Kłęby dymu, odgłosy wystrzałów, migające światła i zapach prochu. To efekty specjalne towarzyszące wystawie dioram Wiesława Dobrzyckiego, emerytowanego wojskowego z Augustowa. Na dużych makietach, składających się z kilkuset modeli, przedstawia historię II wojny światowej, m.in. walki morskie czy bitwę o Anglię.
– Wielu młodych ludzi nie zna historii. Chciałem to zmienić i pokazać ją w atrakcyjny sposób – mówi Wiesław Dobrzycki. Były żołnierz modelarstwem interesuje się prawie 40 lat. Spod jego ręki wyszło już ponad tysiąc modeli samolotów i różnego sprzętu wojskowego. Pięć lat temu zajął się tworzeniem dioram. Na dużych kilkumetrowych obrazach w głębokim obramowaniu przedstawia postaci lub wydarzenia historyczne.
Angielski pancernik King George V
Podstawą jego dioram są zwykle kartonowe modele wojskowego sprzętu i plastikowe figurki żołnierzy. Podgrzewa je i wygina tak, aby ukazać ruch postaci. Za to elementy krajobrazu opracowuje sam. – Staram się nie wydawać zbyt wiele na gotowe części – tłumaczy. Dzięki temu koszt jednej dioramy to najwyżej kilkaset złotych, z czego gros wydatków stanowią specjalistyczne farby i kleje.
Na osiemnastu pracach Wiesława Dobrzyckiego można zobaczyć m.in. scenę z bitwy o Anglię, partyzantów mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, obóz w Auschwitz, rozstrzelanie polskich oficerów w Katyniu czy walki morskie z II wojny światowej. – Kiedy znajdę pomysł na makietę, szukam materiałów źródłowych i konsultuję się z historykami, aby jak najwierniej przedstawić konkretną scenę – opowiada modelarz.
Bitwa pod Studziankami 1944
Do budowy makiet pan Wiesław wykorzystuje najróżniejsze tworzywa i przedmioty: gips, blachę, karton, biurowe spinacze, spinki do włosów, stare łańcuszki, wkłady z długopisów, suchą trawę czy korę. Wysuszone rośliny imitują drzewa i krzewy, a z trzciny powstają dachy wiejskich domów. Potem trzeba wszystko pomalować tak, aby oddać efekt zużycia czy zniszczenia sprzętu w czasie walki. Konstrukcja jednej makiety zajmuje mu co najmniej miesiąc, zakładając, że pracuje przy niej cztery godziny dziennie. Jednak niektóre dioramy, np. scenę zatopienia niemieckiego pancernika Bismarck tworzył aż trzy miesiące.
Budowa Bismarcka 90
– Makiety wykonane przez pana Wiesława nie tylko wiernie odtwarzają wydarzenia, ale są też ciekawie prezentowane – podkreśla Stanisław Góryn z Muzeum Wigierskiej Kolei Wąskotorowej w Płocicznie pod Augustowem. To właśnie tam można oglądać wystawę dioram emerytowanego żołnierza. Oprawę do nich tworzą efekty świetlne, podkład dźwiękowy z odgłosami walki i wybuchów, wpuszczany do sali dym, a nawet pozostający po nim zapach prochu. – Ta ekspozycja ożywiła muzeum, wielu zwiedzających przyjeżdża specjalnie, żeby ją obejrzeć – dodaje muzealnik.
Pancernik Bismarck
Panu Wiesławowi poza zdolnościami plastycznymi w realizacji nietypowego hobby pomaga doświadczenie z wojska. Przez wiele lat był logistykiem w poznańskiej Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Pancernych. – Przy tworzeniu dioram przydaje mi się np. wiedza o taktyce i działaniach wojskowych. Dzięki temu umiem przedstawić pole bitwy i odwzorować wojenne zniszczenia – opowiada modelarz. Teraz przymierza się do skonstruowania czterometrowej makiety obrony Westerplatte. Poprosiła o nią dyrektor szkoły w Rutkach koło Augustowa, która nosi imię Obrońców Westerplatte. – Dioramę zrobię razem z uczniami, potem makieta stanie w szkolnej sali tradycji – mówi pan Wiesław.
autor zdjęć: arch. Wiesława Dobrzyckiego
komentarze