Jak wygląda szkolenie kandydatów do wojsk obrony terytorialnej? Na co powinni się przygotować wszyscy zainteresowani „szesnastką”? Jakie są priorytety w szkoleniu tej formacji? Na pytania Anny Dąbrowskiej odpowiada ppłk Krzysztof Leszczyński, szef Wydziału Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej.
Służba przygotowawcza do narodowych sił rezerwowych trwa trzy miesiące. Czy 16 dni wystarcza na przygotowania kandydata do OT?
Ppłk Krzysztof Leszczyński: Tak, dzięki temu, że te dni poświęcone są wyłącznie szkoleniu praktycznemu. Pamiętajmy też, że „szesnastka” jest tylko przepustką, pierwszym etapem przygotowania żołnierza terytorialnej służby wojskowej. Całą teorię kandydaci opanowują przed przyjściem do koszar. Podczas szkolenia podstawowego uczą się też szybciej, dzięki szkoleniu w formie zintegrowanych zajęć taktycznych, poznając jednocześnie różne wojskowe zagadnienia. Ponadto nasza formacja jest skierowana do osób, które poza służbą w WOT mają swoją pracę i muszą obie te sprawy pogodzić. Dla nich dłuższa przerwa w codziennych obowiązkach mogłaby stanowić problem. Wychodzimy naprzeciw potrzebom żołnierzy i organizujemy też podstawowe szkolenia w formie ośmiu spotkań weekendowych.
Jak ten program wpisuje się w dalszy cykl szkolenia?
Pierwsze 16 dni to podstawa, na której rozwijana jest dalsza wiedza wojskowa. Kolejne szkolenia są logiczną kontynuacją poprzednich, zostały tak rozpisane, aby się uzupełniały, rozwijały te same tematy i je pogłębiały. Każdego terytorialsa czeka trzyletnie szkolenie w formie 11 dwudniowych spotkań w ciągu roku oraz zintegrowanego, dwutygodniowego ćwiczenia poligonowego. W pierwszym roku jest szkolenie indywidualne, w drugim specjalistyczne, w trzecim skupiamy się na zgrywaniu żołnierzy na poziomie pluton–kompania. W sumie przez trzy lata będą się oni szkolić co najmniej przez 124 dni. Dopiero po tym czasie i ukończeniu tzw. certyfikacji zyskają status „combat ready”.
Cały tekst rozmowy w marcowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze