Prawdopodobnie około 1300 osób zginęło w porannym ataku rakietowym w pobliżu Damaszku. Syryjscy opozycjoniści oskarżają reżim Baszara el-Asada o użycie broni chemicznej, prawdopodobnie sarinu. W nocy na specjalnym posiedzeniu obradowała w tej sprawie Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Przed świtem ma wschodnie przedmieścia: Ain Tarma, Dżobar i Zamaka spadły rakiety ziemia-ziemia. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że w uderzeniu uczestniczyły także samoloty. – Atak nastąpił około godziny 3.00. Większość z tych, którzy zginęli, przebyła w swoich domach – powiedział Chaled Omar, działacz lokalnej opozycji w Ain Tarma. Dodał, że widział w szpitalu w swojej dzielnicy 80 zabitych. Aktywiści z Komitetu Koordynacji Lokalnej podali, że co najmniej 30 ciał przetransportowano do szpitala polowego w dzielnicy Kafr Batna, kilka kilometrów od centrum miasta.
Nie wiadomo dokładnie, ile jest ofiar. Opozycyjna grupa Damascus Media Office podała w oświadczeniu, że dotąd doliczono się 494 zabitych – 150 w Hammouriya, 100 w Kfar Batna, 67 w Saqba, 61 w Douma, 76 w Mouadamiya i 40 w Irbib. Telewizja Al-Arabiya podaje, że jest ich co najmniej 640. W dzisiejszym ataku miało zginąć wiele dzieci, kobiet i starszych osób. Lekarze udzielający pomocy poszkodowanym twierdzą, że wystąpiły u nich objawy typowe dla użycia gazu atakującego system nerwowy.
Władze Syrii, oczywiście, zaprzeczyły tym doniesieniom. W państwowej telewizji pojawiła się sugestia, że mają one odciągnąć uwagę przebywających obecnie w tym kraju ekspertów ONZ, którzy przyjechali zbadać wysuwane wcześniej podobne zarzuty. – Logicznie rzecz biorąc, to nie miało sensu. Dlaczego rząd syryjski miałby wykorzystać środki chemiczne w tym właśnie czasie – zauważył Charles Lister, analityk z IHS Jane's Terrorism and Insurgency Center.
Doniesienia o atakach chemicznych w Syrii pojawiają się od wielu miesięcy. Według przedstawicieli opozycji zginęło w ich wyniku 650 osób. Inspektorzy ONZ przyjechali do Syrii dopiero 18 sierpnia, bo zakres ich śledztwa był przedmiotem dyplomatycznych sporów. Rosja, najbliższy sojusznik el-Asada, chciała je ograniczyć tylko do marcowego ataku w Chan el-Assal w rejonie Aleppo, o który podejrzewani są powstańcy. Ostatecznie uzgodniono, że specjaliści ONZ zbadają jeszcze dwa inne miejsca, gdzie istnieje podejrzenie użycia broni masowego rażenia.
Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague po pojawieniu się informacji o ataku chemicznym w rejonie Damaszku zażądał od władz w Syrii, aby natychmiast dopuściły w rejon zdarzenia inspektorów ONZ. Dodał, że jeśli doniesienia te potwierdziłyby się, oznaczałoby to „szokującą eskalację użycia broni chemicznej w Syrii”.
Źródła: Al-Arabiya, AFP, BBC News, CNN News, Reuters, RFI
autor zdjęć: Aleppo Media Centre
komentarze