Kilkuset mieszkańców centrum Wrocławia ewakuowano w piątek po tym, jak na jednym z placów budowy robotnicy znaleźli dwa pokaźnych rozmiarów niewybuchy. Teren został zabezpieczony przez policję i strażaków. Wtedy do akcji wkroczyli saperzy z Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych.
Wyrzutnia BM-13
Patrol saperski został wezwany po tym, jak na placu budowy znaleziono dwa pociski z czasów II wojny światowej o wadze około 200 kg każdy. Dowodzony przez st. chor. Przemysława Parola zespół potwierdził, że znaleziska są bardzo niebezpieczne i zweryfikował pierwotne doniesienia. Niewybuchami okazały się nie bomby lotnicze, lecz pociski rakietowe kalibru około 132 mm wystrzelone z wyrzutni BM-13, słynnych katiusz, podczas oblężenia miasta przez Armię Czerwoną w 1945 roku. Każdy z pocisków miał ponad 180 cm długości i zawierał wewnątrz około 30 kg groźnej substancji wybuchowej – heksogenu.
Saperzy z patrolu sprawnie wykopali z ziemi groźne znaleziska i delikatnie załadowali je na samochód ciężarowy. Pilotowani przez radiowozy policyjne wywieźli znalezisko na pobliski poligon. Tam pociski zostaną zneutralizowane.
W czasie realizacji tego zgłoszenia do saperów dotarła informacja o kolejnym niebezpieczeństwie. Tym razem na prywatnej posesji w dzielnicy Krzyki znaleziono ręczny granat F-1, który również musieli zabezpieczyć.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze