Ukraińska armia rozpoczęła kontrofensywę na południu kraju, m.in. w rejonie Chersonia – informuje dowództwo ukraińskich wojsk, ale nie zdradza szczegółów operacji. O przygotowaniach do kontrataku mówiło się już od kilku tygodni, gdy Ukraińcy skrupulatnie niszczyli rosyjskie magazyny i bazy wojskowe po drugiej stronie frontu.
Trwa 188. dzień wojny w Ukrainie. Ukraińskie dowództwo potwierdziło podjęcie kontrofensywy na południu kraju. – Rozpoczęliśmy ofensywę na różnych kierunkach, również w rejonie Chersonia – przyznała wczoraj Natalia Humeniuk, rzeczniczka prasowa południowego dowództwa armii ukraińskiej. Humeniuk dodała jednak, że ze względu na bezpieczeństwo żołnierzy i sukces misji szczegóły operacji nie będą na bieżąco podawane do publicznej wiadomości.
Stacja CNN podała, że ukraińskie jednostki odzyskały cztery miejscowości w rejonie Chersonia. Mówi się także o przełamaniu pierwszej linii obrony, a głównym celem Ukraińców pozostaje miasto Chersoń. Z kolei amerykański Instytut Badań nad Wojną poinformował o odbiciu z rosyjskich rąk pięciu miejscowości. Dane te nie zostały potwierdzone przez stronę ukraińską.
Ukraińcy do podjęcia operacji ofensywnej przygotowywali się już od tygodni. Żołnierze ukraińscy systematycznie niszczyli rosyjskie składy broni i magazyny wojskowe ulokowane na terenach okupowanych, w tym także na Krymie. Uszkodzone lub zniszczone zostały także mosty, m.in. na Dnieprze. – Podczas ostatniej doby nasze oddziały, atakując pozycje wojsk rosyjskich przy pomocy artylerii, zniszczyły trzy magazyny amunicji, przeprawę przez Dniepr, 30 sztuk sprzętu i zabiły 82 żołnierzy – podało ukraińskie dowództwo.
Do ukraińskiego kontrataku odniósł się prezydent Wołodymyr Zełenski. W poniedziałek wieczorem opublikowano w internecie jego wystąpienie, w którym zapewnia, że rosyjscy okupanci zostaną wypędzeni. – Okupanci powinni wiedzieć, że wypędzimy ich do granicy. Do naszej granicy, której linia się nie zmieniła. Najeźdźcy dobrze o tym wiedzą. Jeśli rosyjscy żołnierze chcą przetrwać, to czas, aby uciekli, wrócili do domu. Jeśli boją się wrócić do Rosji, niech się poddadzą, a my zagwarantujemy im przestrzeganie wszystkich norm konwencji genewskich – mówił prezydent Zełenski. – Jeśli nie posłuchają, zmierzą się z naszymi obrońcami, którzy nie spoczną, nim nie wyzwolą wszystkiego, co należy do Ukrainy – dodał stanowczo ukraiński przywódca.
Działania ukraińskich żołnierzy przyspieszyły koncentrację rosyjskich sił. W poniedziałek wieczorem z jednostek wojskowych położonych w pobliżu Symferopola na Krymie w stronę Chersonia wyjechało ponad pół tysiąca wojskowych pojazdów, m.in. ciężarówek, transporterów opancerzonych i czołgów. O wzmożonym ruchu rosyjskich wojsk na Krymie w mediach społecznościowych informował wczoraj Refat Czubarów, przewodniczący Tatarów krymskich.
Rosjanie koncentrują swoje wysiłki także na utrzymaniu kontroli na północy Ukrainy. We wtorek rano rosyjskie wojska ostrzelały m.in. centrum Charkowa. Zginęło co najmniej pięć osób. Pociski trafiły m.in. w budynki mieszkalne i przedszkole. Burmistrz Charkowa Ihor Terekhov powiedział, że miasto zostało ostrzelane osiem razy. Lokalne władze spodziewają się kolejnych ataków i apelują do mieszkańców o pozostanie w schronach.
O sytuacji w Ukrainie, w kontekście podjętej kontrofensywy, rozmawiano wczoraj wieczorem w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent Andrzej Duda zwołał naradę z udziałem wicepremiera i szefa MON-u Mariusza Błaszczaka, ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego i najważniejszych dowódców WP.
Dzisiaj o sytuacji za wschodnią granicą Polski rozmawiano na Bornholmie, gdzie premier Mateusz Morawiecki spotkał się z przywódcami rządów Danii, Estonii, Finlandii, Łotwy, prezydentem Litwy oraz przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. O agresji Rosji i dalszym wsparciu dla władz w Kijowie debatowali dziś także w Pradze ministrowie spraw zagranicznych i szefowie resortów obrony krajów Unii Europejskiej.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON
komentarze