Polski Sztab Główny w 1939 roku był gotowy do wojny. Dowodzą tego ówczesne dokumenty – mówi dr Andrzej Czesław Żak, dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego i współautor książki „Sztab Naczelnego Wodza w kampanii wrześniowej”. Historyk opowiada też m.in. o współpracy polskiego i japońskiego wywiadu oraz wyjaśnia, dlaczego w wojsku szwankowała łączność.
„Pozbawiona kompetencji maszyna biurokratyczna niezdolna do planowania i dowodzenia” – tak Sztab Główny Wojska Polskiego w przededniu wybuchu II wojny ocenił jego późniejszy szef (z lat 1939–1940) płk Aleksander Kędzior. A jaki obraz sztabu wyłania się z dokumentów opublikowanych przez Centralne Archiwum Wojskowe?
Dr Andrzej Czesław Żak: Zupełnie inny. Wypowiedź płk. Kędziora jest daleko idąca i bardzo subiektywna. Trzeba pamiętać, że przed wojną nie był on wysokim oficerem, służył jako attaché wojskowy w Lizbonie, więc nie miał wglądu w całokształt prac Sztabu Głównego.
Nasz sztab był przygotowany do wojny?
Oczywiście. W latach trzydziestych gros prac sztabu pod kierownictwem gen. bryg. Wacława Stachiewicza to przygotowania obronne, unowocześnianie armii oraz opracowywanie przez zespół płk. Józefa Wiatra nowego systemu mobilizacji. Sztab był gotowy do działania, kiedy we wrześniu 1939 roku przekształcono go w Sztab Naczelnego Wodza. Trzeba tylko pamiętać, że kampanii wrześniowej nie mogliśmy wygrać. Z dwoma przeciwnikami – Niemcami i Rosjanami – nawet Napoleon by sobie nie poradził.
Wspominał Pan o planie mobilizacji płk. Wiatra. Faktycznie miał on tak duże znaczenie?
Dzięki niemu udało się tajnie zmobilizować przed wybuchem wojny dwie trzecie armii. Biorąc pod uwagę ówczesne warunki oraz to, że mobilizacja powszechna ogłoszona 29 sierpnia została pod naciskiem aliantów odwołana i rozpoczęła się dwa dni później, było to dużym osiągnięciem. Warto też pamiętać, że we wrześniu 1939 roku całe dowodzenie wojskami było mocno utrudnione.
Zwłaszcza przy kulejącej łączności...
W polskiej armii okresu międzywojennego przewidziano łączność kablową, dlatego wojsko dysponowało niewieloma radiostacjami mobilnymi. Kłopoty z łącznością zaczęły się, kiedy większość kabli została zniszczona w trakcie niemieckich nalotów i w wyniku działalności dywersyjnej. O tym, jak to wyglądało w praktyce, świadczy meldunek (zamieszczony też w naszej książce) naczelnego wodza marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego z 17 września. Zaczyna się on od słów: „Sowiety wkroczyły”. Oficer napisał go odręcznie ołówkiem na kartce papieru, co tylko podkreśla dramaturgię sytuacji w tamtych dniach.
Bardzo ciekawe są też dokumenty umieszczone w książce, a dotyczące współpracy polskiego i japońskiego wywiadu.
Oficerowie wywiadów obu krajów jeszcze przed wybuchem II wojny wymieniali się wiadomościami o tym, co się dzieje w Związku Radzieckim i przeprowadzili parę akcji wywiadowczych przeciw Sowietom. Kilku z Japończyków zostało potem odznaczonych polskimi wojskowymi Orderami Virtuti Militari, a marszałek Rydz-Śmigły otrzymał japoński Order Wschodzącego Słońca, nadawany za specjalne zasługi wojskowe. Co ciekawe, przez całą wojnę Japończycy, mimo że byli sojusznikami III Rzeszy, nie wydali naszych agentów...
Przed wojną oddział II, czyli wywiad, był częścią Sztabu Generalnego. To była normalna praktyka?
Owszem, wszystkie armie miały w swoich strukturach komórki wywiadowcze. Inny był zresztą wówczas pogląd na cywilną kontrolę nad armią. Proszę zauważyć, że przed wojną wszyscy polscy ministrowie spraw wojskowych byli oficerami, co dziś jest nie do pomyślenia.
Czy pracując nad książką i przeglądając katalogi Centralnego Archiwum Wojskowego oraz Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie coś Pana zaskoczyło?
Znaleźliśmy sporo nowych i niepublikowanych dokumentów, w tym wewnętrzne rozkazy i zarządzenia sztabu. Jest też kilka ciekawostek, jak choćby plan, który pokazuje dokładny rozkład pomieszczeń w warszawskim budynku sztabu przy ul. Rakowieckiej. Dzięki niemu można sprawdzić, gdzie w 1939 roku siedział każdy z generałów.
Czy będą kolejne publikacje o Sztabie Generalnym?
Mam nadzieję, że tak. Wydaliśmy już zbiór materiałów archiwalnych, dotyczących początków sztabu z lat 1918–1921. Chcemy też opublikować materiały z lat 1922–1934 oraz tom o działalności sztabu w czasie II wojny we Francji i Anglii. W ten sposób powstałby czterotomowy cykl poświęcony sztabowi, będący jednocześnie kompendium wiedzy źródłowej na jego temat. Sztab powinien się też doczekać monografii historycznej, ale to już nie jest zadaniem Centralnego Archiwum Wojskowego. My w naszych wydawnictwach upowszechniamy nasze archiwa i znajdujące się w nich wojskowe dokumenty.
Wydajecie także inne pozycje?
Owszem. Wśród naszych publikacji można znaleźć między innymi zbiór opinii o generałach Wojska Polskiego autorstwa marszałka Józefa Piłsudskiego, album ilustrujący historię Orderu Wojennego Virtuti Militari, sylwetki polskich żołnierzy z września 1939 roku czy książkę poświęconą oficerom zamordowanym w Katyniu, Charkowie i Miednoje pod tytułem „Żołnierze Września. Polegli i pomordowani na Wschodzie".
Dr Andrzej Czesław Żak jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W Ministerstwie Obrony Narodowej pracuje od 1990 roku, od sześciu lat stoi na czele Centralnego Archiwum Wojskowego. Jest autorem około 200 publikacji popularnonaukowych z dziedziny historii wojskowości. „Sztab Naczelnego Wodza w kampanii wrześniowej. Dokumenty i relacje” to najnowsza publikacja Centralnego Archiwum Wojskowego wydana z okazji 95. rocznicy ustanowienia SGWP. Poświęcona jest działalności Sztabu Naczelnego Wodza w kampanii wrześniowej oraz Sztabu Głównego w latach 1935–1939. Książka powstała dzięki współpracy Centralnego Archiwum Wojskowego z Instytutem Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Jej autorami są dr Andrzej Czesław Żak oraz jego zastępca dr Andrzej Wesołowski. |
autor zdjęć: Ewa Korsak
komentarze