Blisko półtoramilionowa metropolia przeobrażona w prowincjonalne miasto dla 130 tysięcy niemieckich osadników. W miejsce Zamku Królewskiego – hala kongresowa NSDAP, a zamiast Kolumny Zygmunta pomnik Germanii – to tylko część założeń tzw. planu Pabsta, który miał całkowicie zmienić oblicze okupowanej Warszawy.
„Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostaje ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju” – dowodził w jednym z wystąpień Hans Frank, który z nadania Hitlera stanął na czele Generalnego Gubernatorstwa, marionetkowego parapaństwa utworzonego z części ziem polskich. Niemcy bali się Warszawy i nienawidzili jej. Licząca blisko półtora miliona mieszkańców, wielokulturowa metropolia stanowiła dla nich symbol podbitego właśnie kraju. Ideologicznym wymogiem stało się całkowite przeoranie jej tożsamości. Na początek potrzebny był dobry plan.
Warszawa dla Niemców
Nad makietą miasta pochyla się grupa osób. Większość to rośli mężczyźni ubrani w nazistowskie mundury. Nieco z boku stoi drobny człowiek w okularach i pod krawatem. Wskazuje na coś palcem. Pierwsze wrażenie: typowy urzędnik. To jedna z nielicznych fotografii przedstawiających Friedricha Pabsta. Pochodził z Dortmundu. Był inżynierem i architektem. Zaraz po zakończeniu kampanii wrześniowej naziści wysłali go do okupowanej Polski. Miał się zająć inwestycjami budowlanymi. A ściślej: przebudową polskich miast na nazistowską modłę. Pracował w Poznaniu, Łodzi, ale najważniejsza jego misja wiązała się z Warszawą. 6 lutego 1940 roku został zaprezentowany plan przebudowy polskiej stolicy. – Do historii przeszedł jako plan Pabsta, choć kryje się w tym pewna nieścisłość. Autorami generalnego założenia urbanistycznego byli dwaj architekci z Würzburga: Hubert Gross i Otto Nurnberger. Pabst projektował jedynie poszczególne budynki, na przykład halę kongresową NSDAP. Ale firmował całe przedsięwzięcie jako naczelny architekt miasta Warszawy, a potem kierownik warszawskiego Urzędu Budowlanego – wyjaśnia Ewa Perlińska-Kobierzyńska z Muzeum Warszawy.
Projekt zakładał, że znaczna część Warszawy zostanie wyburzona. Metropolię liczącą przed wojną niemal półtora miliona mieszkańców, okupanci zamierzali sprowadzić do rangi prowincjonalnego miasta dla 130-tysięcy niemieckich osadników. Tym samym dokument wpisywał się w realizowaną przez Niemców politykę depopulacji i wyniszczenia etnicznego Europy Środkowo-Wschodniej. Dla Niemców przeznaczony został lewy brzeg Wisły. Niewielką część Pragi położonej za rzeką, naziści planowali przeobrazić w getto dla 30 tysięcy Polaków, którzy będą pełnić służebną rolę wobec „rasy panów”. Według dokumentów „Nowe niemieckie miasto Warszawa” miało zajmować powierzchnię sięgającą zaledwie siedmiu kilometrów kwadratowych.
„Plan był przerażający, bo zakładał pomniejszenie miasta dziesięciokrotnie. Na zachodzie kończyło się ono na wysokości Żelaznej. Na południu kilka ulic za Alejami Jerozolimskimi. Na północy za Starym Miastem” – wspominał prof. Jan Zachwatowicz, wybitny polski architekt, który w pierwszych miesiącach okupacji miał okazję oglądać niemieckie plany.
Na tym jednak nie koniec. Zachowaną część Warszawy Niemcy zamierzali gruntownie przebudować. – Chcieli całkowicie zmienić układ ulic, a także pozbyć się wielu symbolicznych dla Polaków budowli. Miejsce wyburzonego Zamku Królewskiego miała zająć hala kongresowa NSDAP, zaś Kolumnę Zygmunta zamierzali zastąpić pomnikiem Germanii – tłumaczy Ewa Perlińska-Kobierzyńska. W okolicach Mostu Kierbedzia planowali wznieść kompleks zwany Zabudową Przyczółka Mostu Miejskiego, dalej szereg budynków partyjnych, wreszcie osiedla mieszkaniowe dla członków SS i SA oraz domy dla młodzieży z Hitlerjugend. Całości miał strzec ulokowany na Cytadeli wojskowy garnizon. – Co ciekawe, Niemcy postanowili zachować warszawską Starówkę, Belweder oraz Łazienki. Zakładali, że będą stanowić dowód na rzekomą germańską przeszłość miasta – zaznacza prof. Jan Salm, architekt z Politechniki Łódzkiej. Pierwszymi osadnikami w Warszawie byli kupcy z Torunia. A skoro pochodzili z tego właśnie miasta, nie można wykluczyć, że mówili właśnie po niemiecku... – Tyle że, budując motywowany ideologią konstrukt, Niemcy gdzie tylko mogli fałszowali historię. Swego czasu oglądałem wydawane podczas wojny pismo dla architektów. Natknąłem się w nim na fotografię Pałacu na Wodzie z podpisem „niemiecki pałac kąpielowy w Warszawie”. A przecież wiadomo, że Niemcy nie mieli z jego powstaniem nic wspólnego – wspomina prof. Salm.
Polska – przestrzeń do przeróbki
Tzw. plan Pabsta nigdy nie wszedł w fazę realizacji. – Dokument przeszedł przez kilka biurek i został odłożony na półkę. Według mnie należy go traktować raczej jako projekt koncepcyjny. Frank chciał pokazać Hitlerowi, że działa, że nakreślił już wizję przyszłego funkcjonowania terytoriów, którymi zarządzał. Na realizację tak wielkiego przedsięwzięcia urbanistycznego nie było jednak ani czasu, ani pieniędzy. Niemcy otwierali przecież kolejne fronty – wyjaśnia Ewa Perlińska-Kobierzyńska. Mrzonki o stworzeniu nowej Warszawy musieli ostatecznie porzucić, kiedy ich wojska zaczęły ponosić kolejne klęski.
„Nowe niemieckie miasto Warszawa” (plan Pabsta) – projekt powstały pod kierunkiem Friedricha Pabsta z 6 lutego 1940, autorstwa niemieckich architektów Huberta Grossa i Otto Nurnbergera.
Plan Pabsta ze względu na skalę projektowanego przedsięwzięcia, na pewno był dokumentem wyjątkowym. Jednak Niemcy zamierzali przebudowywać nie tylko Warszawę. – Właściwie każde miasto w Generalnym Gubernatorstwie i na terenach wcielonych do Rzeszy dostało plan, w oparciu o który miało zostać w większym lub mniejszym stopniu przeobrażone – mówi prof. Salm. W okupowanej Europie Polska stanowiła pod tym względem ewenement. – Według Hitlera na wschód od granic Rzeszy rozciągała się kulturowa próżnia, którą należało zagospodarować z myślą o niemieckich osadnikach. Zaszczepić tam wyższą w jego mniemaniu kulturę – tłumaczy prof. Salm. – Polska stała się pod tym względem swoistym poligonem doświadczalnym. Okupacja zachodnich terenów ZSRR trwała zbyt krótko, by rozpocząć ich przebudowę – dodaje.
Wzorzec zmian od lat był wykuwany przez architektonicznych pracowników III Rzeszy. – Naziści lubowali się w monumentalnych budowlach, przestronnych placach, geometrycznym układzie ulic, rzeźbach i kolumnadach – wymienia prof. Salm. Już po dojściu Hitlera do władzy nowe założenia urbanistyczne zaczęły być realizowane w niemieckich miastach, na przykład Norymberdze czy Monachium. Ukoronowaniem tego procesu miało być wielkie przeobrażenie Berlina. Albert Speer, nadworny architekt Hitlera dla stolicy Rzeszy opracował tzw. plan Germania. By wytyczyć proste, przestronne aleje, w mieście zaczęto wyburzać kwartały zabytkowych kamienic. W nieodległej przyszłości miała ruszyć budowa okazałego gmachu parlamentu czy gigantycznej hali partyjnych zebrań, w założeniu szesnaście razy większej niż Bazylika św. Piotra w Rzymie. Z drugiej strony wiele nazistowskich projektów, jak na przykład osiedla mieszkaniowe, cechował utylitaryzm. Ten mieszany wzorzec z wolna zaczął być przenoszony do Polski.
– W Łodzi nowe centrum miasta z wielkim placem i domem partii miało powstać w okolicach dzisiejszego dworca Łódź Kaliska. Aby usprawnić dojazd do miasta, wytyczono szeroką arterię, która przecięła na pół Zgierz – wyjaśnia prof. Salm. W Krakowie, który zamiast Warszawy stał się stolicą Generalnego Gubernatorstwa, niemal naprzeciwko Wawelu Niemcy zamierzali stworzyć rządową dzielnicę. Kompleks monumentalnych gmachów na Dębnikach miał posiadać własny dworzec kolejowy oraz tereny rekreacyjne. Do tego na Wiśle architekci III Rzeszy chcieli pobudować kamienne łukowe mosty. – Niemcy zaczęli też przebudowywać Wawel. Prace objęły dawne kuchnie królewskie znajdujące się na prawo od katedry. Podczas okupacji mieściły się tam biura administracji Hansa Franka – wyjaśnia architekt. W Poznaniu wznieśli zespół osiedli dla urzędników, przebudowali też zamek cesarski w centrum miasta. Robotnicy skuli wszelkie romańsko-bizantyjskie detale. Hitler nie lubił tego rodzaju ozdobników, a zamek miał stać się jego siedzibą. – W wielu polskich miastach panował urbanistyczny chaos. Niemcy rozgłaszali, że zmieniają przestrzeń na lepsze. Układając plany, nie troszczyli się jednak o zabytki, dobra kultury, a tym bardziej mieszkańców, którzy stali się dla nich zbędnym dodatkiem. Mnóstwo w tym było motywowanego ideologią bestialstwa – podkreśla prof. Salm.
Ale przebudowa miast to jedno. Do tego doszedł jeszcze gigantyczny plan budowy autostrad i wytyczania nowych szlaków transportowych. Niemcy założyli sobie na przykład, że zbudują kanał pomiędzy Odrą a Wartą. Zgodnie z projektem, kanał miał przebiegać w pobliżu wielkopolskiego Leszna. W mieście, które leży w oddaleniu od każdej z tych rzek chcieli stworzyć... port.
Większość planowanych przez Niemców inwestycji nigdy nie została zrealizowana. Na przeszkodzie stanęła wojna. Mimo to w wielu miastach można odnaleźć budowle, albo nawet całe ich zespoły, wzniesione w czasie okupacji. – Po wojnie urzędy konserwatorskie miały z nimi nie lada kłopot. Bo nawet jeśli od strony czysto formalnej przedstawiały jakąś wartość, nikt specjalnie się nie kwapił, by otoczyć je ochroną. Zresztą tak po ludzku trudno się temu dziwić – przyznaje prof. Salm. I dodaje: – Ten temat cały czas jest jeszcze stosunkowo słabo opisany.
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze