moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Przygotowani na każdy scenariusz

My, wojsko, jesteśmy mieczem, ale żeby skutecznie działać, potrzebujemy jeszcze tarczy. A tą tarczą jest wyedukowane i przygotowane społeczeństwo – mówi kpt. Jacek Piotrowski, rzecznik 1 Warszawskiej Brygady Pancernej. W jednostce w ramach cyklu „wGotowości”, ochotnicy pod okiem żołnierzy uczyli się survivalu, medycyny pola walki, terenoznawstwa oraz gaszenia pożarów.

W sobotni poranek, jeszcze przed 8.00, przed bramą 1 Warszawskiej Brygady Pancernej spory, niespotykany tu na co dzień, tłok. Obok żołnierzy gromadzi się też grupa cywilów. To ochotnicy, którzy zapisali się na jedno z pierwszych szkoleń z cyklu „wGotowości” – programu realizowanego przez jednostki wojskowe w całej Polsce. Do wyboru mieli cztery moduły: bezpieczeństwo, survival, medycynę i cyberhigienę. 

W Wesołej pancerniacy zaczynają od survivalu. Przez osiem godzin mają uczyć cywilów praktycznych umiejętności przetrwania i działania w sytuacjach kryzysowych. Nie chodzi tylko o konflikt zbrojny. Udzielenie pierwszej pomocy, gaszenie małego pożaru czy radzenie sobie podczas nagłej awarii prądu i łączności – to scenariusze, które mogą przytrafić się każdemu.

REKLAMA

Pierwszy kontakt z wojskiem

W tłumie wyróżniają się uczestnicy zajęć w strojach nawiązujących do wojskowych: bluza w kamuflażu, bojówki, wysokie, skórzane buty lub turystyczne trapery. Oliwkowe kominy naciągnięte wysoko na twarz chronią niektórych przed przenikliwym listopadowym zimnem i wiatrem. Ula zdecydowanie nie należy do tej grupy. Stoi blisko małego ogniska rozpalonego przez żołnierzy i wyraźnie trzęsie się z zimna. – Dlaczego nikt nie uprzedził, że to będzie osiem godzin na dworze? Napisali tylko, żeby ubrać się wygodnie i sportowo – narzeka, sięgając po herbatę serwowaną przez wojsko. Po chwili krzywi się: – Wcale nie taka gorąca. Nie jest jedyna. W lekkich kurtkach, cienkich butach, czasem bez czapek – wielu uczestników z zazdrością zerka na tych, którzy przyszli lepiej przygotowani.

– Mam za sobą zasadniczą służbę, więc wiedziałem, czego się spodziewać. Na pewno nie komfortu – śmieje się Krzysztof, po czterdziestce, któremu najwyraźniej zimno niestraszne. Po zaliczeniu zasadniczej służby z armią nie miał już nic wspólnego. – Ale pomyślałem, że warto odświeżyć sobie wiedzę, zobaczyć, co się zmieniło. Choć przyznam, że na razie nie było niczego nowego – dodaje. Dla wielu innych uczestników szkolenie jest jednak pełne nowości. Dla mnie również.

Witamy w forcie

„Fort SERE” – głosi napis na drewnianym ogrodzeniu otaczającym zadrzewiony teren. SERE to skrót od słów Survival, Evasion, Resistance, Escape, czyli: przetrwanie, unikanie, opór i ucieczka. Żołnierze uczą się podczas służby wszystkich czterech elementów, ale my skupiamy się dziś tylko na pierwszym i ostatnim. W forcie zaplanowano dwa punkty szkolenia: survival i terenoznawstwo.

– Proszę bardzo: nóż i krzesiwo – instruktor rozdaje sprzęt. Ustawiamy się przy okopconych stanowiskach. Cel: rozpalić ogień bez zapałek, zapalniczki i łatwopalnych dodatków. Ktoś od razu próbuje krzesać iskry nad korą brzozową. Bez skutku. – Najpierw skrobiemy, o tak, żeby powstały wiórki, jak najwięcej – żołnierz pokazuje, jak operować nożem. Wydaje się, że to nic trudnego, ale w praktyce zmagamy się z kawałkami drewna dość długo.

Finałem zajęć jest prezentacja plecaka ewakuacyjnego. W porównaniu z tymi, które pokazywane są w internecie, ten wygląda skromnie – i tak właśnie ma być. „To nie konkurs, kto dźwiga więcej. Ja swoje plecy szanuję, nie wiem jak wy”, żartuje instruktor.

I od razu poznajemy jedną z zasad przetrwania – nie ma dróg na skróty. Kto za szybko chce wzniecić ogień, przekonuje się, że instruktor miał rację. Ale już po chwili pierwsze kawałki kory zaczynają się żarzyć, wreszcie przed każdym z nas pojawiają się płomienie. Teraz się uczymy, jak podtrzymywać ognisko. – Po dotarciu do kolejnego punktu nauczycie się gasić ogień, a na razie po prostu go zdmuchnijcie – żartuje któryś z żołnierzy. Rzeczywiście, przed nami jeszcze zajęcia z wojskowymi strażakami.

Zanim jednak tam przejdziemy, instruktor uczy nas, jak zrobić prowizoryczny filtr do wody z plastikowej butelki. Chętni kładą się również w schronieniu z mchu i gałęzi, przygotowanym przez wojskowych. – Wygodnie, całkiem miękko – słychać komentarze.

Busola w dłoń

Druga grupa mierzy się właśnie z mapą. Terenoznawstwo ma przypomnieć, że GPS-y i aplikacje nie zawsze zadziałają. – Zwykłego kompasu używałem wiele razy, ale tego… – Sławek obraca w dłoniach busolę, próbując ustawić azymut. Korzystanie z tradycyjnych narzędzi okazuje się dla wielu nie lada wyzwaniem. – Jednak człowiek się rozleniwił, jak ma zawsze telefon – ktoś mruczy z tyłu.

Finałem zajęć jest prezentacja plecaka ewakuacyjnego. W porównaniu z tymi, które są pokazywane w internecie, ten wygląda skromnie – i tak właśnie ma być. – To nie konkurs, kto dźwiga więcej. Ja swoje plecy szanuję, nie wiem jak wy – żartuje instruktor. Na stół wyjmuje z plecaka kolejne przedmioty: apteczka, folia NRC, nóż, krzesiwo, ponczo, toporek, latarka. Niewiele, ale wystarczająco.

– Pamiętajcie o wodzie i jedzeniu – dodaje instruktor, prezentując wojskową rację żywnościową. Takie zestawy można dziś bez problemu kupić także na rynku cywilnym, są popularne szczególnie wśród miłośników gór i długich wędrówek. Kto ciekawy smaku – może spróbować od razu. Żołnierze zapraszają na drugie śniadanie.

Żołnierski posiłek

Śniadanie serwowane jest w wojskowym stylu: każdy z nas pobiera puszkę z golonką, zbożowy batonik, chleb, masło i małe opakowanie dżemu. Do picia – bardzo słodka herbata. Siadamy w dużych namiotach, nadal jest zimno, ale przynajmniej schroniliśmy się przed wiatrem. – Całkiem smaczne te konserwy – komentują uczestnicy.

Niektórzy, tak jak Anna, wyciągają jednak własny posiłek. – Nie tylko jestem wegetarianką, ale też nie mogę jeść glutenu i mam kilka innych alergii, dlatego już widzę, że wojskowe życie to nie dla mnie – mówi. Ale nie żałuje, że przyszła na szkolenie. – Na co dzień pracuję jako konferansjerka i moderatorka paneli dyskusyjnych, więc nie mam absolutnie nic wspólnego z wojskiem. Ale już po godzinach trenuję strzelectwo i sztuki walki, więc pomyślałam, że warto uzupełnić umiejętności o wiedzę, która pomoże mi poczuć się pewniej w sytuacji zagrożenia – opowiada uczestniczka. Tak jak wiele innych osób przyznaje, że do bliższego zainteresowania się kwestiami bezpieczeństwa skłoniła ją sytuacja geopolityczna.

Z takim nastawieniem na poligonie w Wesołej zameldowała się też Natalia – prawniczka, a prywatnie żona żołnierza. – Nie ukrywam, że mąż bardzo mnie namawiał do udziału w tym szkoleniu. A ja uświadomiłam sobie, że przecież gdyby wybuchła wojna, to jego nie będzie przy mnie. Zostanę sama i będę musiała umieć zadbać o siebie i najbliższych. A i mąż będzie spokojniejszy, wiedząc, że jestem przygotowana do takiej sytuacji – mówi.

Przyznaje, że wstanie o świcie w sobotę i przyjechanie do jednostki wiele ją kosztowało. – Wyjście ze strefy komfortu to delikatne określenie – śmieje się. Mimo to negatywnie ocenia tych, którzy zapisali się na szkolenie, ale w ostatniej chwili zrezygnowali. – W ten sposób zajęli komuś miejsce, może powinno to być jakoś inaczej zorganizowane? – zastanawia się. A takich osób było około 40, co oznacza, że blisko połowa zarejestrowanych nie przyjechała. – Mogą żałować, bo jest ciekawie – komentują między sobą uczestnicy.

Nie tylko na czas W

– Kto wie, jak przeprowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową? – pyta ratownik medyczny, kiedy zgłaszamy się całą grupą w kolejnym punkcie. Cisza, trochę jak na lekcji, kiedy nauczyciel rzuca trudne pytanie. Kilka osób się zgłasza, na twarzach większości widać niepewność. W ramach całego cyklu szkoleń planowane jest jedno spotkanie poświęcone w całości kwestiom medycznym, ale i w ramach modułu „przetrwanie” zaplanowano przećwiczenie podstawowych umiejętności związanych z udzielaniem pierwszej pomocy. Bo – jak ciągle słyszymy od instruktorów – nie przyszliśmy tu przygotowywać się na wojnę, tylko na różne sytuacje kryzysowe.

