Wojna hybrydowa na wschodniej granicy Polski i rosyjskie „zielone ludziki” nie są niczym nowym. Tę taktykę wojny nieregularnej Kreml stosował już sto lat temu, a dowodem na to jest działalność na Kresach Wschodnich komunistycznej dywersji w latach 1921–1925. Jednak utworzenie Korpusu Ochrony Pogranicza spowodowało, że Polska odniosła zwycięstwo w wojnie hybrydowej z ZSRS.
Odradzająca się w 1918 roku Polska, położona między dwoma potężnymi państwami niechętnymi jej niepodległości – Niemcami i sowiecką Rosją, musiała stawić czoło ich wrogiej polityce. Podpisany w marcu 1921 roku traktat ryski kończył wojnę polsko-bolszewicką, co przekreślało nadzieje Sowietów na szybki eksport rewolucji na zachód Europy. Kresy Wschodnie stały się wówczas swoistym miękkim podbrzuszem odrodzonej Polski. Były zamieszkane głównie przez Białorusinów, Ukraińców i Żydów, często zwaśnionych z Polakami, a przez to podatnych na propagandę komunistyczną. Nastroje kresowej ludności pogarszał też fatalny stan gospodarczy regionu oraz sposób sprawowania władzy przez lokalną administrację II Rzeczypospolitej, często ignorującą potrzeby i aspiracje mniejszości narodowych.
I to właśnie tutaj Sowieci dostrzegli szansę dla prowadzenia innego rodzaju działań ofensywnych przeciw Polsce – swoistej wojny hybrydowej. Pod koniec 1920 roku powstał tak zwany Zakordot (Zakordonnyj Otdieł) – specjalny wydział Czeka ds. organizacji wywiadu i dywersji za granicą ZSRS, zajmujący się szkoleniem szpiegów i dywersantów. Po przerzuceniu do Polski mieli oni z pomocą miejscowych komórek komunistycznych dokonywać bandyckich napadów na polskie urzędy, dwory i posterunki policji, mordować polskich żołnierzy, policjantów, terroryzować ludność cywilną oraz paraliżować komunikację. Sowiecki wywiad wojskowy (Razwiedupr) zaczął organizować zbrojne bandy już od wiosny 1921 roku, a głównym ich zadaniem był terror i wzniecenie powstania umożliwiającego przyłączenie do ZSRS Zachodniej Ukrainy i Białorusi. Najważniejszymi dowódcami komunistycznych terrorystów na Kresach Wschodnich II RP byli: Cyryl (Kiryłł) P. Orłowski (występujący także jako ataman Trofim Kalinienko i prawdopodobnie Józef „Mucha” Michalski), Stanisław Waupszasow, Wasilij Korż i Aleksander Rabcewicz. Bandy dywersyjne składały się z profesjonalnej kadry dowódczej Armii Czerwonej, miejscowych partyzantów Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi (KPZB), a często też ze zwykłych przestępców.
Pogranicze w ogniu
Komunistyczni dywersanci dali o sobie znać już latem 1921 roku, kiedy rozpoczęli napady zbrojne i akcje sabotażowe w powiatach: sarneńskim, kowelskim, dubnowskim, równieńskim i włodzimiersko-wołyńskim. Kolejne lata przyniosły ze sobą eskalację wojny hybrydowej na wschodniej granicy II RP. W 1922 roku do większych ataków doszło w województwach wileńskim, nowogródzkim i poleskim. I tak w maju napadnięto na posterunek policji w Puszczy Białowieskiej, w połowie czerwca ograbiono i spalono majątek ziemski Dobre Drzewo (pow, łuniniecki). W październiku dywersanci zajęli majątek Struga (pow. stoliński), a policja potrzebowała aż trzech dni, aby go odbić, w walkach poległo dwóch funkcjonariuszy. Z kolei w powiatach grodzieńskim i wilejskim od czerwca do sierpnia 1922 roku sowieccy dywersanci zniszczyli: trzy majątki ziemskie, dworek księcia Druckiego-Lubeckiego, wykoleili dwa parowozy oraz wysadzili most kolejowy na linii Lida – Wilno. Natomiast komunistyczni terroryści z ukraińskiego Zakordotu 9 lipca 1922 roku zamordowali małżeństwo Korensztajnów w Równem, a dziesięć dni później napadli na miasteczko Mizocz, gdzie zniszczyli posterunek policji, pocztę i urząd gminy. We wrześniu 1922 roku dywersanci zaatakowali posterunek policji w Wysocku, a w październiku zamordowali agenta policji, Szendera.
W 1923 roku na Kresach działalność sowieckich grup dywersyjnych, znacznie wzmocnionych przez napływ wyszkolonych agentów, nasiliła się. Ataki terrorystyczne, napady rabunkowe, grabieże, agitacja sowieckich prowokatorów stały się tam codziennością. Tylko od maja do grudnia 1923 roku sowieccy sabotażyści zniszczyli posterunki policji i urzędy gminne w Czuczewiczach Wielkich (pow. łuniniecki), Telechanach (pow. kosowski), gdzie zabito dwóch policjantów i wójta, oraz w Horodku (Gródku, pow. mołodeczański); zaatakowali też majątek ziemski Mołodowo (pow. drohiczyński). W listopadzie napadli pod Lachowiczami na pociąg relacji Buda – Baranowicze, który wiózł oficerów Wojska Polskiego. Strona polska próbowała przeciwdziałać aktom przemocy, ale początkowo były z tym duże problemy.
W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości ochroną granicy zajmowało się wojsko i specjalne oddziały Strzelców Granicznych. Po zakończeniu wojny w 1921 roku i przejściu wojska na etaty pokojowe rolę tę przejęły Straż Graniczna, Straż Celna i inne formacje doraźnie wspierane przez wojsko i policję. Jednak wobec nasilającego się terroru na Kresach i nieszczelności granicy wschodniej ich działania były nieskuteczne. Od wiosny 1923 roku polskie władze zaczęły więc na Kresach wzmacniać garnizony policji, a do miast i większych wsi skierowano oddziały wojskowe. W teren wysyłano agentów i prowokatorów, którzy mieli rozpracowywać sowiecką konspirację. Wobec schwytanych dywersantów postępowano bardzo surowo; w 1922 roku utworzono sądy doraźne. Za zabójstwa osób publicznych, udział w dywersji przeciw kolei oraz zamachy na budynki urzędowe i kościoły groziła kara śmierci, którą wykonywano w ciągu 24 godzin, bez możliwości odwołania. Za samo członkostwo w grupie przestępczej sądy wymierzały karę więzienia – co najmniej osiem lat. W 1923 roku sądy doraźne skazały w trybie specjalnym 313 osób, w tym 199 na karę śmierci.
Część aresztowanych przez polskie władze agentów wymieniano za księży, działaczy społecznych, i polskich agentów przetrzymywanych w Związku Sowieckim. Mimo wsparcia wojska policjanci nie byli jednak w stanie skutecznie zabezpieczyć granicy wschodniej.
Podpalić Kresy!
W 1924 roku nastąpiło apogeum dywersji sowieckiej na Kresach. Oddział Orłowskiego napadł na kilka posterunków policji, tartaków i dworów. W lutym 1924 roku 50-osobowa banda zajęła i splądrowała majątek ziemski Ogarewicze na Polesiu. W maju dywersanci „Muchy” zajęli miasteczko Krzywicze (pow. wilejski), gdzie zniszczyli posterunek policji. Z kolei w nocy z 18 na 19 lipca 1924 roku 30-osobowy oddział Stanisława Waupszasowa zaatakował miasteczko Wiszniew (pow. wołożyński) i zniszczył posterunek policji. W tym samym czasie grupa niejakiego F. Jabłonowskiego zmusiła do odwrotu interweniujący oddział policji pod Żodziszkami, i zajęła zakłady leśne we wsi Żerdele, w których zrabowano kasę zakładową. W obu przypadkach komuniści po walce zorganizowali wiece, wzywając miejscową ludność do dalszej walki przeciw „burżuazyjnej Polsce”. W pościg za bandytami wysłano policyjny szwadron konny, który został rozbity między rzekami Isłocz i Berezyna w walce poległ komendant powiatowy policji, komisarz Włodzimierz Łopaciński.
Najbardziej jednak spektakularną akcją sowieckich „zielonych ludzików” był atak oddziału Waupszasowa na Stołpce w nocy z 3 na 4 sierpnia 1924 roku. Stołpce były miasteczkiem powiatowym w województwie nowogrodzkim, położonym 15 km od granicy polsko-sowieckiej, biegła tędy linia kolejowa Berlin – Warszawa – Mińsk – Moskwa. Głównym celem dywersantów było zdobycie aresztu i uwolnienie komunistów – z członkiem Wydziału Wojskowego Komunistycznej Partii Robotniczej Polski Stanisławem Skulskim i szefem KPZB Pawłem Korczykiem na czele. Terroryści rozbili posterunek policji, obrabowali pocztę, opanowali miasto i stację kolejową. W walce zginęło siedmiu polskich policjantów i jeden urzędnik. Szybki pościg oddziałów Wojska Polskiego zmusił dywersantów do odwrotu, podczas którego zastrzelono kilkunastu napastników i schwytano dziesięciu z nich.
Większości udało się jednak uciec do ZSRS. Z przesłuchań schwytanych terrorystów wynikało, że działali oni w pasie nadgranicznym, atakując posterunki policji i polskie dwory, a szkoleni byli w specjalnym obozie pod Mińskiem. Jesienią 1924 roku komuniści wzmogli swoją działalność, dokonując wielu ataków na poleskie linie komunikacyjne. 24 września 1924 roku 40-osobowy oddział Cyryla Orłowskiego dokonał pod stacją Łowcza zuchwałego napadu na pociąg relacji Brześć – Łuniniec, rabując pasażerów i wagon pocztowy. Pociągiem tym jechał między innymi wojewoda poleski Stanisław Downarowicz, biskup miński Zygmunt Łoziński i senator Bolesław Wysłouch. Był to szczególnie upokarzający napad, gdyż bandyci do naga rozebrali wojewodę Downarowicza oraz komendanta okręgowego policji w Brześciu nad Bugiem – Józefa Mięsowicza, i obu wychłostali. Co ciekawe, w pociągu jechało około dwudziestu uzbrojonych policjantów i oficerów wojska, jednak żaden z nich nie stawił oporu napastnikom. Spróbowało tego jedynie trzech pasażerów: żydowski kupiec Lejzer (zabity w czasie napadu) oraz senator Wysłouch i posterunkowy Dmowski (odnieśli rany). Kilka dni później dywersanci zniszczyli majątki ziemskie Józefów i Dukszty, a w październiku wiadukt kolejowy w powiecie nieświeskim i posterunek policji we wsi Kożangródek. 4 listopada 1924 roku 80-osobowa grupa podająca się za białoruskich partyzantów napadła w okolicach stacji Leśna na pociąg relacji Brześć – Baranowicze. Choć pasażerowie nie stawiali oporu, napastnicy zastrzelili policjanta, który konwojował więźnia. Tym razem dywersanci mieli jednak mniej szczęścia: po sprawnej akcji pościgowej złapano ponad dwudziestu z nich, a czterech w trybie doraźnym skazano na śmierć. Od kwietnia 1921 roku do kwietnia 1924 roku dywersanci przeprowadzili 259 ataków terrorystycznych, z kolei od kwietnia do lipca 1924 roku podjęli aż 83 akcje zbrojne. W sumie w samym 1924 roku na Kresach dokonano 189 większych napadów terrorystycznych oraz 28 zamachów sabotażowych, w wyniku których zginęły 54 osoby, w tym 26 policjantów. Z tysiąca terrorystów nękających wówczas Kresy złapano tylko 146, a zabito 15.
Napad na Stołpce wywołał oburzenie polskiej opinii publicznej. Wydarzenia ukazały bowiem całkowitą nieskuteczność systemu ochrony granicy, opierającego się na policji i Straży Granicznej. 21–22 sierpnia 1924 roku, podczas specjalnego posiedzenia Rady Ministrów, z udziałem prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego, podjęto decyzję o utworzeniu specjalnej formacji wojskowej – Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP), w celu ochrony granicy wschodniej II RP. 12 września minister spraw wojskowych Władysław Sikorski wydał rozkaz o utworzeniu KOP. Żołnierze KOP mieli większą siłę ogniową niż policja czy Straż Graniczna i działali w większych oddziałach. Od przełomu roku 1924/1925 KOP zaczął przejmować od Policji Granicznej ochronę granicy z ZSRS, Litwą i Łotwą. Szybko przyniosło to efekty. Tylko do końca 1924 roku kopowcy odparli 89 napadów, zlikwidowali 51 oddziałów dywersyjnych, zatrzymali 5 tys. osób naruszających granicę, zabili lub ranili 70. Jednocześnie wywiad KOP oraz policja i kontrwywiad wojskowy uderzyły w sowiecką agenturę na terenie Polski. Wśród rozpracowanych członków komunistycznych siatek konspiracyjnych dokonano masowych aresztowań, które objęły około pięciuset osób.
Kompromitacja aktywnego wywiadu
Na początku 1925 roku Sowieci podjęli decyzję o zakończeniu „aktywnego wywiadu” na Kresach. Do czerwca tegoż roku przeprowadzili jeszcze około sześćdziesięciu akcji zbrojnych, po czym oddziały dywersyjne rozwiązano. Część dywersantów powróciła do ZSRS, część pozostała w ukryciu w Polsce. Bezpośrednią przyczyną zaprzestania przez Razwiedupr dywersji na Kresach był incydent pod wsią Siwki, obok Jampola. W nocy z 7 na 8 stycznia 1925 roku sowieccy dywersanci przebrani w polskie mundury zostali podczas przekraczania granicy omyłkowo ostrzelani przez swoich pograniczników, którzy wzięli ich za Polaków. W strzelaninie zginął jeden dywersant, zniszczono przy tym budynek sowieckiej strażnicy. Prowadzona przez Razwiedupr głęboko zakonspirowana wojna hybrydowa prawdopodobnie dopiero wtedy wyszła na jaw. Oburzony Dzierżyński uważał, że „aktywny wywiad” kompromituje ZSRS w stosunkach z sąsiadami. Wydano więc rozkaz zaprzestania całej akcji. Istotne okazało się też rozbicie większości oddziałów dywersyjnych i siatek agenturalnych oraz nieskuteczność prowadzonej wśród Białorusinów i Ukraińców agitacji komunistycznej. Poza tym sabotażyści często dokonywali grabieży i przestępstw, co pogarszało wizerunek komunizmu w oczach ludności. Do końca 1925 roku KOP odparł 25 prób zbrojnego przekroczenia granicy, rok później były już tylko trzy takie próby.
Głównym celem dywersantów komunistycznych w latach 1921–1925 było wywołanie na Kresach chaosu i rewolucji proletariackiej. Zdecydowane działania polskiego rządu i utworzenie KOP spowodowały jednak, że w 1925 roku Polska odniosła zwycięstwo w wojnie hybrydowej z ZSRS.
Paweł Borek doktor nauk humanistycznych. Specjalizuje się w historii wojskowości XX w. i dywersji komunistycznej w II RP. Autor m.in. monografii: „Garnizon Wojska Polskiego w Białej Podlaskiej w latach 1918–1939”; „Anatomia destrukcji bezpieczeństwa państwa i narodu. Źródła do dziejów partii komunistycznej w regionie bialskopodlaskim w latach 1918–1989” (wspólnie z Dariuszem Magierem); „9 Dywizja Piechoty i Południowe Podlasie w wojnie polsko-sowieckiej (1919–1920)”.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Domena Publiczna
komentarze