Robert Kupiecki, do niedawna polski ambasador w Waszyngtonie, został wiceministrem obrony ds. międzynarodowych. To jeden z najlepszych w kraju znawców NATO. – I… historycznych anegdotek – dodają jego znajomi.
– Do zespołu ministra Siemoniaka dołączył świetny ekspert od strategii i kontaktów międzynarodowych – ocenia prof. Roman Kuźniar, doradca prezydenta.
Robert Kupiecki zastąpił na stanowisku Zbigniewa Włosowicza, który jest kandydatem na szefa unijnej misji Eulex w Kosowie. Szef MON Tomasz Siemoniak podkreślał, że nowy wiceminister to w Polsce jedna z najlepiej przygotowanych osób z zakresu polityki bezpieczeństwa.
45-letni Kupiecki pod koniec lipca zakończył kadencję ambasadora w Stanach Zjednoczonych. Wcześniej przez cztery lata pracował jako dyrektor Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ, gdzie zajmował się m.in. kwestią rozmieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. W latach 1999–2004 był zastępcą ambasadora w stałym przedstawicielstwie RP przy NATO i Unii Zachodnioeuropejskiej w Brukseli.
Były ambasador specjalizuje się w problematyce NATO. W latach 90-tych pod opieką prof. Kuźniara pisał doktorat. Tematem był Sojusz Północnoatlantycki. – W swojej pracy postawił tezę, że decyzja o angażowaniu się NATO w zagraniczne misje, to pierwszy przejaw transformacji Sojuszu. Praca była nowatorska i bardzo dobra, a teza, jak pokazał czas, słuszna – opowiada prof. Kuźniar.
Robert Kupiecki pracował wtedy w MSZ. Do dyplomacji trafił w 1994 r. W resorcie przeszedł wszystkie szczeble kariery, zaczynał od naczelnika, dziś jest ambasadorem tytularnym.
W pracy ma opinię perfekcjonisty. – Jest świetnym urzędnikiem, ale też bardzo wymagającym, nie zazdroszczę jego podwładnym, choć dla nich to też okazja, żeby się wiele nauczyć – żartuje prof. Kuźniar.
Kupiecki to również urzędnik służby cywilnej. Skończył prestiżową Krajową Szkołę Administracji Publicznej i Centrum Polityki Bezpieczeństwa w Genewie. – Mówi biegle w kilku językach: po angielsku, rosyjsku, francusku. Tego ostatniego nauczył się na placówce w Brukseli – podkreśla prof. Jerzy Eisler, dyrektor Oddziału IPN w Warszawie i przyjaciel Kupieckiego.
– Z Robertem przyjaźnimy się od 30 lat – opowiada prof. Eisler. – Poznaliśmy się w liceum. Tyle, że ja byłem nauczycielem historii, a Robert uczniem. Jednym z najlepszych. Na maturze zabłysnął informacjami o polsko-niemieckim układzie zgorzeleckim z 50 r., podał nawet nazwisko ówczesnego premiera NRD. Jestem pewien, że wtedy nie wszyscy studenci historii znali takie szczegóły.
Kupiecki już wówczas myślał o studiach na wydziale historycznym, ukończył je na Uniwersytecie Warszawskim. Najbardziej lubi historię najnowszą. W bogatej domowej bibliotece ma mnóstwo książek na temat totalitaryzmów XX wieku i „zimnej wojny”.
– Uwielbia opowiadać historyczne anegdotki, w towarzystwie sypie nimi jak z rękawa – opowiada jeden z dyplomatów, który podkreśla, że nowy wiceminister tylko pozornie wygląda na niedostępnego.
– Robert, podobnie jak ja, lubi śpiewać, a… nie powinien – zdradza prof. Eisler – Wiem, bo słyszałem, jak na studniówce śpiewał spolszczoną wersję „We are the world, we are the children”.
autor zdjęć: chor. Artur Zakrzewski
komentarze