Wypadek samochodowy, zasłabnięcie na ulicy, wypadek dziecka w domu – to tylko kilka przypadków, gdy umiejętność udzielenia pomocy jest na wagę złota. – Potrzebne są praktyczne umiejętności, nie tylko wiedza. Należy wyrobić pamięć mięśniową – podkreśla ratownik. Dlatego trenujemy na manekinach medycznych. I na sobie, ćwicząc zakładanie stazy. Raz za razem okazuje się, że to, co podczas prezentacji ratownika wydaje się banalnie proste, wcale nie tak łatwo wykonać. Niektórzy z nas, zdyszani po krótkim biegu i poganiani okrzykami instruktora, muszą się przez dłuższą chwilę zastanowić, która to jest prawa górna kończyna poszkodowanego.

Podobnie wygląda zderzenie z praktyką w punkcie, gdzie szkoli nas wojskowa straż pożarna. – Nie wiedziałam, że tak trudno jest uruchomić gaśnicę, te rękawice strasznie utrudniają ruchy – komentuje Anna, która na ochotnika zgłosiła się do ugaszenia niewielkiego pożaru. Poza ćwiczeniami dostajemy też dawkę wiedzy, jak radzić sobie z ogniem o różnym pochodzeniu. Choć to absolutne podstawy, nigdy nie wiadomo, kiedy ich znajomość może okazać się bardzo istotna.

– Nie było tu ani jednej niepraktycznej rzeczy – mówi Maciej. Jest informatykiem, z wojskiem nigdy nie miał do czynienia, ale oferta szkoleń od razu go zainteresowała. Planuje skorzystać z kolejnych modułów. – Poczekam jednak, aż będzie cieplej, bo teraz odliczam tylko minuty do obiecanej grochówki – uśmiecha się. Tradycyjny żołnierski posiłek to ostatni punkt zaplanowany na dziś. Jeszcze tylko certyfikat, apteczka, którą w prezencie otrzymuje każdy uczestnik, ostatnie uściski dłoni z żołnierzami i jedno z pierwszych szkoleń „wGotowości” dobiega końca.

Czy przez osiem godzin rzeczywiście można wejść w stan „gotowości”? Z pewnością to dopiero niewielka część tego, co powinniśmy wiedzieć, żeby rzeczywiście umieć zadbać o swoje bezpieczeństwo. Ale najważniejsze jest poczucie, że szkolili nas praktycy, a ich wiedzy i doświadczeniu można w stu procentach zaufać.

Anna Pawłowska

autor zdjęć: 1 WBPanc

dodaj komentarz

komentarze


Kolejne AW149 nadlatują
Bokserzy walczyli o prymat w kraju
Wisła dopłynęła
Panczeniści na podium w Hamar
MON przejmuje Hutę Częstochowa
Dzień wart stu lat
Szukali zaginionych w skażonej strefie
Wojsko ma swojego satelitę!
Historyczna „Wisła”
Bałtycki sojusz z Orką w tle
Niebawem dostawy karabinków Grot A3
Przełomowy czas dla WZL-2
Prezydenci Polski i Ukrainy spotkali się w Warszawie
Snowboardzistka i pływacy na medal
„Albatros” na elitarnych manewrach NATO
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Najdłuższa noc
Gladiusy w Bursztynowej Dywizji
Pilot z MasterChefa gotuje: karpatka i boeuf bourguignon
Noc na „pasku”
„Bezpieczny Bałtyk” czeka na podpis prezydenta
Odpalili K9 Thunder
Mundurowi z benefitami
Co wiemy o ukraińskim ataku na rosyjski okręt podwodny?
Paczka dla bohatera już w drodze!
PE wzywa do utworzenia wojskowego Schengen
Maksimum realizmu, zero taryfy ulgowej
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Bezpieczeństwo to sprawa fundamentalna
Przygotowani na każdy scenariusz
Cyberwiedza to ich wkład w obronność
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Plan na WAM
Szef NATO ze świąteczną wizytą u żołnierzy
Sandacz na granicy, czyli nowa odsłona ryby po grecku
Polskie MiG-i dla Ukrainy?
Grupa WB i Łukasiewicz łączą siły
Kto zostanie Asem Sportu?
Gdy ucichnie artyleria
Astronauta w Szkole Orląt
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Gala Boksu na Bemowie
Piątka z czwartego wozu
Ile powołań do wojska w 2026 roku?
W hołdzie poległym
Polski Rosomak dalej w produkcji
„Burza” nabiera kształtów
Sukces bezzałogowego skrzydłowego
„Dzielny Ryś” pojawił się w Drawsku
Wojskowo-policyjny patrol ratuje życie
Pakiet umów na dostawy dla polskiego wojska
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Pancerniacy jadą na misję
Świąteczne spotkanie w PKW Turcja
Combat 56 u terytorialsów
Niebo pod osłoną
Prezydent Zełenski spotkał się z premierem Tuskiem
The Taste of Military Service
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO