Utrzymanie kilkunastu wojskowych przedszkoli tylko w ubiegłym roku kosztowało MON aż ok. 8,2 mln zł. Resort chętnie zrezygnowałby z ich prowadzenia, ale nie jest to takie proste. Nie można ich zamknąć bez zapewnienia opieki dzieciom, a gminy nie chcą przejąć placówek, bo nie mają pieniędzy na ich utrzymanie.
Jeszcze w 1990 roku były 173 wojskowe przedszkola. Do końca ostatnich wakacji działało 13 placówek. Od września jest ich zaledwie 10. Prowadzą je jednostki wojskowe w tych gminach, które nie mogą zapewnić opieki dzieciom ze środowiska wojskowego. Chociaż wojskowych przedszkoli jest obecnie znacznie mniej niż kiedyś, to koszty ich utrzymania są nadal wysokie. W ubiegłym roku pochłonęły one z budżetu resortu obrony ok. 8,2 mln zł. Wojsko płaci za utrzymanie nieruchomości, wyposażenia oraz za wynagrodzenia personelu.
Ustawa o systemie oświaty zakłada, że edukację przedszkolną mają zapewnić władze samorządowe, dlatego wojsko będzie się starało zlikwidować prowadzone przez siebie placówki. Pod koniec wakacji z listy przedszkoli finansowanych przez MON skreślono trzy, w: Czarnem, Stawach i Żaganiu. Jedno zostało przejęte przez samorząd, a dwa zostały zlikwidowane po tym, jak dla dzieci znaleziono miejsca w pobliskich placówkach. – Ustawa o systemie oświaty zezwala na likwidację przedszkola, ale pod warunkiem zapewnienia dzieciom kontynuowania takiej opieki – wyjaśnia płk Sławomir Filipczak, dyrektor Departamentu Spraw Socjalnych MON. I dodaje, że minister obrony narodowej wydaje zarządzenie o likwidacji przedszkola dopiero, gdy z takim wnioskiem wystąpi dowódca jednostki wojskowej, przy której funkcjonuje dane przedszkole.
Resort obrony nadal utrzymuje placówki w województwach: lubuskim (Skwierzyna, Wędrzyn), łódzkim (Nowy Glinnik, Leźnica Wielka), mazowieckim (Kazuń Nowy), pomorskim (Siemirowice), warmińsko-mazurskim (Braniewo, Bemowo Piskie) zachodniopomorskim (Złocieniec, Mirosławiec Górny). Wojskowe przedszkola są bowiem potrzebne w małych miejscowościach, szczególnie w tzw. zielonych garnizonach. Jednak i w nich samorząd powinien przejąć przedszkole albo w inny sposób zapewnić opiekę dzieciom. Część z gmin chce przejąć te zadania, ale potrzebuje czasu na przygotowanie się do tego.
Jednak współpraca wojska i samorządu nie zawsze układa się dobrze. – Choć MON gotowy jest przekazać gminom przedszkola nieodpłatnie, to czasem samorządy nie chcą przejąć placówki, bo przecież muszą zapewnić finansowanie jej dalszej działalności – zauważa płk Marek Pacek, główny specjalista w kierownictwie Departamentu. W niektórych przypadkach władze samorządowe stawiają też dodatkowe warunki, np. by wojsko na swój koszt wyremontowało pomieszczenia. Wojsko nie może się również zgodzić, by samorząd przejął placówki bez pracowników, bo prawo wymaga przekazania zakładu pracy razem z jego pracownikami. Nie wolno też oddać nieruchomości, jeśli samorząd zamierza uruchomić w nim przedszkole niepubliczne bądź wykorzystać na prowadzenie innej formy działalności niż przedszkole.
W takich sytuacjach MON planuje stopniowe wygaszanie działalności przedszkoli. Dzieci, które już do nich chodzą, będą mogły dokończyć wychowanie, ale placówka nie będzie już przyjmowała nowych podopiecznych. Proces ten może potrwać nawet 3–4 lata.
autor zdjęć: Fotolia.com
komentarze