W nocy 4 lipca 1943 roku w Gibraltarze doszło do tragedii, która wstrząsnęła Polską. Samolot Liberator AL523, na którego pokładzie znajdował się generał broni Władysław Sikorski, runął do morza na chwilę po starcie. Z katastrofy uratował się jedynie pilot, kapitan Eduard Prchal. Po ciała ofiar wyruszył z brytyjskiego portu ORP „Orkan”.
Przewożenie trumny z ciałem gen. Władysława Sikorskiego na niszczycielu „Orkan” z Gibraltaru do Wielkiej Brytanii.
Komandora porucznika Stanisława Hryniewieckiego, dowódcę niszczyciela ORP „Orkan”, 5 lipca 1943 roku o 9.00 wezwano do sztabu Commander-in-Chief (C-in-C) w Plymouth, gdzie odebrał rozkaz udania się możliwie jak najszybciej do Gibraltaru. Cztery godziny wcześniej porucznik Ludwik Łubieński, polski oficer łącznikowy przy dowództwie twierdzy w Gibraltarze i major kontrwywiadu brytyjskich służb specjalnych (MI5 – Security Service) – koronny świadek katastrofy – wysłał ściśle tajną żałobną depeszę do prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie Władysława Raczkiewicza z wiadomością o tragedii lotniczej, w której zginął generał Władysław Sikorski. Naczelny Wódz i premier RP po zakończeniu podróży na Bliski Wschód zatrzymał się w Gibraltarze i zamierzał samolotem z osobami mu towarzyszącymi powrócić do Londynu.
Smutna powinność „Orkana”
Był to niewątpliwie najsmutniejszy rejs polskiego okrętu, który 18 listopada 1942 roku został wydzierżawiony od Admiralicji brytyjskiej. Odległość od Plymouth do brytyjskiego terytorium zamorskiego na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, u wyjścia Morza Śródziemnego na Ocean Atlantycki, wynosiła ponad 2200 km. Według kapitana marynarki Witolda Poray-Wojciechowskiego, I oficera broni podwodnej na „Orkanie”: „Dowódca okrętu nakazał natychmiastową gotowość maszyn i uzbrojenia. Wychodzimy z portu w wielkim pośpiechu. Wkrótce po minięciu latarni Eddystone kładziemy się na kurs południowo-zachodni. ‘Hrynio’ [Hryniewiecki] zebrał oficerów i podał wiadomość, która nas poraziła: gen. Sikorski, gen. [Tadeusz] Klimecki, pani Zofia Leśniowska, córka generała, oraz przyjaciel nas wszystkich, [por. mar.] Józef Ponikiewski, adiutant morski generała, i inni pasażerowie samolotu ponieśli śmierć w wypadku na wodach Gibraltaru. Startujący samolot zwalił się w morze z niewiadomego powodu. Zginęli wszyscy”1.
ORP „Orkan” wykonał ten rejs w ciągu trzech dni. Mimo że na niszczycielu starano się rozwinąć w miarę dużą prędkość, warunki hydrometeorologiczne na trasie wyjątkowo nie sprzyjały, bo silny sztorm hamował posuwanie się okrętu i kładł go momentami w przechyły rzędu 40°. To wszystko spowodowało, że do Gibraltaru niszczyciel wpłynął 8 lipca o godzinie 6.00. Na okręcie panowała atmosfera głębokiej zadumy i skupienia. Na jednostkę w charakterze delegata szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej w Londynie w tej misji zaokrętował się komandor porucznik Henryk Eibel, od końca maja 1943 roku dowódca II Dywizjonu Kontrtorpedowców i pełniący obowiązki komendanta Komendy Morskiej „Południe” w Plymouth. Na molo przywitała okręt mała grupa oficerów polskich i brytyjskich. „Orkan” zgodnie z zarządzeniem gubernatora Gibraltaru generała porucznika Noela Masona-MacFarlane’a miał przejąć trumny z ciałami innych ofiar katastrofy (zginęło szesnaście osób). Komandor Hryniewiecki stanowczo się temu sprzeciwił, powołując się na rozkazy otrzymane z Plymouth, a dotyczące wyłącznie zwłok Naczelnego Wodza. Pierwszy oficer broni podwodnej na polskim niszczycielu tak przedstawił nastrój panujący wśród członków załogi „Orkana”: „Wkrótce pomiędzy burtą okrętu i bramą dockyardu stanął podwójny szpaler żołnierzy brytyjskich pod bronią. O 8.00 przez bramę nadciągnęła procesja. Na czele biało ubrani księża niosący krzyże, za nimi oddział królewskiej piechoty morskiej z orkiestrą, grającą przejmujący marsz żałobny Chopina. Następnie ukazały się zwarte oddziały marynarzy brytyjskich, lotników i armii; każdy z oddziałów w sile kompanii, pod bronią i bagnetami. Za oddziałami laweta armatnia z trumną okrytą flagą biało-czerwoną i otoczona garścią żołnierzy polskich. Za lawetą gubernator Gibraltaru, […] w otoczeniu przedstawicieli Rządu Polskiego w Londynie, oraz oficerów wysokich rang, Polaków i Brytyjczyków. […]
Ceremonia przyjęcia trumny ze zwłokami Naczelnego Wodza nie trwała długo. Trumna stanęła na platformie działa przeciwlotniczego na śródokręciu. Biało-czerwona flaga i kwiaty pokrywały trumnę i platformę działa. Orkiestra grała Hymn Polski.
Załoga ‘Orkana’ w absolutnej ciszy i wielkim skupieniu przyjęła zwłoki Wodza. Spoczął On na suwerennym terytorium Rzeczypospolitej, na stalowym pokładzie okrętu, na skrawku Polski Walczącej. Naczelny Wódz po raz ostatni był gościem polskich marynarzy. Po ceremonii przyjęcia trumny na pokład, niedługo po godzinie 8, ‘Orkan’ opuścił molo. Wiatr powiewał i rozwijał banderę wzniesioną do pół masztu. Księża, szeregi żołnierskie, gubernator i jego świta, polscy oficerowie i nieliczna garść robotników dockyardu żegnali nas ciszą i bezruchem.
Pancerniki, lotniskowce, krążowniki liniowe i fort, uczepiony u szczytu granitowej skały, salutowały ‘Orkanowi’ banderami opuszczonymi także do połowy masztu. Tylko coraz bardziej cichnące dźwięki polskiego hymnu towarzyszyły okrętowi, a i te umilkły wkrótce.
O godzinie 8.45 rano 8 lipca ORP ‘Orkan’ opuścił port […] i rozpoczął podróż powrotną”2.
Przeniesienie trumny do pociągu przez polskich marynarzy
Lipiec był bardzo ciepły w Gibraltarze. Trumnę z ciałem generała Sikorskiego w trakcie rejsu powrotnego „Orkana” umieszczono w jednym z pomieszczeń nadbudówki rufowej, gdzie ją silnie zamocowano, ze względu na warunki sztormowe, jakie panowały podczas rejsu na Atlantyku. Wkrótce jednak trumnę przeniesiono pod pokład i ustawiono w wannie oficerskiej, która znajdowała się tuż koło mesy oficerskiej. Ułożenie trumny w łazience było koszmarem. Zwłoki były w stanie rozkładu, kiedy je zaokrętowano. „Nikt się nie skarżył – wspominał po latach Andrzej Browarski – ale żaden z oficerów, nic nie jadł w mesie, tak ostry był zapach. W ten sposób zwłoki przetransportowano do Anglii” 3. Zdaniem świadków wydarzeń przez następnych kilka dni, po przybyciu do Anglii, wietrzono łazienkę oficerską i mesę. Cały czas mieli oni wrażenie, że ten zapach i duch generała pozostał na okręcie.
Załoga w czasie przejścia morzem zachowywała się spokojnie, lecz widok opuszczonej do połowy tylnego masztu bandery powodował żal i przygnębienie. A do tego doszedł marynarski przesąd, który „nie widzi trumny na pokładzie okrętu wojennego”. Była to smutna funkcja i z reguły tragiczna dla takiego okrętu. Okazuje się, że historia brytyjskiej Royal Navy zna kilka wypadków przewożenia zwłok wysoko postawionych osobistości przez okręty wojenne. Każda z tych jednostek poszła na dno!
Mimo że komandor Hryniewiecki był przeciwny przewiezieniu trumny (według relacji marynarzy na lądzie miała miejsce wielogodzinna awantura), musiał wykonać żołnierski obowiązek. Według niepotwierdzonych informacji, dowódca „Orkana” nie wierzył w katastrofę lotniczą jako przyczynę śmierci Sikorskiego – zażądał wręcz otwarcia trumien jeszcze na nabrzeżu. A gdy nie uzyskał zgody, zdecydował o wzięciu tylko trumny z ciałem Naczelnego Wodza, by po wyjściu w morze dokonać jej otwarcia i sekcji zwłok generała. Wiadomo, że i to zamierzenie nie zostało zrealizowane, gdyż trumny generała nie odstępowała nawet na krok, także na pokładzie „Orkana”, honorowa eskorta brytyjska z bronią maszynową. Zdaniem historyka i dziennikarza Dariusza Baliszewskiego: „Podobno kmdr Hryniewiecki, zdenerwowany tą sytuacją, gotów był nawet użyć siły i w kolejnych depeszach (żaden ślad z tej korespondencji nie zachował się w archiwach) prosił o zgodę na ten krok gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który miał mu powiedzieć: ‘Hryniu, nie irytuj się. Przeprowadzimy wszystkie badania w Londynie’. Lecz, jak wiadomo, żadnych badań poza szybką identyfikacją w Londynie nie przeprowadzono”4.
W rejsie wzięli udział także generał brygady Stanisław Ujejski, podpułkownik dyplomowany Michał Protasewicz i doktor Józef Retinger, towarzysząc w ostatniej podróży Naczelnego Wodza do Londynu. Pod koniec rejsu, czyli w późnych godzinach popołudniowych 10 lipca, trumnę z powrotem przeniesiono na platformę armaty przeciwlotniczej kal. 102 mm. Okręt eskortowały z powietrza samoloty RAF, a o 15.00 w rejonie przylądka Lizard doszło do spotkania z brytyjskimi niszczycielami eskortowymi HHMS „Holderness” i „Wensleydale”, które towarzyszyły „Orkanowi” aż do Plymouth.
O 17.15 „Orkan” zakotwiczył na redzie portu. Rozpoczęły się przygotowania do drugiego etapu uroczystości pożegnalnej. Z powodu upału i wysokiej temperatury ciało generała umieszczono w drugiej trumnie (metalowej) i przeniesiono na miejsce przy armacie kal. 102 mm (wystawiając wartę honorową). O 19.00 polski niszczyciel ruszył z miejsca i wraz z innymi okrętami (towarzyszącymi mu wcześniej na trasie) wpłynął do Plymouth, przybijając o 19.28 lewą burtą do nadbrzeża Ocean Quai.
Wysłannik „Dziennika Polskiego” Ksawery Pruszyński, korespondent wojenny, tak opisał ostatnią podróż Naczelnego Wodza: „[‘Orkan’] minął nas i po chwili zawracał, tym razem od zachodu, zwrócony do nas dziobem, już nie długi, jak przed chwilą, ale wysoki i smukły. W tym słońcu, które stało za nim na zielonych wzgórzach Dewonu, za murami potrzaskanego od nalotów miasta, stał się naraz ciemny i czarny. Trwało to długo i patrząc ku niemu mieliśmy słońce na twarzy.
Milcząco i nieruchomo zbliżył się okręt do samego brzegu. Trumna spowita w banderę Rzeczypospolitej była teraz o kilka od nas kroków, prawie u naszych stóp. Na niebie był właśnie zachód, pogodny ogromnie i jasny. W porcie ci marynarze i Anglicy, i my byliśmy naraz jak zagubiona, przejmująco nieliczna garstka. Przed nami tuż przed samym okrętem najbliżej tej trumny teraz dwaj ludzie, którzy przybyli tu imieniem rządu i wojska, po szefa tego rządu i szefa tego wojska. […]
Obaj ministrowie zeszli pod pokład i stali długą chwilę bez przemów, bez żadnych zbędnych słów, których zawsze mamy tyle, przed trumną spowitą tylko w banderę Rzeczypospolitej, bez żadnych krep czy czerni. Znowu było jedno z tych długich przejmujących milczeń, w które ów pierwszy akt pogrzebu tak dziwnie obfitował” 5.
Około godziny 20.00 trumnę, z pomocą dźwigu portowego, opuszczono z pokładu okrętu przy dźwiękach hymnu narodowego i przetransportowano na specjalnie przygotowaną lawetę armatnią, którą z pomocą polskich marynarzy i w asyście wart przedstawicieli różnych broni doprowadzono do specjalnie przygotowanego pociągu, który odjechał na londyński dworzec Paddington.
Pruszyński opisał także moment przeniesienia trumny z okrętu na ląd: „Wielki uchwyt kranu portowego zniżył się zupełnie niespodzianie, i tak samo jak wszystko tu w ciszy, wśród łopotania tamtej bandery na wietrze, ujął silnie trumnę. Wzruszył nią, zakołysał i niósł przez przejrzyste powietrze, morskie, wieczorne, jakoś ostrożnie bardzo i lekko. W tej chwili dopiero orkiestra sprzymierzonych zagrała nasz hymn narodowy, ten przejmujący hymn, który z takim uporem mówi o życiu, a który tak często gramy teraz nad czyjąś mogiłą! Grała długo, bardzo długo, podczas gdy trumna oderwała się od pokładu i szła powietrzem, cała biało-czerwona, ponad głowami tych ludzi pochylonych, ponad bagnetami marynarzy, obok tej długiej bandery, która w połowie masztu rwała się na wietrze. Długo, bardzo długo. Kran zawrócił, uchwyt się obniżył i orkiestra dopiero wtedy przestała grać, gdy trumna gen. Sikorskiego dotknęła ziemi brytyjskiej. I znowu zrobiło się w tym porcie, zawsze głośnym, ogromnie cicho”6.
Generał Kazimierz Sosnkowski, który został mianowany Naczelnym Wodzem, w towarzystwie premiera Stanisława Mikołajczyka i innych polskich i brytyjskich dygnitarzy, oczekiwał na kondukt żałobny. Na uroczystość pogrzebową przybyli wcześniej także przedstawiciele polskich i brytyjskich władz. Generała Sikorskiego żegnał m.in. minister Stanisław Kot i generał Marian Kukiel, a także wiceadmirał Jerzy Świrski, szef KMW w Londynie. Polakom towarzyszył głównodowodzący brytyjską Home Fleet admirał Charles Forbes.
Zwłoki generała przeniesiono do pałacyku Prezydium Rady Ministrów przy Kensington Palace Gardens. Trzy dni później przewieziono je do katedry Westminsterskiej, w której następnego dnia odbyło się nabożeństwo żałobne. Tłumy ludzi, oficerów i żołnierzy żegnały polskiego Naczelnego Wodza. Pośmiertnie generał Sikorski został także uhonorowany Orderem Orła Białego – najstarszym i najwyższym odznaczeniem polskim. Po uroczystościach żałobnych trumnę przewieziono na cmentarz lotników polskich w Newark koło Northolt.
Bolesna strata
Po odprowadzeniu ciała generała do czekającego pociągu załoga „Orkana” powróciła w milczeniu na pokład. Po kilku dniach postoju i czyszczeniu kotłów okręt został zaangażowany do kolejnych rejsów patrolowych i konwojowych. Trzy miesiące później sprawdził się przesąd marynarzy z „Orkana”, że przewiezienie trumny ze zwłokami źle wróży okrętowi. Niszczyciel 8 października 1943 roku został zatopiony na Atlantyku (pozycja 56°08’N i 27°05’W) torpedą akustyczną wystrzeloną przez niemiecki okręt podwodny U 378. Zginęło 178 członków polskiej załogi. W akcji ratunkowej, w której wziął udział brytyjski niszczyciel „Musketeer”, podniesiono ostatecznie z wody 44 ludzi – 41 Polaków (ocalał tylko jeden oficer – kapitan marynarki Stanisław Pohorecki) i trzech Brytyjczyków z grupy łącznikowej znajdującej się na okręcie. Była to największa jednorazowa strata Polskiej Marynarki Wojennej zarówno jeśli chodzi o nowoczesny wartościowy okręt, jak i załogę, która w sporej części składała się z weteranów – w przypadku kadry oficerskiej i podoficerskiej. Liczba marynarzy poległych na „Orkanie” stanowiła niemal 45% całości strat osobowych PMW na Zachodzie.
Mariusz Borowiak pisarz, dziennikarz, prezes Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe. Autor blisko stu książek o tematyce wojennomorskiej w kraju i za granicą.
Przypisy:
1 W. Poray-Wojciechowski, Pamiętnik z wojny na morzu 1939–1943, Gdańsk – Gdynia 2014, s. 213.
2 Tamże, s. 218–219.
3 A. Browarski, Marynarskie drogi, Warszawa 1996, s. 127.
4 D. Baliszewski, Gibraltar. Tajemnica Sikorskiego, Warszawa 2017, s. 137.
5 Cyt. za J. Pertek, Mała flota wielka duchem, Poznań 1989, s. 341.
6 Tamże, s. 341.
Tekst pochodzi z najnowszego numeru kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia” 3/2021.
Wydawnictwo można kupić w naszym sklepie.
autor zdjęć: NAC
komentarze