Rozpoczęło się szkolenie żołnierzy, którzy w przyszłości będą odpowiadać za obsługę techniczną czołgów Abrams. Wkrótce specjalistyczny kurs przejdą także przyszłe załogi tych wozów. A wszystko za sprawą Akademii Abrams, która powstała w Poznaniu. W inauguracji działania nowej instytucji w Wojsku Polskim udział wziął wicepremier Mariusz Błaszczak.
Utworzenie Akademii Abrams w Polsce to jeden ze skutków umowy, na mocy której Polska pozyska 250 czołgów Abrams SEPv3. Wicepremier Mariusz Błaszczak podpisał ją w kwietniu tego roku. Kilka tygodni temu do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu trafiło 28 amerykańskich wozów w wersji SEPv2. To na nich prowadzone będzie szkolenie polskich żołnierzy.
– Kiedy w ubiegłym roku ogłaszaliśmy, że kupimy na potrzeby Wojska Polskiego 250 czołgów Abrams, mówiliśmy, że proces ich wdrażania będzie postępował bardzo szybko. Właśnie mamy efekty tych działań – mówił dziś w Poznaniu Mariusz Błaszczak, wicepremier i minister obrony narodowej. Szkolenie obejmie członków przyszłych załóg czołgów, a także techników, którzy będą odpowiedzialni za ich obsługę. – Naszym celem jest to, by czołgi, kiedy trafią już na wyposażenie Wojska Polskiego, mogły być obsługiwane przez przeszkolonych żołnierzy – podkreślił.
Wicepremier wyjaśnił, że przy podejmowaniu decyzji o zakupie czołgów bardzo istotna była kompatybilność z uzbrojeniem, jakim dysponują Stany Zjednoczone. Przypomniał, że w Poznaniu, gdzie mieści się Akademia Abrams, stacjonują także wojskowi z V Korpusu US Army. – To stąd dowodzeni są żołnierze amerykańscy na całej wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. To bardzo dobra wiadomość, bo to buduje zdolności obronne Rzeczypospolitej Polskiej – zaznaczył.
Podczas uroczystości głos zabrał także gen. broni John Kolasheski, dowódca V Korpusu. – Polska jest bastionem, jeśli chodzi o obronę wschodniej flanki NATO. Wraz z otwarciem tej Akademii potwierdza swoje zaangażowanie wobec swoich sojuszników, a jednocześnie jest gotowa odpowiedzieć na wszelkie potencjalne zagrożenia – powiedział. Dodał, że wkrótce „nikt nie będzie w stanie odnaleźć różnic między amerykańskim a polskim czołgiem”. – Jedyne co będzie widoczne to najsilniejszy na świecie sojusz wojskowy i państwa w nim uczestniczące, które stoją ze sobą ramię w ramię i są zaangażowane w imię pokoju – podkreślił.
Żołnierze, którzy dziś rozpoczęli szkolenie będą odpowiadali za obsługę techniczną Abramsów. Wkrótce specjalistyczny kurs rozpoczną także przyszłe załogi czołgów. W sumie w tym roku w Akademii Abrams pod okiem instruktorów ze Stanów Zjednoczonych, obsługi sprzętu będzie się uczyło 150 żołnierzy. W kolejnych latach liczba szkolonych osób będzie rosła. To istotne, ponieważ docelowo Polska będzie dysponowała 366 egzemplarzami Abramsów. Wszystko za sprawą decyzji o pozyskaniu kolejnych 166 wozów, tym razem używanych, która zapadła w lipcu. W ten sposób Polska chce uzupełnić lukę powstałą w Siłach Zbrojnych RP po przekazaniu uzbrojenia walczącej Ukrainie. Co ważne, Polska pozyska ten sprzęt na preferencyjnych warunkach, gdyż jedynym kosztem będzie przywrócenie ich do pełnej sprawności (sprzęt dotychczas znajdował się w magazynach US Army) oraz zakup części zamiennych. Jak zapowiadał już wicepremier Błaszczak, te 166 używanych maszyn zostanie w przyszłości zmodernizowanych do wersji SEPv3 lub nowszej.
Wszystkie zamówione czołgi Abrams mają trafić do Wojska Polskiego do końca 2026 roku. Zasilą jednostki wojskowe stacjonujące we wschodniej części kraju, które podlegają 18 Dywizji Zmechanizowanej.
autor zdjęć: Leszek Chemperek / CO MON, Michał Niwicz
komentarze