Ministerstwo Obrony Narodowej nie wspiera PRL-owskich generałów, lecz korzysta z wiedzy byłych wojskowych dowódców – tłumaczy gen. Bogusław Pacek, komendant Akademii Obrony Narodowej, odpowiadając na medialną krytykę porozumienia zawartego między MON a Klubem Generałów. Ministerstwo dodaje, że porozumienie nie przewiduje żadnego wsparcia finansowego dla klubu.
Główny zarzut pojawiający się w mediach, to fakt, że do klubu zrzeszającego 80 członków należą także generałowie służący w czasach PRL, część z nich była członkami PZPR i angażowała się we wprowadzanie stanu wojennego. Dzisiaj na konferencji prasowej o natychmiastowe zerwanie przez ministerstwo współpracy z klubem zaapelowali też politycy Solidarnej Polski.
Według jej rzecznika Patryka Jakiego, niedopuszczalne jest wspieranie i propagowanie przez rząd działalności klubu, którego członkami są – jak mówił – np. gen. Franciszek Puchała, uczestniczący w opracowywaniu planów stanu wojennego czy gen. Piotr Przyłucki, w grudniu 1970 r. zastępca dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego, którego wojska pacyfikowały robotników na Wybrzeżu. – MON poprzez podpisanie tej umowy gloryfikuje działalność zdrajców niepodległej Polski – uważa Patryk Jaki.
– Porozumienia między tego typu stowarzyszeniami a resortami obrony są naturalne i zawierane we wszystkich krajach Europy – odpowiada gen. dyw. Bogusław Pacek, komendant Akademii Obrony Narodowej.
Jak dodaje, minister obrony nie może i nie powinien decydować o tym, kto do takiego klubu należy. Jacek Sońta, rzecznik prasowy ministra, uzupełnia, że resort nie ma sposobu i zwyczaju sprawdzać życiorysów wszystkich członków organizacji, z którymi podpisuje podobne porozumienia. – Interesuje nas profil działalności organizacji, obejmujący promowanie tradycji i popularyzowanie wiedzy o armii – mówi. Dodaje też, że Klub Generałów spełniał wszystkie wymogi formalne potrzebne do zawarcia porozumienia, a współpraca między nim a MON nie ma charakteru politycznego.
– Zawsze tak będzie, a w naszej skomplikowanej historii tym bardziej, że znajdzie się tam ktoś, kogo obecność może budzić polityczne wątpliwości – stwierdza generał Pacek. Argumentuje też, że w Polsce jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku dwa miliony ludzi miało legitymacje PZPR, a wiele tysięcy z nich zajmowało stanowiska w aparacie władzy. – Ja sam należę do grona generałów, którzy służyli w wojsku przed 1990 rokiem i są w nim teraz, po politycznych przemianach – stwierdza generał.
Gen. bryg. w st. sp. pil. Roman Harmoza, prezes Klubu Generałów, podkreśla, że stowarzyszenie nie jest organizacją polityczną, choć wśród swoich członków ma osoby o różnych poglądach. Jak zapewnia, nie ma wśród nich nikogo, kto prowadził działalność antypaństwową. – Jest natomiast kilku generałów, którzy wykonywali w 1981 roku polecenia dotyczące planowania stanu wojennego, nie podejmowali jednak politycznych decyzji w tej kwestii, bo nie było to zadaniem wojska – wyjaśnia prezes.
Gen. Pacek podkreśla, że wszystko to nie zmienia niczego w ocenie funkcjonowania klubu. Jego członkami jest wielu byłych ważnych dowódców i dyrektorów, zajmujących w przeszłości najwyższe stanowiska w siłach zbrojnych. – Znam większość z nich, miałem okazję wysłuchać, jak prezentują swoje opinie i uważam, że należy liczyć się z ich zdaniem w kwestii obronności – dodaje generał.
Także Jacek Sońta tłumaczy, że wśród członków klubu są dowódcy, którzy lata swojego życia poświęcili służbie ojczyźnie, również III Rzeczypospolitej. – Dzisiaj chcą dalej służyć Polsce, dzielić się wiedzą i doświadczeniem – mówi. Potwierdza to gen. Harmoza. – Mamy dużą potrzebę działania na rzecz obronności państwa, troszczymy się o obecny i przyszły kształt sił zbrojnych i polski systemem bezpieczeństwa.
Zaznacza też, że zawarte z MON porozumienie nie daje klubowi żadnych uprawnień ani przywilejów. Określa za to ramy współpracy i zadania, jakie klub ma wykonać. – Obejmują one między innymi kultywowanie tradycji oręża polskiego, promocję służby wojskowej, rozwijanie wśród młodzieży zainteresowania zawodem żołnierza i kształtowanie wśród społeczeństwa postaw proobronnych – wylicza prezes klubu. Rzecznik ministra dodaje, że porozumienie nie przewiduje żadnego wsparcia finansowego MON dla klubu.
– Ministrowi obrony należy się szacunek za to, że nie bał się przyszłych politycznych komentarzy, które mogło wywołać to porozumienie, i zawarł je myśląc o korzyściach dla wojska – mówi generał Pacek. Jak dodaje, szef MON wie, że rozmowa i dyskusja ze wszystkimi, którzy mogą służyć radą i opinią w kwestii obronności, jest cenna.
Dlatego wykorzystywanie wiedzy i doświadczenia osób, które pełniły wysokie stanowiska w wojsku to dobry model, z którego powinniśmy korzystać, tak jak robi to wiele innych państw. – Sprawy obronności państwa muszą być realizowane ponad podziałami politycznymi, jeśli dobro państwa jest tym, czym się kierujemy – stwierdza gen. Pacek.
***
Ministerstwo Obrony Narodowej podpisało porozumienie z Klubem Generałów Wojska Polskiego 18 września tego roku. Jego członkowie zobowiązali się do promowania tradycji i popularyzowania wiedzy o armii. Będą m.in. brali udział w oficjalnych uroczystościach wojskowych i państwowych oraz opiekowali się pomnikami i miejscami pamięci narodowej. Klub skupia generałów i admirałów służby czynnej, pozostających w rezerwie i w stanie spoczynku – byłych dowódców, którzy służyli dla kraju w większości w III RP. Zadaniem stowarzyszenia jest integracja środowiska, popularyzowanie tradycji sił zbrojnych oraz troska o dobro armii. Klub istnieje 15 lat, a w jego skład wchodzi 79 członków.
MON ma zawarte 83 porozumienia z partnerami społecznymi, a rocznie podpisuje siedem kolejnych. Resort współpracuje z organizacjami i stowarzyszeniami proobronnymi, kombatanckimi i zrzeszającymi byłych wojskowych. Wśród nich jest m.in. Federacja Rodzin Katyńskich czy Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego.
autor zdjęć: Jarosław Wisniewski
komentarze