Musimy kształcić w duchu przywództwa. Ale mówimy o dowódcach nowej generacji, którzy potrafią się odnaleźć w nowoczesnym środowisku operacyjnym – mówił gen. broni Rajmund T. Andrzejczak, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W Warszawie odbyło się spotkanie poświęcone szkolnictwu i zmianom jakie powinny zajść w kształceniu wojskowych kadr.
Debata odbyła się z inicjatywy gen. broni Rajmunda T. Andrzejczaka, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. – Każdy z nas ma swoją wiedzę, swoje doświadczenia, pomysły, punkty widzenia. Chciałbym byśmy wspólnie zastanowili się jakiego dowódcy-lidera potrzebują siły zbrojne i jakie powinny być standardy kształcenia oficerów i podoficerów Wojska Polskiego – mówił gen. Andrzejczak.
Do Sztabu Generalnego przyjechali przedstawiciele akademii wojskowych, centrów szkolenia i szkół podoficerskich. Obecni byli także m.in. starsi podoficerowie dowództw rodzajów sił zbrojnych, przedstawiciele pionów szkolenia dowództw (Dowództwa Generalnego RSZ, Dowództwa Operacyjnego RSZ, Wojsk Obrony Terytorialnej, Garnizonu Warszawa, Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej), reprezentanci departamentów MON: Kadr oraz Nauki i Szkolnictwa Wojskowego.
Więcej praktyki
Uczestnicy spotkania zastanawiali się, jakie są słabe punkty obecnego systemu szkolnictwa wojskowego i jak można go ulepszyć. Płk Robert Woźniak, cz.p.o. Inspektor Szkolenia DGRSZ, przypomniał, że oficerowie kształcą się na czterech uczelniach wojskowych, kilku kierunkach oraz kilkunastu specjalnościach. – Absolwenci tych uczelni, pomimo dużego poziomu wiedzy posiadają niewielkie doświadczenie zawodowe. Oczekiwaniem Dowództwa Generalnego RSZ jest, aby uczelnie wyposażały kandydatów w taki zasób wiedzy i kompetencji, które będzie można rozwijać potem w trakcie służby wojskowej – mówił płk Woźniak. Zaznaczył, że na podstawie opinii dowódców jednostek wojskowych Dowództwo Generalne wskazało kilka obszarów, w których możliwe jest lepsze przygotowanie kandydata na oficera na poziomie studiów. – Trzeba większy nacisk położyć na praktyczne przygotowanie do objęcia pierwszego stanowiska służbowego, zapewnić wysoki poziom przygotowania metodycznego, stworzyć system doboru kadr do jednostek szkolnictwa wojskowego, ale też dostosować struktury centrów szkolenia i szkół podoficerskich do obecnych i przyszłych potrzeb sił zbrojnych – wymieniał oficer z DG.
Kmdr prof. dr hab. Tomasz Szubrycht, rektor – komendant Akademii Marynarki Wojennej podkreślił, że wszelkie zmiany muszą uwzględniać specyfikę poszczególnych uczelni. – Kształcimy w nieco innych uwarunkowaniach i dla nas element przywództwa jest znacznie mniej ważny niż wiedza specjalistyczna. Nie znaczy to, że nie chcemy niczego zmieniać. Choć przyznaję, że uczelnie wojskowe mają wiele ograniczeń formalnych, a swoboda manewru jest naprawdę niewielka. Jakiekolwiek zmiany mogą być wdrożone w programie kształcenia dopiero od nowego rocznika – zauważył kmdr Szubrycht.
Z kolei gen. bryg. dr hab. inż. Dariusz Skorupka, rektor – komendant Akademii Wojsk Lądowych podkreślał, że w przypadku kształcenia podchorążych AWL kwestie przywództwa mają bardzo duże znaczenie. – Chcemy być najlepszą w Europie akademią liderów. Od ubiegłego roku działa u nas kierunek dowodzenia. Cały czas się zmieniamy, rozwijamy. Nasi podchorążowie biorą udział w ćwiczeniach krajowych i zagranicznych, organizowane są wymiany międzyuczelniane. Gościmy wykładowców z innych państw, w tym ze struktur NATO – mówił generał.
Dodał też, że na uczelni działa wprowadzona niedawno „baza wiedzy”. – Każdy kto wyjeżdża, czy to podchorąży, żołnierz czy pracownik akademii, po powrocie pisze krótki raport. To taka subiektywna ocena dotycząca rozwiązań, które zaobserwował, a które jego zdaniem można by w całości lub w pewnej części zaimplementować w AWL. Mamy już w bazie kilkaset takich relacji. To dla nas wiedza, z której korzystamy i która będzie miała wpływ na proces szkolenia i kształcenia podchorążych – zapewniał rektor komendant AWL. Generał podkreślał, że wojskowe uczelnie nie kształcą, jak się potocznie uważa, dowódców plutonów. – Przecież to jedynie ich pierwsze stanowisko, będą na nim służyć dwa lata. Kształcąc podchorążych budujemy fundamenty pod stanowiska przyszłych generałów. I tak musimy na to patrzeć – mówił gen. Skorupka.
Większa armia, większa jakość
Na spotkaniu została poruszona także kwestia dotycząca znajomości języków obcych przez kandydatów na oficerów. Zdaniem gen. Andrzejczaka obecne kryteria są zbyt niskie. – Dajemy jasny sygnał, że nie wymagamy zbyt wiele. A potem się okazuje, że żołnierz, po 19 latach naszej obecności w NATO ma problemy w komunikacji z sojusznikami. Tak nie może być. Ja potrzebuję takich oficerów, którzy potrafią zarządzać swoim czasem, uczyć się dla siebie, doskonalić – mówił szef Sztabu Generalnego. Uczestnicy zwrócili jednak uwagę, że podniesienie wymagań może w efekcie zmniejszyć liczbę osób ubiegających się o powołanie do służby w charakterze kandydata na oficera z powodu niespełnienia tego wymogu (dziś o jedno miejsce na studiach wojskowych ubiega się średnio 6–7 osób).
– Jeśli armia ma być większa, to już dziś musimy stworzyć system, który pozwoli nam przygotowywać oficerów szybciej i lepiej, bez straty jakości, a nawet jej zwiększeniu. Musimy kształcić w duchu przywództwa – przekonywał gen. broni Andrzejczak. – Mówimy o dowódcach nowej generacji, którzy potrafią się odnaleźć w nowoczesnym środowisku operacyjnym – mówił. Szef Sztabu podkreślił też, że szkolnictwo wojskowe musi spełniać oczekiwania jednostek wojskowych, ale i jednostki muszą się czuć bardziej odpowiedzialne za proces kształcenia i szkolenia przyszłych oficerów i podoficerów.
Wtorkowe spotkanie w Sztabie Generalnym było początkiem dyskusji nad wyzwaniami stojącymi przed wojskowym szkolnictwem. Kolejne ma się odbyć za kwartał.
autor zdjęć: Paweł Sobkowicz
komentarze