Rodzinom ofiar zamordowanych w Katyniu chodziło tylko o satysfakcję moralną. O to, by Rosjanie przyznali, że nierzetelnie prowadzili śledztwo w sprawie zbrodni na Polakach. Decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o niemożności oceny rosyjskiego śledztwa jest głęboko rozczarowująca – mówi prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta.
Polacy mają jednoznaczny osąd na temat zbrodni popełnionej w Katyniu. Zamordowanie jeńców wojennych było pogwałceniem prawa międzynarodowego i czysto ludzkiego. Polska przez lata była krzywdzona także za to, że sprzeciwiała się utajnieniu informacji o zbrodni katyńskiej i walczyła o wskazanie i ukaranie sprawców. Dopiero po kilkudziesięciu latach Rosja przyznała, że to nie Niemcy, lecz NKWD popełniło zbrodnię w Katyniu. Śledztwo, które prowadzili Rosjanie w latach 1998–2004, nie skończyło się jednak ukaraniem winnych. I właśnie dlatego wyrok Trybunału Praw Człowieka był tak ważny dla bliskich pomordowanych w lesie katyńskim.
Rodziny katyńskie odwołując się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie liczyły na to, że pojawią się jakieś nowe dowody. Im chodziło tylko o to, by Rosjanie przyznali się do niewłaściwego postępowania. Rodzinom ofiar zbrodni katyńskiej chodziło o satysfakcję moralną i o to, żeby ten najwyższy autorytet w Europie, jakim jest Trybunał Praw Człowieka, przyznał, że popełniono zbrodnię. Niestety, po poniedziałkowym wyroku pozostaje przykre wrażenie, że znów nikt nie stanął w obronie ofiar katyńskich. Rodziny zamordowanych w 1940 roku mają prawo czuć się potraktowane niesprawiedliwie i nieludzko.
Rozczarowuje także to, że sędziowie wykorzystali pretekst formalny, by uchylić się od oceny rosyjskiego śledztwa. Ten wyrok pozostawia zadrę w sercu każdego Polaka.
komentarze