Płk rez. Marek Grzegorzewski to jeden z pierwszych naukowców w Polsce, który wykorzystał system nawigacji satelitarnej w lotnictwie wojskowym. Ceniony wykładowca dęblińskiej „Szkoły Orląt”. Za opracowanie nowatorskich rozwiązań dotyczących GPS został wyróżniony przez ministra obrony wpisem do „Księgi Honorowej Wojska Polskiego”.
– Jest światowym specjalistą w swojej dziedzinie, a jednocześnie życzliwym, choć wymagającym nauczycielem – mówi o płk. Grzegorzewskim dr inż. Janusz Ćwiklak, prodziekan ds. studenckich Wydziału Lotnictwa dęblińskiej „Szkoły Orląt”.
Pułkownik, jak sam przyznaje, do wojska trafił przypadkiem. Kiedy w 1974 r. mimo zdanych egzaminów nie dostał się na organizację i zarządzanie w poznańskiej Akademii Ekonomicznej, pomyślał o szkole wojskowej. Postanowił spróbować swych sił w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie. Po czterech latach jako prymus ukończył ją, zdobywając tytuł nawigator naprowadzania na cele powietrzne.
Jest też absolwentem Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Natomiast w 1986 r., jako jeden z czterech Polaków, studiował nawigację w Akademii Lotniczej w Monino koło Moskwy. – Polska miała już samoloty Su-22 M4 i MiG-29, dlatego potrzebne były osoby znające ich system nawigacji – tłumaczy płk Grzegorzewski.
Jego prawdziwą pasją stała się jednak nawigacja satelitarna. Po raz pierwszy zetknął się z nią w 1992 r. – Zainspirowało mnie spotkanie z prof. Lubomirem Baranem i prof. Stanisławem Oszczakiem specjalizującymi się w zastosowaniu w geodezji globalnych systemów nawigacji satelitarnej (Global Positioning System – GPS). Profesorów uważa się za prekursorów w tej dziedzinie w Polsce – opowiada oficer.
Jednak po kilku latach badań to właśnie płk Grzegorzewski stał się jednym z pierwszych, który nawigację satelitarną wykorzystywał w lotnictwie wojskowym. To on w 1996 r. dzięki programowi badawczemu sprowadził do dęblińskiej „Szkoły Orląt” dwa pierwsze odbiorniki typu GPS/GLONASS w Polsce.
Dziś jest członkiem prestiżowych, międzynarodowych instytucji i organizacji zajmujących się tematyką nawigacji satelitarnej, m.in. amerykańskiego The Institute of Navigation, Royal Instytute of Navigation w Londynie czy Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych Polskiej Akademii Nauk.
Pułkownik kierował zespołami badawczymi pracującymi nad zastosowaniem systemu GPS w lotnictwie m.in. w monitorowaniu lotu samolotów i ich podejścia do lądowania. W związku z przewidywanym jedenastoletnim okresem wzmożonej aktywności Słońca uczestniczy teraz w badaniach negatywnego jej wpływu na technikę satelitarną. – To godny zaufania, dokładny i skrupulatny naukowiec – ocenia dr Ćwiklak, wykładowca dęblińskiej „Szkoły Orląt”.
Jego największym osiągnięciem jest nowatorskie rozwinięcie dwuwymiarowego systemu nawigacji zaproponowanego przez prof. Petra Vanicka z Kanady na system trójwymiarowy. Pułkownik opracował w 3D model matematyczny służący przewidywaniu pozycji statku powietrznego w trakcie lądowania. – Mój system uczy się podczas lotu i wyznacza pozycję, w której będzie samolot np. za 5, 10 sekund, z uwzględnieniem m.in. wszystkich warunków atmosferycznych i parametrów lotu – wyjaśnia oficer.
Pułkownika cieszy wstąpienie Polski we wrześniu tego roku do Europejskiej Agencji Kosmicznej (European Space Agency – ESA). – Będziemy mieć dzięki temu większą możliwość udziału w badaniach związanych z systemami satelitarnymi oraz szerszy dostęp do najnowszych technologii – tłumaczy.
Pułkownik poświęca się też pracy akademickiej. Najpierw w „Szkole Orląt” był wykładowcą, potem kierownikiem katedry nawigacji, a w 2002 r. był dziekanem Wydziału Lotnictwa, kształcącego przyszłych nawigatorów i pilotów. Na początku tego roku odszedł do rezerwy. – Postanowiłem zwolnić stanowisko dziekana i dać szanse na awans młodym – mówi. Nadal jednak pracuje w Dęblinie jako profesor i wykładowca nawigacji, a w ubiegłym roku został wyróżniony tytułem Dydaktyka Roku Sił Powietrznych.
– Profesor umie przekazać swoją wiedzę i robi to z pasją – mówią o nim studenci. Podobną opinię ma też kadra akademicka. – Kiedy trzeba, potrafi być surowym, ale przed wszystkim jest cierpliwym nauczycielem, który zawsze ma czas dla uczniów– dodaje dr Ćwiklak.
Sam pułkownik skromnie podkreśla, że to jego zadanie. – To ja jestem dla nich, a nie odwrotnie. Oferuję im swoją wiedzę i pomoc, ale jednocześnie wymagam przykładania się do nauki – mówi.
Wolny czas najchętniej spędza nad klaserami, w których przez 40 lat zgromadził pokaźną kolekcję znaczków związanych z lotnictwem. Pasją do filatelistyki zaraził go stryj. – Zbieram też koperty pierwszego dnia obiegu – opowiada. Perełką jego kolekcji jest koperta z 23 sierpnia 1964 r., która ukazała się z okazji przewiezienia po raz pierwszy poczty lotniczej śmigłowcem SM-1.
autor zdjęć: Arch.
komentarze