Jak kształcić kandydatów na podoficerów i jakie zmiany wprowadzić w programach nauczania przyszłych kaprali – takimi m.in. kwestiami w ciągu najbliższych kilku miesięcy zajmie się specjalny zespół powołany przez szefa Sztabu Generalnego WP. Do końca marca przyszłego roku wojskowi specjaliści mają przedstawić gotowe propozycje i rozwiązania.
Zespół zadaniowy do spraw opracowania standardu kształcenia kandydatów na podoficerów oraz programów nauczania został powołany kilka dni temu przez gen. broni Rajmunda Andrzejczaka, szefa Sztabu Generalnego WP. W jego skład weszło ponad 30 osób. To głównie podoficerowie reprezentujący szkoły podoficerskie, dowództwa rodzajów sił zbrojnych i jednostki wojskowe.
– Skład zespołu nie jest przypadkowy. Będziemy pracować nad ważnymi dla podoficerów kwestiami, dlatego też zależy nam na przekrojowej wiedzy i doświadczeniu, z wielu szczebli dowodzenia. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że obecny system kształcenia i szkolenia kandydatów na podoficerów wymaga zmian – mówi st. chor. sztab. Sławomir Nastarowicz, starszy podoficer Sztabu Generalnego WP.
Spotkanie inaugurujące prace zespołu ma się odbyć już 13 grudnia. Póki co, trudno mówić o konkretnych rozwiązaniach. Ale, jak zaznacza chor. Nastarowicz, już teraz można wskazać kilka tematów, nad którymi będą pracować członkowie zespołu.
Więcej zajęć z przywództwa
Planowane jest przede wszystkim ujednolicenie programów kształcenia ogólnego szeregowych – kandydatów na podoficerów. – Chodzi o standardy i pewność, że każdy absolwent, niezależnie, czy ukończy szkołę w Poznaniu, Dęblinie, czy Ustce, będzie miał ten sam poziom wiedzy, umiejętności i kompetencji – dodaje chor. Nastarowicz.
W programie nauczania większy nacisk ma być położony na metodykę oraz kwestie przywództwa, czyli tzw. leadership, który zdaniem wielu powinien być przedmiotem obowiązkowym na każdym szczeblu rozwoju zawodowego. – Uważamy, że szkoła podoficerska to odpowiednie miejsce, by przyszły kapral zdobył wiedzę, jak być dobrym przywódcą. Może warto wprowadzić do programu zajęcia wchodzące np. w skład tzw. Basic Leader Course (BLC) – mówi chor. Nastarowicz.
Możliwe, że z programów kształcenia znikną niektóre elementy. Chodzi tu zwłaszcza o takie, które dublują się ze szkoleniem realizowanym w jednostkach wojskowych. – Szeregowy, który aplikuje na kurs podoficerski, ma już za sobą około pięciu lat służby. Możemy więc śmiało założyć, że potrafi np. strzelać, co więcej – jego umiejętności w tej dziedzinie weryfikuje też egzamin wstępny. Po co uczyć go tego samego po raz kolejny, skoro można ten czas poświęcić na rozwijanie kompetencji przywódczych, umiejętności z zakresu planowania, szkolenia czy metodyki? – mówi st. chor. sztab. Nastarowicz.
Czy kurs będzie krótszy?
Jednym z pomysłów jest także skrócenie czasu trwania kursu podoficerskiego. Obecnie jest to około sześć miesięcy, a to zdaniem wielu zbyt długo. – Żołnierz, zamiast siedzieć w sali na wykładach, mógłby wiedzę teoretyczną przyswajać w formie e-learningu. Jest to rozwiązanie nowoczesne, obniżające koszt szkolenia i wcale nie mniej efektywne. Tę formę zdalnej edukacji z powodzeniem wykorzystujemy już na przykład na kursach kwalifikacyjnych – mówi podoficer.
Podczas prac zespołu pod uwagę będzie też brany pomysł ograniczenia kursu podoficerskiego do etapu kształcenia ogólnego i praktyki zawodowej. Dziś po ich ukończeniu żołnierze odbywają jeszcze trzymiesięczne szkolenie specjalistyczne. – Często mamy sytuacje, że świeżo upieczony kapral wraca po kursie do jednostki, a dowódca wysyła go na specjalistyczny kurs doskonalący, przygotowujący do służby na nowym stanowisku. Po co więc wcześniej była część specjalistyczna, skoro nie była do końca dopasowana do potrzeb podoficera? – mówi starszy podoficer Sztabu Generalnego. I dodaje, że zmiany powinny zmierzać do tego, by kurs kończył się egzaminami po kształceniu ogólnym i praktyce zawodowej, następie promocją na stopień kaprala. Po powrocie do jednostki żołnierz obejmowałby nowe stanowisko i to dowódca decydowałby, kiedy i na jaki kurs specjalistyczny skierować danego żołnierza.
Potrzeba zmian dotyczy też formuły egzaminów wstępnych. Obecnie, mimo znacznej liczby chętnych do szkół podoficerskich, nikt nie ma wpływu na to, którzy żołnierze i jakich specjalności dostaną się – po zdaniu egzaminów wstępnych – na półroczne szkolenie. W efekcie nie wiadomo też, ilu kaprali i w jakich specjalnościach trafi po kursie do jednostek. – Chcemy uniknąć sytuacji, gdy na kurs przyjeżdża saper, a my z różnych powodów robimy z niego łącznościowca – mówi st. chor. sztab Nastarowicz. Dlatego specjaliści z zespołu będą się zastanawiać, w jaki sposób zapewnić napływ określonej liczby podoficerów-specjalistów potrzebnych wojsku. Być może rozwiązanie mogłoby być podobne do tego, które funkcjonuje przy naborze do korpusu oficerskiego. W tym przypadku minister obrony narodowej corocznie określa limit przyjęć na poszczególne kierunki i w określonych specjalnościach.
Prace nad szczegółowymi rozwiązaniami potrwają ponad trzy miesiące. Dotyczyć będą także treści, form i czasu trwania kursów kwalifikacyjnych dla podoficerów. Do końca marca członkowie zespołu mają czas, by przedstawić proponowane rozwiązania szefowi Sztabu Generalnego.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Rafał Mniedło
komentarze