moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Zbrodnie wilkołaka

24 czerwca 1943 roku Niemcy rozpoczęli jedną z najbrutalniejszych akcji wysiedleńczych w czasie wojny. W ciągu miesiąca wyrzucili z domów kilkadziesiąt tysięcy Polaków na Zamojszczyźnie. Część z nich została zamordowana, część zesłana na roboty do Niemiec. Celem operacji „Werwolf” było przygotowanie terenu pod niemieckie i ukraińskie osadnictwo.

Metoda zawsze była podobna. Wieczorem niemieckie wojsko szczelnym kordonem otaczało kilkanaście wiosek. O świcie wkraczały do nich wyznaczone do akcji oddziały. Żołnierze szli od domu do domu i komunikowali mieszkańcom, że mają kilkadziesiąt minut na spakowanie 30-kilogramowego bagażu i zabranie ze sobą 20 złotych gotówką. Wywiezieni Polacy trafiali do obozów przejściowych, gdzie przeprowadzana była selekcja. Część kobiet, starców i dzieci mogła się osiedlić w innych wioskach Generalnego Gubernatorstwa. Większość ofiar trafiała jednak na roboty do Niemiec albo była wysyłana na śmierć. Niemcy zakładali, że natychmiastowa eksterminacja obejmie ponad 20% wysiedlonych. Operacja „Werwolf” (wilkołak), która rozpoczęła się latem 1943 roku, miała być pierwszym krokiem do przekształcenia Zamojszczyzny w raj niczym z niemieckich filmów propagandowych.

 

Laboratorium zbrodni

Dlaczego właśnie Zamojszczyzna? – To miał być eksperyment – tłumaczy dr Jacek Feduszka, historyk z Muzeum Zamojskiego w Zamościu. – Region był stosunkowo gęsto zaludniony, a przy tym nieźle skomunikowany. Sieć kolejowa pozwalała dotrzeć do wielu miejscowości. Nieopodal funkcjonowały obozy koncentracyjne, jak ten na Majdanku. Wreszcie, co nie bez znaczenia, w sercu Zamojszczyzny leżało wzorcowe miasto – wylicza dr Feduszka. Autor niemieckiego przewodnika po Generalnym Gubernatorstwie z początku lat 40. określa je przymiotnikiem „gotyckie”. – Oczywiście miasto zaprojektowali architekci z Włoch, jednak Niemcy przypisywali zasługi związane z jego rozwojem swoim rodakom, którzy osiedlali się tutaj przed wiekami – wyjaśnia dr Feduszka.

Sam Zamość Niemcy chcieli przekształcić w przystań dla esesmanów i wysokich rangą urzędników partyjnych, prowincję zaś zamierzali podarować rolnikom. Wcześniej jednak trzeba było wysiedlić miejscową ludność. Przedsięwzięcie miało przynieść odpowiedź na pytanie, jak zrobić to szybko, sprawnie i skutecznie. A zarazem stanowić wzorzec, który można zastosować gdzie indziej. Działania na Zamojszczyźnie wpisywały się bowiem w większy projekt, zwany „Generalnym planem wschodnim”. Został on opracowany pod kierunkiem Heinricha Himmlera. Zakładał, że w kolejnych latach z terenów między granicą Rzeszy z września 1939 roku aż po jezioro Ładoga i Morze Czarne zostanie wysiedlona niemal cała słowiańska ludność, a opuszczone przez nią ziemie zasiedlą Niemcy. Jeszcze wcześniej miano rozprawić się z mieszkającymi tam Żydami. Plan miał stanowić praktyczną realizację doktryny mówiącej o rasie panów i konieczności zdobycia przez nią przestrzeni życiowej.

Wysiedlenia rozpoczęły się krótko po zakończeniu kampanii wrześniowej. Początkowo objęły tylko tereny Rzeczypospolitej bezpośrednio wcielone do Niemiec. Położona w Generalnym Gubernatorstwie Zamojszczyzna stanowiła wyjątek. Rodzaj żywego laboratorium.

Ukraiński kordon

Pierwszą akcję wysiedleńczą w okolicach Zamościa Niemcy przeprowadzili późną jesienią 1941 roku. Wywieźli wówczas ludność z sześciu wsi, a na jej miejsce sprowadzili niemieckich osadników z Besarabii. Odilo Globocnik, kierujący policją i SS w Dystrykcie Lubelskim, był na tyle zadowolony z jej rezultatów, że postanowił kontynuować akcję w kolejnych miesiącach. Następne wysiedlenia ruszyły jesienią 1942 roku. – Niemcy nie zamierzali poprzestać na jednej akcji. Wkrótce zainicjowali „Ukrainenaktion”. Polegała ona na czasowym osiedlaniu Ukraińców w wybranych wioskach. Mieli oni służyć niemieckim osadnikom, a jednocześnie tworzyć rodzaj kordonu ochraniającego ich przed partyzantami – tłumaczy dr Feduszka.

Polacy nie chcieli biernie się przyglądać rozgrywającemu się na Zamojszczyźnie bestialstwu. W pamiętnikach z okresu okupacji znany zamojski lekarz Zygmunt Klukowski pisał: „W lasach gromadzi się coraz więcej mężczyzn z wysiedlonych wsi, z przewagą byłych wojskowych. Uzbrojeni są w karabiny i ręczne granaty. Wszyscy oni opanowani są żądzą zemsty. Rwą się do jakiejś roboty […]. Jak słyszałem, dowódcy, którzy w lasach skupiają koło siebie ludzi, z trudem powstrzymują ich od bezplanowej akcji. Czekają na rozkazy z góry”. Wkrótce rozkazy te nadeszły. Wybuchło tzw. powstanie zamojskie. Oddziały podziemia atakowały niemieckich żołnierzy, uderzały też w osadników przyjmujących zrabowane gospodarstwa. Łącznie przeprowadziły kilkadziesiąt akcji. Najbardziej spektakularna była ta we wsi Zaboreczno, gdzie oddział pod dowództwem mjr. Franciszka Bartłomowicza „Grzmota” z Batalionów Chłopskich wygrał bitwę z oddziałem niemieckim liczącym 600 żołnierzy.

Skala polskiego oporu zaskoczyła Niemców tak bardzo, że w marcu 1943 roku przerwali oni akcję wysiedleńczą. Jak się okazało – nie na długo.

Wilkołak atakuje

Kolejnych kilka miesięcy okupanci poświęcili na gromadzenie dodatkowych sił. Na Zamojszczyznę ściągano oddziały Wehrmachtu, SS, Ukraińskiej Pomocniczej Policji. Trafiła tam nawet eskadra niemieckiego lotnictwa. W miastach Niemcy gromadzili zapasy broni i amunicji. W nocy z 23 na 24 czerwca 1943 roku rozpoczęli akcję „Werwolf” (wilkołak) – jedną z najbrutalniejszych operacji wysiedleńczo-pacyfikacyjnych w Europie. Pierwsze uderzenie przeprowadzili w okolicach Aleksandrowa. Palili całe wsie, mieszkańców wywozili do obozów przejściowych w Zamościu, Zwierzyńcu i Budzyniu. Młodych mężczyzn nierzadko mordowali na miejscu albo przewozili do Zamościa, gdzie w bastionie Rotunda wykonywano egzekucje. Łącznie stracono tam osiem tysięcy osób. Niemcy odbierali też rodzicom dzieci, w których dopatrzyli się aryjskich cech. Były one wywożone do Rzeszy i poddawane germanizacji. Łącznie tamtego lata wysiedlono prawdopodobnie nawet do 60 tysięcy Polaków. – Akcję „Werwolf” Niemcy zawiesili w połowie lipca, kiedy zaczynała się komplikować ich sytuacja na froncie wschodnim – tłumaczy dr Feduszka. Przegrali wówczas bitwę pancerną z Armią Czerwoną na Łuku Kurskim i znaleźli się w głębokiej defensywie. Linie kolejowe, którymi przewożono wysiedlanych Polaków, trzeba było zarezerwować na potrzeby dostaw dla Wehrmachtu. Ze swej funkcji został też odwołany Globocnik. Zastąpił go Jacob Sporrenberg, który kontynuował pacyfikacje, ale już na mniejszą skalę.

Osądzeni lub martwi

Niemcom nie udało się zrealizować w całości planu „oczyszczenia” Zamojszczyzny. Kolejne operacje pochłonęły jednak ogromną liczbę ofiar. Łącznie wysiedlono 110 tysięcy osób. Po wojnie nie odbył się ani jeden proces sprawców tej zbrodni. Część z nich stawała jednak przed sądami za całokształt „dokonań” z czasów II wojny światowej. I wówczas zamojskie wysiedlenia i pacyfikacje były przywoływane.

Obecnie sprawą zajmuje się lubelski oddział IPN. – Prowadzimy śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa, przesiedleń i odbierania majątku na Zamojszczyźnie – informuje Jacek Nowakowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie. Do tej pory śledczym udało się wydzielić grupę osób odpowiedzialnych za kierowanie wysiedleniami oraz tych, którzy bezpośrednio wykonywali ich rozkazy. Pierwsza lista liczy pięć, druga zaś dziesięć nazwisk. Na razie nikt jednak nie usłyszał zarzutów. – Część podejrzanych już nie żyje. Poza tym wielu z nich zostało już skazanych za ten czyn – informuje prokurator Nowakowski.

Przytoczone wspomnienia Zygmunta Klukowskiego pochodzą z jego książki pt. „Zamojszczyzna”, tom 1, obejmujący lata 1918-1943, wydanej przez Ośrodek Karta w 2007 roku.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Polacy i Holendrzy razem dla obronności
 
Tak walczyły pancerne kolosy
Podejrzane manewry na Bałtyku
Umacnianie ściany wschodniej
Ostatnia niedziela…
Planowano zamach na Zełenskiego
Nabór do „Wakacji z wojskiem” 2025 trwa
Terytorialsi zawitają do Płocka
Cel: zbudować odporność państwa
Radomski Air Show coraz bliżej
Dekapitacyjne uderzenie w Iran
Nowe Abramsy już w Wesołej
BWP-1 – historia na dekady
K9 i FlyEye na poligonie w Ustce
„Niegościnni” marynarze na obiektach sportowych w Ustce
Wyższe stawki dla niezawodowych
Nawrocki przedstawia kierownictwo BBN-u
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Prezydent Trump spotkał się z szefem NATO
Więcej żołnierzy z pieniędzmi za dyżur bojowy
Korzystne zmiany w dodatkach dla sił powietrznych
Rosjanie zaatakowali polską fabrykę w Ukrainie
Pucharowe zmagania Polaków
Lotnicy uratowali Wielką Brytanię
Witamy na Ziemi
Pieta Michniowska
Tak szkolą sterników wojsk specjalnych
Nowe zbiornikowce – wkrótce ruszą konsultacje
Żołnierz ranny na granicy
USA przyłączyły się do ataku Izraela na Iran
Więcej niż ćwiczenia
Na rosyjskim pasku
Ewakuacja Polaków z Izraela
Moc Czarnych Panter
Rekompensaty na ostatniej prostej
Pierwszy polski lot Apache’a
Rusza rekrutacja na szkolenia dla szeregowych zawodowych
K9 – nieoceniony sojusznik
Jak Orlęta stają się Orłami?
W tydzień poznali smak żołnierskiego fachu
Warsztaty dają siłę
Żołnierze PKW Irak są bezpieczni
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Przygotowania do Święta Wojska Polskiego
PGZ buduje suwerenność amunicyjną
Rywalizacja snajperów
Kajakami po medale
PT-91, czyli trzy dekady twardej służby
Niebezpieczne incydenty na polsko-białoruskiej granicy
Kolarskie święto w stolicy
Demony wojny nie patrzą na płeć
Tłumy na zawodach w Krakowie
Broń przeciwko wrogim satelitom
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Armia pomoże służbom na zachodniej granicy
W drodze do amunicyjnego bezpieczeństwa
Posłowie za wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
Studenci w koszarach
Dzieci wojny
Pół tysiąca terytorialsów strzeże zachodniej granicy
Sukcesy żołnierzy na międzynarodowych arenach
Generał „Grot” – pierwszy dowódca AK
MSWiA: Zachodnia granica jest bezpieczna
Czarne Pantery, ognia!
More Than an Exercise
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Sejm zakończył prace nad nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny. Teraz czas na Senat
A Whimsical Adversary
Pancerny drapieżnik, czyli Leopard 2A5

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO