Trzy typy czołgów, dwa typy śmigłowców, lekkie samoloty bojowe, zestawy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej średniego i krótkiego zasięgu, dwa typy armatohaubic, dwa rodzaje wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, uderzeniowe i rozpoznawcze drony… A to przecież nie wszystko. W 2023 roku Wojsko Polskie nie tylko będzie otrzymywać kolejne transze sprzętu w ramach realizowanych już umów, lecz także przede wszystkim dotrą pierwsze dostawy zupełnie nowego, bardzo wyczekiwanego uzbrojenia. I choć wzmocniony, i to znacznie, zostanie każdy rodzaj sił zbrojnych, to najwięcej nowości trafi do wojsk lądowych. One zdecydowanie zyskają na możliwościach bojowych, szczególnie w zakresie rażenia oraz broni pancernej.
Doktryna obronna Polski, której podstawą jest członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim, nie jest skomplikowana. Zakłada ona bowiem, że agresji militarnej na Polskę przeciwstawimy potęgę całego NATO. Nie oznacza to jednak, że mamy jedynie wyczekiwać na zagranicznych żołnierzy. Warunkiem niezbędnym otrzymania wsparcia jest posiadanie armii na tyle silnej, na tyle licznej i na tyle dobrze uzbrojonej, że zatrzyma ona agresora do czasu udzielenia nam pomocy przez sojuszników.
Budowanie takiego potencjału militarnego Sił Zbrojnych RP nie jest zadaniem ani łatwym, ani tanim. Z pewnością nie ułatwia sprawy również to, że po raz ostatni Wojsko Polskie przechodziło kompleksową modernizację techniczną pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. A teraz, po czterech dekadach, sprzętu wojskowego wymagającego wymiany nazbierało się sporo w każdym rodzaju wojsk. Począwszy od samolotów i śmigłowców, poprzez czołgi i bojowe wozy piechoty, artylerię, broń przeciwlotniczą i przeciwpancerną, na okrętach wojennych skończywszy.
Choć skala potrzeb modernizacyjnych SZRP jest ogromna, a realizacja uruchomionego na początku ubiegłej dekady planu modernizacji technicznej dość długo nie nabierała niezbędnego (dla bezpieczeństwa narodowego) tempa, to na szczęście w ostatnim czasie nastąpiło znaczące przyspieszenie procesu unowocześniania naszej armii. Czekający nas rok będzie po tym względem wyjątkowy.
Dostawy, dostawy i… jeszcze raz dostawy
Trzy typy czołgów, dwa typy śmigłowców, lekkie samoloty myśliwskie, zestawy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej średniego i krótkiego zasięgu, dwa typy armatohaubic, dwa rodzaje wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, uderzeniowe i rozpoznawcze drony… W 2023 roku armia będzie nie tylko otrzymywać kolejne transze sprzętu wojskowego w ramach realizowanych już umów, lecz także przede wszystkim odbierze pierwsze dostawy zupełnie nowego, ale bardzo wyczekiwanego uzbrojenia.
Rodzajem wojsk, do którego trafi najwięcej nowego sprzętu i uzbrojenia, będą siły lądowe, ze wskazaniem na wojska pancerne i zmechanizowane. Pancerna pięść naszej armii zostanie wzmocniona nie tylko kolejnymi czołgami Leopard 2A4, modernizowanymi siłami polskiej zbrojeniówki od 2015 roku do standardu Leopard 2PL. Brygady pancerne na wschodzie kraju – z 18 Dywizji Zmechanizowanej – zostaną wyposażone również w kolejne egzemplarze koreańskich czołgów K2 Black Panther oraz pierwsze czołgi M1A1 Abrams. Co warte podkreślenia, w obu przypadkach to efekty kontraktów zawartych w 2022 roku, czyli tempo dostaw zaawansowanych systemów uzbrojenia jest błyskawiczne. To wobec agresji Rosji na Ukrainę stało się absolutnym priorytetem Ministerstwa Obrony Narodowej. K2, których pierwsze dziesięć sztuk dotarło do Polski późną jesienią minionego roku, zamówiliśmy łącznie 180 egzemplarzy, a używanych Abramsów 116 sztuk.
Koreańska broń
Czołgi K2 to niejedyna broń z Korei, którą Polska zamówiła w 2022 roku i którą nasz wojskowy oraz przemysłowy (obecnie strategiczny) partner zobowiązał się dostarczyć w rekordowo krótkim czasie. W 2023 roku do Sił Zbrojnych RP trafią kolejne armatohaubice K9 kalibru 155 mm (w 2022 roku przekazano ich pierwszą partię – 24 sztuki), które są dostarczane wojsku równolegle z rodzimymi armatohaubicami Krab. W najbliższych miesiącach do sił powietrznych przekazanych zostanie również 12 samolotów FA-50, które mają służyć nie tylko jako maszyny szkolne, lecz także w wersji FA-50 PL będą pełnić zadania lekkich samolotów bojowych.
Koreańskie K9 i rodzime Kraby to niejedyne typy uzbrojenia artyleryjskiego, które zasilą wojska lądowe. W 2023 roku trafią do służby pierwsze egzemplarze dwóch typów bardzo wyczekiwanych przez żołnierzy systemów wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych. Pierwsze – amerykańskie HIMARS (w polskiej armii będą nosiły oznaczenie Homar) – to efekt umowy z 2019 roku na dostawę 20 wyrzutni. Drugie to koreańskie wyrzutnie K239 Chunmoo zakontraktowane w 2022 roku (zamówiliśmy ich 218 sztuk).
Domykanie tarczy
W tym roku nastąpi również symboliczne domknięcie nowego, zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej kraju. Do służby wejdzie bowiem druga z dwóch zakontraktowanych w 2022 roku baterii tzw. małej Narwi, czyli zestawów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu (do 25 km) uzbrojonych w brytyjskie pociski CAMM. Ale oczywiście to nie wszystko. Wojsko odbierze również pierwszą z dwóch zamówionych w 2018 roku baterii przeciwrakietowych i przeciwlotniczych systemów rakietowych Patriot (broń średniego zasięgu), które będą w polskiej armii nosić oznaczenie Wisła. Tym samym nasz kraj będzie dysponować bronią dla trójwarstwowego systemu obrony powietrznej na każdym poziomie, czyli bardzo krótkiego, krótkiego i średniego zasięgu.
Śmigłowce z poślizgiem
Niestety, mimo starań MON-u, aby umowy modernizacyjne były realizowane bez opóźnień, nie wszystkie kontrakty udało się sfinalizować w terminie. Przykładem są zamówione w 2019 roku dla marynarki wojennej śmigłowce AW101, które mają być podstawowym narzędziem marynarzy do zwalczania okrętów podwodnych nieprzyjaciela. Choć zgodnie z umową pierwsze maszyny powinny trafić do SZRP w 2022 roku, to z powodu pandemii włoski koncern Leonardo (którego częścią jest PZL Świdnik) dostarczy je dopiero w tym roku.
Zdecydowanie lepiej za to przedstawia się sytuacja drugiego typu śmigłowców, które Włosi zobowiązali się wyprodukować dla polskiej armii, czyli wielozadaniowych AW149. W tym przypadku maszyny, które powstają w polskiej fabryce, mają trafić do służby już w tym roku, czyli ponad rok szybciej, niż zakładał pierwotny harmonogram.
Kluczowa konsekwencja
Patrząc na skalę czekających nas w tym roku dostaw nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu, możemy już teraz powiedzieć, że będzie to dla polskiej armii wyjątkowe 12 miesięcy. Czy można je określić jako przełomowe? W wielu zakresach zdolności i możliwości Sił Zbrojnych RP zdecydowanie tak. Teraz potrzeba jeszcze konsekwencji, m.in. w unowocześnianiu marynarki wojennej oraz „dronizacji”, która – jak pokazuje wojna w Ukrainie – musi także i w naszym wojsku dotyczyć nie tylko rozpoznania, lecz także zdolności uderzeniowych.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król/CO MON, Maciej Nędzyńsk/CO MON, PGZ
komentarze