moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wysokie loty

W czasie akcji ratowniczych kluczowy jest czas. Im szybciej dotrzemy do poszkodowanego, tym większe szanse na jego uratowanie – mówią piloci śmigłowca z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego. Przez miesiąc dyżurowali w Tatrach, gdzie wspierali Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Ratownicy TOPR-u i żołnierze uratowali m.in. mężczyznę, u którego doszło do zatrzymania krążenia.

– Gdy dostajemy wezwanie z centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, czas nagle przyspiesza. W kilka minut od zgłoszenia jesteśmy gotowi poderwać śmigłowiec. Wiemy, że im szybciej dotrzemy do poszkodowanego, tym większe szanse na uratowanie – mówi por. pil. Piotr Fiedoruk z Lotniczej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, pododdziału wchodzącego w skład 33 Bazy Lotnictwa Transportowego. Porucznik dyżurował w Tatrach razem z TOPR-em dwukrotnie – w 2020 i 2021 roku. – W tym roku dyżur zaczął się dla mnie serią poważnych akcji. Zaraz po objęciu obowiązków poderwaliśmy śmigłowiec, by lecieć do mężczyzny, u którego doszło do blokady psychomotorycznej i który nie mógł dlatego samodzielnie zejść z przełęczy pod Karbem. Za pomocą dźwigu desantowaliśmy z pokładu dwóch ratowników TOPR-u, którzy sprowadzili go w bezpieczne miejsce – opowiada por. Fiedoruk.

Dzień później załoga śmigłowca W-3 WA SAR i ratownicy TOPR-u pomagali kobiecie z problemami kardiologicznymi, która znajdowała się na Rusinowej Polanie. – Trzeci dzień i kolejny wylot. Późnym popołudniem przetransportowaliśmy ratowników na Słowację. Na Wielkiej Fatrze zeszła wcześniej lawina i zabrała dwóch narciarzy, a Polacy mieli pomóc w poszukiwaniach – opowiada porucznik. Ratownicy TOPR-u posiadają sprzęt, dzięki któremu można zlokalizować nawet wyłączone telefony osób, które przykryła lawina śniegu. Niestety, finał poszukiwań nie był szczęśliwy. Spod śniegu wydobyto dwa ciała.

Załoga W3 WA SAR z Lotniczej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Powidza stacjonowała w Tatrach od połowy listopada. Zgodnie z międzyresortowymi porozumieniami żołnierze wspierają ratowników TOPR-u w czasie, gdy ich śmigłowiec przechodzi coroczny przegląd techniczny.

Robota dla najlepszych

W Tatry są kierowani piloci doświadczeni w lotach poszukiwawczo-ratowniczych, którzy nie tylko są wyszkoleni w górach, lecz także przeszli tzw. szkolenia zgrywające z ratownikami TOPR-u. – Współpraca z tatrzańskim pogotowiem jest bardzo wymagająca, dlatego do tych zadań typowani są żołnierze o określonych predyspozycjach. Akcje ratownicze wymagają doskonale zgranego zespołu, więc muszą to być ludzie, którzy budzą zaufanie i potrafią ufać innym. A swoje zadania wykonują z największą precyzją – podkreśla ppłk pil. Mariusz Tracz-Sala, szef Wydziału Ratownictwa w Dowództwie Operacyjnym RSZ. – Podczas akcji pilot musi reagować na wskazówki ratownika pokładowego TOPR i ufając jego komendom, np. przemieścić śmigłowiec w zawisie nad granią o pół metra czy metr w lewo lub prawo. Musi też pamiętać, że pod pokładem na linie ma poszkodowanego z ratownikami – dodaje oficer. Ppłk Tracz-Sala także pilotuje śmigłowiec ratowniczy Sokół W-3 WA SAR, współdziałał również z ratownikami TOPR-u w Tatrach Wysokich.
Załogę śmigłowca tworzą zawsze trzy osoby: dwóch pilotów i technik pokładowy. Wojskowi pełnią służbę w Tatrach rotacyjnie, zwykle przez około dwa tygodnie. Drugi rok z rzędu obowiązki te wypełnia Lotnicza Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Dowódca tego pododdziału, kpt. pil. Sławomir Gradziuk, pełnił dyżury do 10 grudnia.

Żołnierze w czasie dyżuru stacjonują na terenie Wojskowego Ośrodka Szkoleniowo-Kondycyjnego w Zakopanem. Jak wygląda ich dzień służby? – Każdy zaczynamy od sprawdzenia śmigłowca i uruchomienia go. Odrywamy maszynę od płyty lądowiska i sprawdzamy, czy zamontowana na pokładzie wyciągarka działa poprawnie – opowiada kpt. Gradziuk. – Jeśli test wypada pomyślnie, meldujemy o gotowości do dyżuru – dodaje. Razem z żołnierzami dyżuruje zawsze trzech ratowników TOPR-u.

Załoga wojskowego Sokoła wykonuje loty wyłącznie za dnia. – Nie możemy wystartować po zmierzchu, ale jeśli akcja ratunkowa się przedłuży, możemy wrócić na lądowisko do pół godziny po zachodzie słońca – dodaje oficer. Zgodnie z przepisami loty w terenie górzystym wojskowi piloci wykonują z tzw. pełną widzialnością terenu, czyli nie mogą np. latać w chmurach.

Kapitan przyznaje, że podczas jego zmiany na dyżurze w Tatrach dużo czasu poświęcono na loty treningowe i działania, dzięki którym żołnierze stworzą z toprowcami idealnie zgrany zespół. Odbyło się także szkolenie z psami ratowniczymi. Owczarki belgijskie służące w TOPR-ze są szkolone do poszukiwania osób zasypanych lawinami śnieżnymi. – Zabieraliśmy na pokład psy i ratowników i lecieliśmy w wyższe partie gór. Dla nas to były loty treningowe, a dla toprowców szkolenie. Czworonogi oswajały się z hałasem śmigłowca i lotem, a za pomocą dźwigu desantowaliśmy je na lawinisko, by szukały pozorantów – wspomina kpt. Gradziuk. Kapitan w czasie dotychczasowej służby wojskowej spędził w powietrzu w sumie ponad 1100 godzin. – Muszę przyznać, że mimo doświadczenia lotniczego podczas lotów w wysokich górach zawsze się czegoś uczę. To nowy teren, inna specyfika latania. Bardzo sobie cenię tę współpracę z TOPR-em. Bezcenne są dla nas wskazówki od ratowników górskich oraz rozmowy z pilotami z tatrzańskiego pogotowia – wyjaśnia.

Film: st. sierż. Piotr Gubernat / CC

Przyznaje, że wojskowe załogi śmigłowców muszą szczególnie uważać na zmienność pogody. W Tatrach szybko się chmurzy i zmienia się widoczność, wyzwaniem są także zmienne wiatry i silne rotory (obszary dużych zawirowań powietrza). – Utrudnieniem jest również to, że działamy na dużej wysokości, co wpływa na moc śmigłowca. Tankujemy zwykle Sokoła do połowy, dzięki temu maszyna jest lżejsza i ma większą moc. Możemy wtedy spędzić w powietrzu nieco ponad godzinę i wykonywać zawisy na dużych wysokościach – opowiada dowódca LGPR. Dodaje, że zadania w Tatrach wykonuje się na płaskich polanach i w dolinach, ale także w bezpośrednim sąsiedztwie ścian skalnych, kiedy wirnik pracuje zaledwie dwa lub trzy metry od skał. – Trzeba dobrze „czuć” śmigłowiec, bo w takim przypadku nie ma miejsca na błędy – dopowiada kapitan.

Choć celem akcji ratunkowych jest ratowanie życia i zdrowia ludzkiego, to nie wszystkim można pomóc. O jednej z takich akcji z udziałem wojskowego śmigłowca opowiada Wojciech Mateja, ratownik pokładowy (w nomenklaturze lotniczej „crew chief”) z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. – Wojskowy Sokół z Powidza przyleciał 13 listopada, kiedy jeszcze formalnie dyżur u nas pełnił śmigłowiec policyjny. Ten jednak uległ awarii i nie mógł wystartować do akcji ratowniczej – mówi Wojciech Mateja. – Dostaliśmy zgłoszenie, że turysta spadł z Galerii Cubryńskiej, niestety, upadek z wysokości kilkuset metrów skończył się śmiercią. Dzięki temu, że śmigłowiec wojskowy przyleciał dwa dni wcześniej, mogliśmy nim polecieć w rejon Mnichowego Żlebu, żeby wspomóc kolegów transportujących ciało turysty – dopowiada ratownik.

Toprowiec podkreśla, że wojsko daje ratownikom ogromne wsparcie w sytuacji, gdy ich śmigłowiec jest uziemiony. Jako przykład wymienia wspólne wojskowe i toprowskie operacje z 14 listopada. Najpierw ratownicy zostali poderwani do akcji ratunkowej w masywie Wołoszyna, a niedługo później otrzymali kolejne zgłoszenie. Musieli pomóc turyście, u którego doszło do zatrzymania krążenia. – Polecieliśmy na Ciemniak, szczyt w masywie Czerwonych Wierchów. Dzięki temu, że mieliśmy do dyspozycji wojskowy śmigłowiec, mogliśmy bardzo szybko dotrzeć do miejsca zdarzenia i udzielić pomocy medycznej. Pacjent przeżył i, jak się później okazało, po stosunkowo krótkiej rekonwalescencji wrócił do sprawności bez poważnych komplikacji neurologicznych. W ratownictwie górskim to wciąż rzadki przypadek i dlatego uważam, że to wielki sukces całej ekipy ratowniczej: załogi, samej maszyny i ratowników – podkreśla ratownik z TOPR-u. Przykładów współdziałania TOPR-u z wojskiem w ostatnich dniach jest znacznie więcej, żołnierze transportowali ratowników górskich do akcji ratunkowej na Rysy, gdzie dwóch turystów spadło z dużej wysokości i doznało licznych urazów. Załoga leciała razem także do turysty z kontuzją nogi pod Krzyżnem czy po turystkę z problemami kardiologicznymi, która była w rejonie Rusinowej Polany.

Dobra współpraca

– Podziwiamy ratowników za ich zaangażowanie, za pracę, bo podejmują się nieraz naprawdę heroicznego wysiłku – mówi kpt. Sławomir Gradziuk. – Chcielibyśmy, aby ta współpraca wojska z TOPR-em była kontynuowana, nawet gdy śmigłowiec ratowniczy będzie już w pełni sprawny. To dla nas doskonała szkoła latania – mówi z kolei por. Piotr Fiedoruk. Lotnicy przyznają, że służba w Tatrach daje im ogromną satysfakcję, bo latając z ratownikami górskimi, wykorzystują w realnych warunkach swoje umiejętności i niosą pomoc poszkodowanym.

Lotników wojskowych wysoko ocenia Wojciech Mateja. – To młodzi piloci, u których widać zaangażowanie i duże umiejętności. Realne akcje ratownicze są praktycznym sprawdzianem dotychczasowego szkolenia, a pozytywne efekty tych działań dają nam wszystkim powody do dużej satysfakcji – podkreśla. Dodaje, że wspólnego szkolenia w Tatrach powinno być znacznie więcej, bo wtedy załogi wojskowe mogłyby podszlifować znajomość topografii i lepiej poznałyby specyfikę trudnego latania w górach.

Ppłk Tracz-Sala z Dowództwa Operacyjnego zapewnia, że jeśli tylko naczelnik TOPR-u będzie wnioskował o wsparcie wojska, to z pewnością piloci i wojskowy Sokół znów pojawią się w Zakopanem. Oficer podkreśla, że ta współpraca staje się już tradycją, a fundamentem dla niej są przepisy zawarte m.in. w Planie Operacyjnym ASAR (Aeronautical Search And Rescue) oraz Instrukcji Wojskowego Ratownictwa Lotniczego i Morskiego.

Z TOPR-em współpracuje nie tylko lotnictwo. Na przykład trzy lata temu, gdy w Jaskini Wielkiej Śnieżnej zaginęło dwóch speleologów, operatorzy GROM-u udostępnili swoje aparaty do nurkowania, w gotowości były także wojskowe statki powietrzne. Z kolei toprowcy pomagali w szkoleniu żołnierzy, m.in. jednostek specjalnych, we wspinaczce jaskiniowej czy w nurkowaniu pod lodem. Służyli też wsparciem polskim pilotom, którzy szykowali się do wyjazdu na misję w Afganistanie.

Dyżur wojskowego Sokoła i załogi miał trwać w Tatrach do końca 2021 roku. Ze względu na to, że remont śmigłowca TOPR-u zakończył się wcześniej, lotnicy 20 grudnia wrócili do Powidza.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Bartek Bera, st. sierż. Piotr Gubernat / Combat Camera

dodaj komentarz

komentarze


„Projekt Wojownik” wrócił do Giżycka
 
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Jak namierzyć drona?
Huge Help
Jutrzenka swobody
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
O amunicji w Bratysławie
Olympus in Paris
Mamy BohaterONa!
Święto podchorążych
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Walczą o miejsce na kursie Jata
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Transformacja dla zwycięstwa
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Cyfrowy pomnik pamięci
„Szczury Tobruku” atakują
Wzlot, upadek i powrót
Wzmacnianie granicy w toku
Zmiana warty w PKW Liban
Od legionisty do oficera wywiadu
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Wybiła godzina zemsty
Polskie „JAG” już działa
Czworonożny żandarm w Paryżu
Miecznik na horyzoncie
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Nowe uzbrojenie myśliwców
A Network of Drones
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Dwa bataliony WOT-u przechodzą z brygady wielkopolskiej do lubuskiej
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Uczą się tworzyć gry historyczne
Medycyna w wersji specjalnej
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Razem dla bezpieczeństwa Polski
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Modernizacja Marynarki Wojennej
Jesień przeciwlotników
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Szturmowanie okopów
Szef MON-u z wizytą u podhalańczyków
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Marynarka Wojenna świętuje
Karta dla rodzin wojskowych
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Olimp w Paryżu
Ostre słowa, mocne ciosy
HIMARS-y dostarczone
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO