantową, którą dowodzi kpt. Marcin Wilga z 18 Batalionu Powietrznodesantowego z Bielska-Białej. Jakie dostali zadanie? – Musimy zdobyć lotnisko przeciwnika i najważniejsze obiekty lotniskowej infrastruktury, czyli wieżę kontroli lotów i wartownię – mówi kpt. Wilga.
Jako pierwsi do akcji ruszyli polscy spadochroniarze z grupy awangardowej. Desantowali się na spadochronach AD-2000 z pokładu samolotu transportowego C-295M CASA lecącego na wysokości 1500 metrów. – Żołnierze muszą rozpoznać teren przeciwnika, a potem przygotować i zabezpieczyć desantowanie dla pozostałych skoczków – wyjaśnia jeden ze spadochroniarzy.
Podczas operacji, wzmocniona Kompanijna Grupa Powietrznodesantowa podzielona została na dwa elementy, a każdy z nich musi przeprowadzić szturm na wyznaczone obiekty. Wcześniej jednak ze wsparciem nadlatuje para myśliwców F-16. – Przeciwnik skutecznie się broni, dlatego zaraz po myśliwcach, żołnierze muszą wezwać dwa śmigłowce Mi-24 – opisuje kpt. Gil. – Dodatkowo na pokładzie dwóch śmigłowców Mi-8 i dwóch Black Hawk przylatuje wsparcie.
Operacja zakończyła się zrzutem ładunków – z pokładu transportowców desantowano zasobniki z bronią i amunicją. Z pokładu C-295M Casa zrzuconych zostało sześć zasobników ZT-100 (każdy po 100 kg), a z pokładu C-130 Hercules desantowano trzy kontenery CDS. Każdy ważył blisko tonę.
– Takie szkolenia są dla nas bardzo ważne. Uczymy się wzajemnie od siebie, doskonalimy współpracę. To kiedyś zaprocentuje, gdy przyjdzie nam się spotkać podczas sojuszniczych działań bojowych – dodaje ppłk Ryszard Burczy, dowódca 18 Batalionu Powietrznodesantowego.
Międzynarodowy trening spadochroniarzy obserwował Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni pil. Lech Majewski. W Drawsku Pomorskim odbyła się dziś roczna odprawa rozliczeniowa, w której uczestniczyli wszyscy dowódcy jednostek bezpośrednio podległych DG RSZ.
6 Brygada Powietrznodesantowa współpracuje ze swoją amerykańską odpowiedniczką już od 12 lat. Żołnierze spotykali się m.in. podczas międzynarodowych manewrów oraz podczas misji w Iraku i Afganistanie. Polscy spadochroniarze regularnie szkolą się także z Kanadyjczykami. Co roku uczestniczą między innymi w szkoleniach w Quebecu oraz w kursach w warunkach subarktycznych.
autor zdjęć: kpt. Marcin Gil
komentarze