Obowiązkowego poboru nie ma, mimo to wiele osób pyta o możliwość służby w wojsku.
Jeszcze nie wiem, co będę robił w życiu. Do matury mam rok, więc jest czas na zastanowienie, ale służbę w armii też biorę pod uwagę”, mówi Dawid Dmochowski, uczeń trzeciej klasy w Zespole Szkół Zawodowych nr 1 w Ostrołęce. Dawid jest jednym z ponad 240 tys. dziewiętnastolatków, którzy w tym roku dostali wezwanie na kwalifikację wojskową. W ciągu trzech miesięcy przed około 400 powiatowymi komisjami lekarskimi muszą się zjawić głównie mężczyźni urodzeni w 1997 roku, czyli ci, którzy w minionym roku weszli w dorosłość.
Predyspozycja do służby
„Nasza wojskowa komenda uzupełnień swoim zasięgiem obejmuje trzy powiaty, a kwalifikacje na tym terenie przeprowadzają cztery powiatowe komisje lekarskie”, mówi ppłk Krzysztof Gemza, wojskowy komendant uzupełnień w Ostrołęce. Wezwanie do stawienia się przed komisją dostali w pierwszej kolejności młodzi mężczyźni z Ostrołęki. Następni będą panowie z powiatów: przasnyskiego, ostrołęckiego i makowskiego. „W sumie wezwanych zostało 1600 osób z głównego rocznika”, wylicza mjr Sławomir Kośnica, szef wydziału rekrutacji WKU. Po tej liczbie widać, że w Polsce nastąpił spadek demograficzny. „Jeszcze 13 lat temu na pobór zgłaszało się z naszego rejonu około 2400 chłopaków”, dodaje major.
Do stawienia się na wezwanie komisji zobowiązuje ustawa o powszechnym obowiązku obrony. Za jego niedopełnienie grozi grzywna lub kara ograniczenia wolności, a w skrajnych wypadkach można zostać przymusowo doprowadzonym przez policję. „W zeszłym roku zjawiło się u nas 94% wezwanych osób, pozostali wyjechali do pracy za granicę albo zmienili adres zameldowania”, wyjaśnia ppłk Gemza. Jak dodaje, każdy przypadek nieobecności jest sprawdzany i wyjaśniany. „W ostatnim czasie nie było jednak sytuacji, aby trzeba było wobec kogoś wdrożyć czynności karne”.
Jest dziewiąta rano. W świetlicy w siedzibie ostrołęckiego WKU czeka blisko 30 młodych ludzi. Zjawili się już godzinę temu i wysłuchali informacji dotyczących służby wojskowej i kwalifikacji. „Niestety w szkołach podczas lekcji z edukacji dla bezpieczeństwa uczniowie niewiele dowiadują się o wojsku”, narzeka mjr Kośnica. Dlatego oficer tłumaczył, że w 2009 roku wraz z zawieszeniem obowiązkowej służby wojskowej kwalifikacja zastąpiła pobór. Jej celem jest zebranie informacji o stanie zdrowia młodych ludzi pod kątem ich predyspozycji do służby w wojsku. „Przeprowadzana jest przez wojewodów przy współudziale szefów wojewódzkich sztabów wojskowych oraz starostów, wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast”, mówił oficer. Jak dodał, kwalifikacja kończy się orzeczeniem o kategorii zdolności do czynnej służby wojskowej.
A czy D?
Kategoria A oznacza, że młody człowiek jest zdolny do takiej służby w czasie pokoju i wojny, B – że jest czasowo niezdolny z powodu stanu zdrowia i musi przystąpić ponownie do kwalifikacji. Natomiast kategorię D wydaje się przy niezdolności do czynnej służby w czasie pokoju, a E oznacza trwałą i całkowitą niezdolność do służby, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. „Każdy, kogo komisja lekarska uzna za zdolnego do czynnej służby, dostanie książeczkę wojskową i po 14 dniach zostanie przeniesiony do rezerwy”, wyjaśnia mjr Kośnica.
Komisja w Ostrołęce pracuje pełną parą. Pierwszym etapem, przez który przechodzą młodzi ludzie, jest wpisanie ich do ewidencji wojskowej. „Chłopcy podają mi swoje dane osobowe, zostawiają część przyniesionych dokumentów, w tym dowód osobisty, aktualną fotografię oraz dokumenty potwierdzające wykształcenie albo zaświadczenie o kontynuacji nauki”, wyjaśnia Ewelina Kudybar. Na tej podstawie jest dla nich szykowana książeczka wojskowa, są też wpisywani do bazy danych.
„Kolejnym, chyba najważniejszym punktem kwalifikacji jest badanie lekarskie. „Sprawdzam wagę, mierzę obwód w klatce piersiowej, badam wzrok i ciśnienie krwi”, wylicza Maria Baczewska, pielęgniarka, która w komisji lekarskiej zasiada od wielu lat. Lek. med. Janusz Skibniewski przeprowadza krótki wywiad medyczny, pytając o przebyte choroby i operacje, bada ogólną sylwetkę, sprawność ruchową, osłuchuje serce i płuca, sprawdza stan uzębienia oraz pyta o problemy ze słuchem. Okazuje się, że młodzi ludzie najczęściej mają kłopot ze wzrokiem. „Jeśli mam wątpliwości, kieruję ich do specjalisty na dodatkowe badania”, mówi dr Skibniewski. Z takiej dodatkowej konsultacji u okulisty wraca właśnie Łukasz Białobrzewski, maturzysta I Liceum Ogólnokształcącego w Ostrołęce. „Mogę służyć w wojsku z kategorią A, ale w szeregi armii się nie wybieram”, mówi licealista. Jak dodaje, marzy o prawie na uniwersytecie w Warszawie, Wrocławiu lub Gdańsku. „Zobaczę, gdzie uda mi się dostać”.
Lekarzowi badani przedstawiają też ewentualną dokumentację medyczną dotyczącą chorób czy przebytych operacji. „Kilkanaście lat temu, gdy służba w armii była obowiązkowa, zdarzało się, że chcący uniknąć powołania młodzi ludzie przychodzili do nas, przynosząc plecaki pełne rozmaitych zaświadczeń i wychodzili dumni, gdy udało się im dostać kategorię D”, opowiada Baczewska. Zresztą sposobów uniknięcia służby było więcej: udowadniali, że od wczoraj prowadzą gospodarstwo rolne, firmę lub też dostali się właśnie do szkoły. „Były nawet uczelnie, które przyjmowały chętnych w lutym, kiedy startował pobór”, podaje mjr Kośnica. Dzisiaj jest odwrotnie – zdarza się, że młody człowiek celowo ukrywa swoje problemy ze zdrowiem, byle otrzymać kategorię A. „Przydaje się ona przy staraniu się o pracę w służbach mundurowych, czasem też pytają o nią prywatni pracodawcy”, tłumaczą w WKU. Poza tym, jak dodaje jeden z młodych ludzi, kategoria A w pewien sposób nobilituje. Ppłk Gemza opowiada, że zdarza się, iż do WKU przychodzą panowie, którzy kilkanaście lat temu otrzymali kategorię D, i teraz pytają, jak ją zmienić na A, bo wyzdrowieli i czeka na nich dobra praca w policji. „Niestety mamy dla nich złą wiadomość, po 14 dniach od uprawomocnienia się postanowienia komisji kategorii nie da się już zmienić”, wyjaśnia pułkownik.
Dla Emila Filipowicza, maturzysty III LO, kwalifikacja ma podłoże bardziej ideologiczne niż praktyczne. „O wojsku nie myślę, chcę zdawać na reżyserię dźwięku na Politechnikę Wrocławską”, opowiada. Mimo to cieszy go, że dostał kategorię A. „W razie potrzeby będę mógł bronić kraju”, stwierdza z dumą. I dodaje, że nie po to tylu ludzi zginęło, walcząc za Polskę, aby teraz w razie napaści na nasz kraj uciekać, zamiast bronić ojczyzny.
Stabilna praca
Z przyznaną kategorią młodzi ludzie trafiają do Małgorzaty Maryniak, przedstawicielki WKU. „Pytam ich, czy są zainteresowani służbą w armii. Wielu nie wyklucza, że zawodową karierę zwiążą z mundurem i pytają m.in. o możliwości studiowania w szkołach wojskowych”. Pani Małgorzata informuje ich, że warto odwiedzić 14 marca organizowane w Ostrołęce targi szkolnictwa wojskowego, aby dowiedzieć się szczegółów od przedstawicieli uczelni. „Zawsze też można przyjść do nas po dodatkowe informacje”.
Chętnych do wojska armia kusi pewnym dochodem i stabilnym zatrudnieniem. „Na początek szeregowy zawodowy może liczyć na 2,4 tys. zł pensji na rękę, do tego dochodzi dodatek mieszkaniowy. Zależnie od miejsca zamieszkania dostanie w sumie np. w Przasnyszu 3 tys. zł na rękę, a w Warszawie ok. 3,5 tys. zł”, podaje mjr Kośnica. Po pozytywnym przejściu kwalifikacji chętni trafią na czteromiesięczną służbą przygotowawczą. Kolejnym etapem są Narodowe Siły Rezerwowe, po których można ubiegać się o służbę zawodową. „W zeszłym roku powołaliśmy 50 szeregowych zawodowych, do uczelni wojskowych zdawało 34 chętnych, ale dostały się tylko cztery osoby”.
O możliwość służby w siłach zbrojnych pytają szczególnie absolwenci klas wojskowych i mundurowych. „Takie klasy istnieją w Ostrołęce w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 i II Społecznym LO im. Tony’ego Halika, a także w szkołach w Kadzidle, Przasnyszu i Makowie”, wylicza ppłk Gemza. Jednym z „mundurowych” uczniów jest Tomasz Dubaj z trzeciej klasy Technikum Mechanicznego w ZS nr 2. „Chcę iść do wojska, myślę o Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu”, deklaruje. Jak opowiada, podobają mu się zajęcia wojskowe i ćwiczenia na poligonach. „Mam kategorię A, i po maturze wrócę tutaj złożyć papiery”, obiecuje.
Ostatnim etapem kwalifikacji jest odebranie z rąk Eweliny Kudybar książeczki wojskowej. „Poszło szybko i bez stresu”, cieszy się Łukasz Rozwadowski. Choć ma już 23 lata, dopiero teraz zjawił się przed komisją. „Pracowałem za granicą i znów tam wracam”, wyjaśnia. Obowiązek stawienia się do kwalifikacji mają bowiem także osoby, które nie ukończyły 24 lat, a do tej pory, np. z powodów zdrowotnych czy wyjazdu, nie przechodziły kwalifikacji. Wzywane są też panie urodzone w latach 1992–1997, które mają umiejętności przydatne do czynnej służby wojskowej, oraz tegoroczne absolwentki szkół i uczelni medycznych, weterynaryjnych i kierunków psychologicznych. Jak wyjaśniają pracownicy WKU, dziewczęta zapraszane są osobno, zwykle w przedostatni dzień pracy komisji, aby nie krępowały się obecnością chłopców. „W tym roku stawi się ponad 30 pań, wśród nich jedna ochotniczka z klasy wojskowej, która chce się zgłosić do pełnienia służby”, podaje major.
Jest wczesne popołudnie, kiedy komisja kończy na dziś pracę. Jutro rano spotkają się w tym samym składzie. „W tym roku na naszym terenie kwalifikacja potrwa do 8 kwietnia”, informuje ppłk Gemza.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski