Do walki ruszyły improwizowane oddziały żołnierzy, harcerze i cywilni ochotnicy, którzy mimo przewagi atakujących nie chcieli poddać Grodna. Mieszkańcy przez trzy dni desperacko bronili się przed Sowietami. Jednak 22 września 1939 roku Grodno padło. Armia Czerwona wkroczyła, mordując żołnierzy i cywilów.
„Jesteście nowymi Orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł zawsze Wiernego”, mówił w grudniu 1941 roku gen. Władysław Sikorski, Naczelny Wódz, podczas spotkania z obrońcami Grodna – żołnierzami 6 Dywizji Piechoty. Nawiązywał w ten sposób do młodych obrońców Lwowa z 1918 roku nazwanych Orlętami Lwowskimi. – Niestety generał nigdy swojej obietnicy nie spełnił. Może z obawy, że byłoby to źle przyjęte przez Związek Radziecki, w którym formowała się właśnie polska armia – mówi dr Tomasz Nowalik, historyk dziejów II wojny.
Siły na zachód
W okresie międzywojennym niespełna 50-tysięczne Grodno było jednym z najsilniejszych garnizonów. Stacjonowały tam m.in. 29 Dywizja Piechoty, dwa pułki piechoty i pułk artylerii lekkiej oraz dowództwo Okręgu Korpusu Nr III, na którego czele stał gen. bryg. Józef Olszyna-Wilczyński. Jednak w sierpniu 1939 roku, wobec wzrastającego zagrożenia ze strony III Rzeszy, większość oddziałów została przeniesiona na zachód kraju.
1 września na miasto spadły pierwsze niemieckie bomby. Płk Bohdan Hulewicz, który dowodził Obszarem Warownym „Grodno” do 12 września, rozkazał przygotować miasto do obrony przed Niemcami. W tym celu gromadzono m.in. zapasy butelek z benzyną. Żołnierze i cywile zostali przeszkoleni, jak ich używać. Na czele improwizowanych oddziałów wojskowych i cywilnych ochotników stanęli Roman Sawicki, wiceprezydent miasta, i mjr Benedykt Serafin, komendant Rejonowej Komendy Uzupełnień. Kopano rowy i wznoszono zapory przeciwczołgowe, szkolono ochotników i służby pomocnicze.
„Jest tylko wspólna wola: bronić się! (…) Uczniowie szkoły ogrodniczej przywdziewają mundury wojskowe, zbroją się w karabiny, robią nasypy, rowy strzeleckie. (…) My, kobiety biegamy za prowiantem, przygotujemy lekarstwa, bandaże, nosze, butelki z benzyną” – pisała Grażyna Lipińska, dyrektorka szkół w Grodnie w książce „Jeśli zapomnę o nich...”.
Do obrony przed Sowietami szykowały się dwa niepełne bataliony piechoty, około 200 żołnierzy improwizowanego oddziału ppor. rez. Antoniego Iglewskiego, grupa żandarmów i policjantów. Dołączyły do nich oddziały ewakuowane z terenów zajętych przez Armię Czerwoną oraz cywilni ochotnicy, w tym urzędnicy, harcerze i uczniowie przeszkoleni z przysposobienia wojskowego. – W sumie miasta broniło około 2-2,5 tys. żołnierzy i ochotników uzbrojonych w broń ręczną, ciężkie karabiny maszynowe, dwa działka przeciwlotnicze oraz butelki z płynem zapalającym – wylicza historyk.
Butelki na czołgi
Zadanie zdobycia miasta otrzymała Grupa Konno-Zmechanizowana gen. Iwana Bołdina. Rosjanie zakładali, że Grodno uda się opanować z marszu. Rankiem 20 września miasto zaatakowało 11 czołgów batalionu rozpoznawczego 27 Brygady Pancernej. Zostały ostrzelane przez polskich obrońców i obrzucone butelkami z benzyną. „Pierwszy czołg spalono za pomocą butelek benzynowych przy ul. Mostowej, tuż obok koszar wojskowych. Następny trafiony został pociskiem działa przeciwlotniczego, strzelającego pociskami przeciwpancernymi z ulicy Mostowej w kierunku ulicy Lipowej” – opisywał harcerz Jan Siemiński w książce „Walczące Grodno. Wspomnienia harcerza”. Jedną z maszyn unieruchomił 19-letni Janusz Budzanowski, niestety został podczas ataku śmiertelnie ranny.
W ciągu dnia Rosjanie podciągnęli do Grodna kolejne siły, m.in. oddziały pancerne, piechotę i artylerię, która rozpoczęła ostrzał miasta. Mimo to Polacy utrzymali większość pozycji obronnych. Nocą obrońców Grodna wzmocniły 101 oraz 102 Rezerwowy Pułk Ułanów, dotarł też gen. bryg. w st. spocz. Wacław Przeździecki, który przejął dowodzenie.
Następnego dnia Armia Czerwona przystąpiła do koncentrycznego ataku. Obrońcy stawiali zacięty opór, jednak po południu Sowieci dotarli do centrum, gdzie doszło do ciężkich walk. Najeźdźcy opanowali fabrykę tytoniu, pocztę, elektrownię i skład benzyny. – Zdarzało się, że wykorzystywali polskich cywilów do osłony czołgów, przywiązali też do jednego z nich 13-letniego Tadeusza Jasińskiego schwytanego, gdy rzucał butelki z benzyną – opisuje dr Nowalik.
Sowiecka zemsta
Wieczorem 21 września broniło się już tylko kilka punktów: zamek królewski, gmach szkół zawodowych i budynki koszar 81 Pułku Piechoty. W nocy i nad ranem z Grodna wydostała się znaczna część obrońców, opuszczali je też cywile. Po południu 22 września miasto zostało zdobyte.
Według sowieckich źródeł w walkach zginęło ponad 50 czerwonoarmistów, 160 zostało rannych, zniszczonych zostało 19 czołgów i trzy samochody pancerne, a do niewoli wzięto około tysiąca Polaków. Część badaczy uważa jednak, że straty Armii Czerwonej były większe. Z kolei według Rosjan po polskiej stronie poległy 644 osoby.
W ramach zemsty po wkroczeniu do miasta Sowieci rozstrzelali na miejscu większość schwytanych polskich oficerów. Mordowano także cywilnych obrońców. Rozstrzeliwano ich m.in. w okolicznych lasach, w ogrodach, w pobliżu klasztoru franciszkanów, w koszarach. W sumie zamordowano około 300 obrońców Grodna.
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze