Członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego potwierdzili dziś, że zwiększają pomoc wojskową dla Ukrainy. Sekretarz generalny organizacji Jens Stoltenberg poinformował o tym po zakończeniu nadzyczajnego posiedzenia Rady NATO-Ukraina. Spotkanie zostało zwołane w reakcji na zmasowane ataki Rosji na ukraińskie miasta.
Rada NATO-Ukraina została powołana podczas ubiegłorocznego szczytu Sojuszu. Ma ona usprawnić współpracę obydwu stron. Dzisiejsze spotkanie zostało zwołane w trybie pilnym na wniosek Ukraińców. Była to reakcja na zmasowane ataki rakietowe rosyjskiej armii. Tylko w poniedziałek i wtorek nieprzyjaciel wystrzelił w stronę ukraińskich miast 112 rakiet i blisko 200 dronów. Większość została przechwycona przez obronę przeciwlotniczą. Niemniej uderzenia spowodowały poważne szkody w infrastrukturze energetycznej. W ich wyniku poszkodowanych zostało także kilkadziesiąt osób. Były też ofiary śmiertelne. Dziś z akredytowanymi przy NATO ambasadorami za pomocą łącza wideo spotkał się ukraiński minister obrony Rustem Umierow. Przedstawił on szczegółowo sytuację, w jakiej znalazł się jego kraj.
– Ukraina w dalszym ciągu przechwytuje rosyjskie rakiety, ratując życie niezliczonej liczbie osób. Jednak aby utrzymać obronę, potrzebuje jeszcze większego wsparcia z naszej strony – podkreślał po spotkaniu Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO. – W następstwie ostatniego ataku Rosji sojusznicy potwierdzili dziś, że zwiększają pomoc wojskową dla Kijowa. Musimy w dalszym ciągu dostarczać Ukrainie sprzęt i amunicję, by odpierać rosyjską inwazję. Jest to niezbędny warunek kontynuowania walki – dodawał.
Jak przypomina biuro prasowe Sojuszu, od początku rosyjskiej agresji, NATO udzieliło Ukraińcom bezprecedensowego wsparcia. Podczas tegorocznego szczytu w Waszyngtonie przedstawiciele państw członkowskich ogłosili, że przekażą Ukrainie dodatkowe strategiczne systemy obrony powietrznej, w tym baterie rakiet Patriot. Tylko w przyszłym roku łączna wartość pomocy ma sięgnąć 40 mld euro. Jeszcze we wrześniu powinno też ruszyć nowe natowskie dowództwo, które zajmie się koordynowaniem wsparcia dla ukraińskiej armii.
Ostatnie rosyjskie ataki rakietowe były największym tego typu uderzeniem od początku inwazji. Zdaniem ekspertów, Kreml realizuje w ten sposób plan zniszczenia przed nastaniem chłodów sieci energetycznej sąsiada, a jednocześnie bierze odwet za działania ukraińskiej armii na własnym terytorium. W początkach sierpnia siły zbrojne Ukrainy wkroczyły do przygranicznego obwodu kurskiego. W ciągu trzech tygodni opanowały obszar o powierzchni 1300 km kwadratowych, przejmując kontrolę nad setką miejscowości. Zdobyły tym samym obszar większy niż Rosjanie w Donbasie od początku roku. Jakby tego było mało, wczoraj ukraińskie oddziały miały uderzyć w kolejnym miejscu. Według pojawiających się w mediach doniesień, walki toczą się już także w obwodzie biełgorodzkim.
We wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyznał, że operacja na przygranicznych terytoriach Rosji pozwoliła oddalić widmo okupacji obwodu charkowskiego. Jednocześnie zaznaczył, że to część większego planu. Ukraińcy chcą wypracować sobie jak najlepszą pozycję, zanim usiądą do stołu negocjacyjnego. Według Zełenskiego, strona ukraińska jeszcze we wrześniu powinna przedstawić USA plan zakończenia wojny. Tymczasem walki trwają. Krótko po zakończeniu dzisiejszego posiedzenia Rady, na profilu ukraińskiego resortu obrony w portalu X pojawił się kolejny apel do państw Zachodu. Kijów chce, by te zgodziły się na wykorzystanie przekazanej Ukraińcom broni do atakowania celów w głębi Rosji. „Restrykcje muszą zostać zniesione. Musimy zabić łucznika, a nie tylko strącać strzały” – czytamy we wpisie.
autor zdjęć: NATO
komentarze