moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

PAPA bierze władzę

W niedzielnych wyborach prezydenckich na Ukrainie ponad połowa wyborców (54 proc.) oddała głos na Poroszenkę. Teraz państwo to przeszło do kolejnego etapu walki o swój przyszły polityczno-społeczny kształt, o swoje miejsce w Europie i świecie. O sympatii narodu do prezydenta elekta świadczy jego nowe narodowe imię: PAPA, utworzone od pierwszych liter: Piotr Ołeksijowycz Poroszenko. Dama z Warkoczem uzbierała około 13 proc. głosów, co potwierdza, że nie cieszyła się aż tak wielkim poparciem, szczególnie od czasów Majdanu, i że naród chce nowych twarzy – zauważa komandor rezerwy dr Wiesław Topolski ze Stowarzyszenia Oficerów Marynarki Wojennej RP.

PAPA na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi, które wczoraj odbyło się w Kijowie, stwierdził, posługując się poprawną angielszczyzną, że teraz przyjdzie czas na uporządkowanie państwa, na walkę z korupcją, na poprawę życia obywateli i zrealizowanie zamiaru wprowadzenia Ukrainy do Unii w ciągu najbliższych 10 lat. Zapowiedział, że pierwszą podróż odbędzie do zbuntowanego Doniecka. Naród mu uwierzył. Nawet Dama z Warkoczem, widząc tak wielką rozpiętość między swoim elektoratem a Papy, stwierdziła, że nie wnosi żadnych zastrzeżeń i że wszystko jest OK.

Walka o fotel prezydenta trwała w cieniu ostrego kryzysu w państwie, a 21 kandydatów, bardzo różnych w swoim doświadczeniu politycznym, pozycji społecznej, sympatiach i antypatiach społecznych, stanęło przed obliczem narodu. Akt wyboru dokonał się tak, jak tego można było oczekiwać. Odpadli radykałowie, ludzie znani z pracy dla dawnej władzy, biznesmeni, osoby znikąd i osoby więcej niż przypadkowe.

Ukraińskie kolejki do urn wyborczych

Wczoraj, na gorąco, znajomi z Kijowa relacjonowali mi swoje odczucia i nastroje. Większość z nich była zdumiona nie tylko wysoką frekwencją, ale dostrzegalną wszędzie życzliwością, nawet w długich kolejkach do urn wyborczych, mimo panujących wysokich temperatur. Na przykład, na Obołoniu, Darnicy i Borszczagowce (dzielnice Kijowa) ludzie stali niekiedy ponad godzinę, by oddać swój głos. Frekwencja na wyborach – według porannych wskaźników z 26 maja – mimo tak złożonej sytuacji wewnętrznej była wysoka i osiągnęła poziom około 57 proc. uprawnionych. Oczywiście nie wszędzie, zwłaszcza w zbuntowanych obwodach południowo-wschodnich, ale i tam ludzie starali się pokazać swój wybór.
 
Od chwili, gdy po zrzuceniu Wiktora Fiodorowicza Majdan za pomocą dyplomacji unijnej i amerykańskiej osiągnął kruche porozumienie z siłami związanymi z byłym prezydentem i jego prorosyjskim kursem, cały świat starał się zrozumieć, co będzie na końcu ukraińskich przemian. Wybory zaplanowano zdecydowanie wcześniej, niż wynikało to z nieaktualnego kalendarza politycznego, który jeszcze niedawno określał życie w tym państwie.

Rosja od lat nie godziła się na to, żeby Zachód spokojnie wchłonął państwo z jej strefy wpływów, chociaż w ostatnim tygodniu rosyjski prezydent dyplomatycznie kilkakrotnie stwierdził, że jest gotów się zgodzić z wolą narodu ukraińskiego, jeżeli wybory przejdą z uszanowaniem określonych zasad, i współpracować z nową władzą. Oczywiście kształt tych zasad strona rosyjska określi sama, od dawna bowiem szykuje się do powrotu na scenę polityczną świata jako mocarstwo globalne, a nie skromniejsze – regionalne.

Również Europa nabrała innych odcieni. Tu także dokonywano wyborów. W Polsce PiS ograł niewielką różnicą PO, a frekwencja była na poziomie – według porannych danych z 26 maja – 23,7 proc. We Francji wyraźnie potwierdził się kurs na radykalne, prawicowe nastawienia społeczeństwa, co miało miejsce w innych państwach unijnych w okresie przedwyborczym oraz w toku samych wyborów.

Kilka dni temu wróciłem do lektury pracy Henry’ego Kissingera „Dyplomacja”, której trzy kolejne wydania pozwoliły polskiemu czytelnikowi zapoznać się z mechanizmami tworzenia amerykańskiej polityki w skali globalnej od początku XX wieku do jego końca. Jednak dla mnie najważniejsze jest to, że dzieło to daje przede wszystkim możliwość zrozumienia – dzięki obrazowi tworzonemu przez tego doskonałego polityka – amerykańskiego postrzegania Rosji zarówno w czasach minionych, jak i współczesnych oraz jej roli na globalnej mapie świata.    

Kissinger zawarł w „Dyplomacji”, odnosząc się do przemian końca XX wieku, jedno – w mojej ocenie – z fundamentalnych stwierdzeń: „Jeśli Rosja ma być poważnym partnerem w dziele tworzenia nowego porządku świata, to musi poddać się pewnej dyscyplinie na rzecz stabilności, a nie tylko z niej korzystać.” Ta myśl została poprzedzona innym, według mnie bardzo istotnym, spostrzeżeniem: „Mąż stanu może zawsze uciec od swoich dylematów, zakładając, że w przyszłości nastąpi najbardziej sprzyjający bieg wydarzeń. Miarą zdolności polityka jest jednak umiejętność stworzenia zabezpieczeń przed niesprzyjającym bądź nieprzewidzianym rozwojem sytuacji”.

Putin, nowy car imperialnej Rosji

Dane sformułowanie możemy zastosować w odniesieniu do Władimira Putina, którego działania od chwili objęcia przez niego fotela prezydenta Rosji na przełomie XX i XXI wieku, były ciągiem sprawnie realizowanych manewrów i uników w stosunku do świata zewnętrznego, połączonych z budowaniem silnej pozycji lidera na niwie wewnętrznej. Gdy uznał, że już nadszedł długo wyczekiwany „najbardziej sprzyjający bieg wydarzeń”, wykonał działania, które z jednej strony zachwiały jego obrazem utrwalonym w świadomości współczesnej Europy. Pojawił się nie nowego typu rosyjski, nowoczesny i sprawny polityk, rozumiejący Zachód i jego ideały, jak go postrzegały tamtejsze elity i media, ale nowy car i jego widzenie imperialnej Rosji.

Kilkanaście lat wcześniej Kissinger uprzedzał: „Nowemu kierownictwu w Moskwie należy się, naturalnie, pewna doza wyrozumiałości za wszczęcie trudnego procesu pokonywania komunistycznych zaszłości, które odcisnęły się na dwóch pokoleniach Rosjan. Nie oznacza to jednak, że Moskwie powinno się przyznać prawo do odbudowy sfer wpływów, które najpierw carowie, a później komisarze tworzyli wokół granic Rosji przez trzysta lat”.

Amerykański dyplomata napisał to w 1994 r., a więc na pięć lat przed pojawieniem się na głównej scenie nowego chętnego do zajęcia miejsca cara. Jednak w tym krótkim zdaniu widać zarówno optykę amerykańskiej dyplomacji, jak i uprzedzenie, że demokracje zachodnie powinny mieć wspólny pogląd na to, co dzieje się w postradzieckiej sferze wpływów w Europie. Brak tej czujności, wyczekanie korzystnego momentu, zbliżenie z Chinami – wszystko to świadczy o tym, że Kreml od dawna nie tylko dostrzegał nadciągającą szansę, ale od czasów Gorbaczowa podejmował próby rozbicia jedności sojuszu północnoatlantyckiego i wyparcia z Europy Amerykanów z ich globalnymi planami światowego lidera.

Rosja ograła Europę

Wydarzenie w Czeczenii z 1999 r., potem z Gruzji z 2008 r., a w rezultacie pełny demontaż stabilności na terenie Ukrainy – to potwierdzenie, że Kissingera należało słuchać, patrząc czujnie na działania i umizgi Rosji wobec Europy, a szczególnie Niemiec i Francji. Efekt działania długofalowej polityki Kremla mamy już przed oczyma, a narastająca dynamika działań Putina na arenie międzynarodowej dobitnie potwierdza upór Kremla i jego umiejętność wyczekiwania na „najbardziej sprzyjający bieg wydarzeń”.

Zrozumiałe, że Rosja wcale nie czekała, a w miarę swoich możliwości kreowała – prowadząc stopniową korektę wydarzeń oraz tworząc korzystne dla siebie warunki w relacjach dwustronnych z państwami zachodniej Europy, członkami NATO i UE – ten długo wyczekiwany moment. Robiła to z twarzą pokerzysty, nie zdradzając swoich rzeczywistych zamiarów. Można tu mieć pretensje do dyplomatów zachodnich, a przede wszystkim służb odpowiedzialnych za monitoring tego, co działo się w Rosji i w jej politycznym centrum.

W Polsce, z różnych przyczyn i powodów, udało się naszym dzielnym politykom doprowadzić do dwukrotnego spacyfikowania obu służb wywiadowczych. Doszło również do naruszenia równowagi w służbach dyplomatycznych między doświadczonym a młodym pokoleniem. Zarówno doświadczeni oficerowie cywilnego wywiadu, jak i wojskowego wyspecjalizowani w patrzeniu na ręce Rosjan okazali się nikomu niepotrzebni, szczególnie przedstawicielom nowych elit rządzących, bo przecież byli politycznie niepoprawni. Doklejano im łaty komuchów i agentów pozyskanych przez Rosjan w minionej epoce, a przecież – poza naprawdę nielicznymi wypadkami – wszyscy oni byli oficerami służącymi swojemu narodowi, krajowi, a przede wszystkim swojej ojczyźnie. Gdy w 1918 r. odbudowywano Polskę po jej 123-letnim niebycie na mapie świata, praktycznie cała jej armia, lotnictwo i flota wojenna składała się z tych, którzy wcześniej służyli pod pruskim i carskim oraz austriackim orłem. Bez wahania stanęli oni do służby, bohatersko walczyli o jej niepodległość i granice, tak w latach 1918–1920, jak i w latach 1939–1945. Ci, którzy nie chcieli służyć wolnej Polsce, odeszli, reszta służyła wiernie i z honorem.  

Polskie służby okaleczone

Jeden dżentelmen, zwany popularnie w narodzie Antkiem Policmajstrem, w poczuciu swojej świętej misji doprowadził do końca dzieło związane ze spacyfikowaniem systemu wywiadowczego i kontrwywiadowczego w Polsce. Powstały nowe struktury, nowi ludzie zajęli się obroną interesów państwa na froncie tajnej wojny. A do dzisiaj wiele osób patrzących na występy naszych polityków na arenie polskich interesów wschodnich przeciera oczy, pytając ze zdumieniem: Kto tych gości tam puścił? Kto im przygotował informację o sytuacji? Kto wreszcie zezwolił wkładać palce narodu między zatrzaskujące się boleśnie drzwi rozgrywek międzynarodowych? W odniesieniu do tego ostatniego pytania trzeba przyznać, że staramy się aktywnie zająć w Europie przodujące miejsce, ale tak de facto to należymy do drugiej ligi, co potwierdzają rzeczywiste rezultaty naszych inicjatyw politycznych.

Z kolei rosyjska cierpliwość, długofalowe działania i umiejętność wyczekiwania, przy braku strat wymuszonych kolejnymi bojami o fotel prezydenta – przywódcy narodu, dały oczekiwany rezultat. Ostrzeżenie, wypowiedziane przez cytowanego amerykańskiego dyplomatę, zostało zlekceważone i w samym Waszyngtonie, i w Brukseli, nie mówiąc już o Warszawie. Zresztą, po okaleczeniu dokonanym przez naszych polityków na podległych państwu służbach wywiadu i kontrwywiadu, określenie realnych celów działań Moskwy było właściwie procesem niemożliwym do przewidzenia. Eksperci nowego pokolenia, mający po 23–26 lat, w większości nigdy niebędący za linią Bugu, w głębi postradzieckiego terytorium, często bez znajomości języka i realiów życia TAM, służyli ochoczo swoimi zdolnościami w tworzeniu danych wyjściowych do wypracowania właściwej zawartości polskiej polityki wschodniej forsowanej przez nowe elity.

A przecież Kissinger uprzedzał: „W Rosji demokracja wcale nie musi oznaczać liberalnej polityki zagranicznej i dlatego teza, że gwarancją pokoju są reformy wewnętrzne w Rosji, nie znajduje zbyt wielu zwolenników w Europie Wschodniej […], dlatego też takie kraje jak Polska, Czechy, Słowacja i Węgry tak usilnie starają się o przyjęcie do NATO”. Taką rozsądną postawę wykazywały polskie kręgi polityczne w połowie lat 90. XX wieku, gdzie spora grupa ludzi rozumiała zagrożenia i próbowała budować politykę wschodnią, wykorzystując własne przeżycia i życiowe doświadczenie, czasami bardzo tragiczne. Wiele z tych osób doskonale znało Rosjan, język, kulturę i historię tego kraju. Dawało to im niezastąpiony bagaż doświadczeń, które mogli praktycznie wykorzystywać.

Obecnie za oknami mamy XXI wiek, a za plecami kolejne wybory do Parlamentu Europejskiego, które przyniosły zwycięstwo ludziom, których populizm i bezczelność w kreowaniu własnego wizerunku politycznego dały szansę na zajęcie miejsc w poselskich ławach. Przy tak skandalicznie niskiej frekwencji, sięgającej ledwie 24 proc., w większości dostali oni poparcie tych, którzy wyśmiewani przez liberalne media, pozostawieni sami sobie w świecie spisków i mrocznych wspomnień przeszłości, licznie i zdyscyplinowanie poszli do urn wyborczych. Jak zwykle inteligencja stwierdziła, wraz ze sporą częścią osób z innych klas społecznych, że przepiękna pogoda to doskonały moment do relaksu po ciężkim tygodniu, a w polityce, z nimi czy bez nich, i tak się nic nie zmieni. Niestety, w większości wypadków zjawisko zobojętnienia politycznego dotyczy nie tylko naszego kraju…

Z kolei Ukraińcy osobiście przekonali się, że miał rację Mr Kissinger, gdy pisał: „Nawet szczerzy reformatorzy mogą postrzegać tradycyjny rosyjski nacjonalizm jako siłę jednoczącą, pozwalającą realizować ich cele, a rosyjski imperializm zawsze miał charakter imperialny i misjonarski. Psychologowie mogą się spierać, czy wynika to z głęboko zakorzenionego poczucia zagrożenia, czy też wrodzonej agresywności Rosjan, ale dla ofiar rosyjskiego ekspansjonizmu ta różnica ma charakter czysto teoretyczny”. Europa obudziła się 26 maja w zupełnie innym świecie, niż szła do łóżek dzień wcześniej…

Dla pocieszenia nowych polskich Jamesów Bondów – amerykańskie służby w sprawie Ukrainy też dały ciała…

dr Wiesław Topolski
komandor rezerwy, Stowarzyszenie Oficerów Marynarki Wojennej RP

dodaj komentarz

komentarze


Wojna w świętym mieście, epilog
 
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Ramię w ramię z aliantami
Front przy biurku
Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Rakiety dla Jastrzębi
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
25 lat w NATO – serwis specjalny
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Święto stołecznego garnizonu
NATO on Northern Track
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Wojna w świętym mieście, część trzecia
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Optyka dla żołnierzy
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Głos z katyńskich mogił
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Odstraszanie i obrona
Strażacy ruszają do akcji
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Zachować właściwą kolejność działań
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
V Korpus z nowym dowódcą
Ocalały z transportu do Katynia
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Zbrodnia made in ZSRS
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Barwy walki
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Mundury w linii... produkcyjnej
Przygotowania czas zacząć
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Szpej na miarę potrzeb
Na straży wschodniej flanki NATO
NATO na północnym szlaku
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Kolejne FlyEle dla wojska
Prawda o zbrodni katyńskiej
Szarża „Dragona”
Wojna w świętym mieście, część druga
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Charge of Dragon
Sprawa katyńska à la española
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Zmiany w dodatkach stażowych

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO