Poza armią zawodową i poza WOT-em musimy zbudować armię rezerwistów – mówił premier Donald Tusk na temat zapowiadanych od kilku dni dobrowolnych szkoleń wojskowych dla Polaków. Mają one być dostępne dla wszystkich zainteresowanych w 2026 roku, a rok później wojsko chce już szkolić 100 tys. ochotników rocznie. Swoją wiedzą będą się dzielić m.in. byli żołnierze wojsk specjalnych.
Szkolenie ochotników dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej w 9 Brygadzie Kawalerii Pancernej
– Dobrowolne szkolenia wojskowe powinny być dostępne możliwie powszechnie. Chętnych do służenia ojczyźnie w sytuacjach tego wymagających nie brakuje. My musimy zwiększyć zdecydowanie możliwości państwa, aby każdy zainteresowany i każda zainteresowana szkoleniem wojskowym mogli w nim uczestniczyć – deklarował premier Donald Tusk. Przypomniał, że taka możliwość istnieje już teraz. Ochotnicy mogą się bowiem zgłaszać do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, która kończy się przysięgą wojskową, a za trwające około miesiąca szkolenie otrzymują 6 tys. złotych uposażenia.
Nowa propozycja rządu zakłada jednak, że każdy, kto ukończył 18. rok życia, ale nie ma jeszcze 60 lat, będzie mógł się zgłosić do wojska i wybrać tryb szkolenia. Inicjatywa nie oznacza powrotu do zasadniczej służby wojskowej. Samo przeszkolenie nie będzie też równoznaczne z wstąpieniem do armii, chyba że ktoś będzie zainteresowany taką możliwością.
Kiedy ruszą szkolenia? – Dla nas najważniejsze jest, żeby każdy zainteresowany mógł najpóźniej w roku 2026 w takim szkoleniu uczestniczyć. To zadanie trudne, ale wiem, że wykonalne – zapewniał Donald Tusk, dziękując szefowi MON-u Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi za podjęcie tego wyzwania. Szczegóły rząd ma przedstawić w ciągu najbliższych tygodni.
W 2027 roku liczba szkolonych w ciągu roku, jak podkreślił premier, ma wzrosnąć do 100 tys. Donald Tusk przekonywał, że chętnych do udziału w szkoleniach nie zabraknie, ale rząd zamierza przygotować także zachęty. – Prosiłem, żeby przeanalizować możliwość np. zapewnienia zainteresowanym ukończenia w trakcie szkolenia także kursu prawa jazdy zawodowego, m.in. na pojazdy ciężarowe. To będzie przydatne w przypadku wojny, ale i w życiu dla tych, którzy są takimi uprawnieniami zainteresowani. To jest tylko jeden z przykładów, w jaki sposób możemy zachęcić kobiety i mężczyzn do takiego szkolenia – powiedział premier. Prowadzone będą także zajęcia specjalistyczne dla wybranych grup zawodowych czy osób o konkretnych umiejętnościach, np. z obsługi dronów.
Rząd do przedsięwzięcia chce wykorzystać m.in. potencjał tkwiący w rezerwistach, którzy służyli w jednostkach specjalnych. – Mówimy o świetnych żołnierzach, którzy zakończyli służbę, np. z GROM-u czy komandosi z Lublińca. Wykorzystamy ich wiedzę i zdolności, tworząc takie centrum, które roboczo ktoś nazwał „Druga misją” […]. Także poza armią zawodową i poza WOT-em musimy zbudować armię rezerwistów i temu będą służyły nasze działania – mówił premier.
Premier wspomniał dziś również o przygotowaniu ustawy dotyczącej budowy umocnień wojskowych, głównie w ramach Tarczy Wschód i inwestycji związanych bezpośrednio z przemysłem obronnym. – Chodzi o to, aby te inwestycje nie były spętane nadmiernymi przepisami biurokratycznymi. Kiedy rozmawiam z generałami, oficerami, ale przede wszystkim z żołnierzami, to wszyscy mają takie poczucie, że czasami ten biurokratyczny gorset utrudnia, na pewno bardzo spowalnia, proces inwestycji. I to się musi skończyć – stwierdził szef rządu. Dodał, że tę ustawę wspólnie z MON-em traktuje jako priorytet. Jego zdaniem proces inwestycyjny trzykrotnie przyspieszy „po odbiurokratyzowaniu”. – Wojsko czeka na tę specustawę, tak jak my czekamy na ten dzień, kiedy żołnierze powiedzą: wreszcie w stu procentach państwo reaguje na potrzeby wojska i inwestycji obronnych – powiedział.
autor zdjęć: 9 BKPanc

komentarze