Chcemy armii profesjonalnej, a nie socjalnej – mówią podoficerowie i przyznają, że wielu z nich straciło chęć rozwoju zawodowego i motywację. Czy jest szansa, że oczekiwane zmiany w tym korpusie pojawią się jeszcze w tym roku? Odpowiedzi szukajcie w lutowym numerze „Polski Zbrojnej”.
Służący dziś w armii wojskowi z wieloletnim doświadczeniem zawodowym wskazują, że problemy, z którymi korpus borykał się kilkanaście lat temu, wciąż pozostają aktualne. – Wstępując do NATO, Polska przyjęła na siebie pewne zobowiązania dotyczące reformy korpusu podoficerskiego. Mieliśmy ustandaryzować swoje siły zbrojne do wymagań sojuszu. W wypadku podoficerów niewiele udało się zrobić – mówi st. chor. sztab. Dominik Krupa, starszy podoficer dowództwa 7 Brygady Obrony Wybrzeża.
Dziś o niedociągnięciach czy brakach systemowych dotyczących podoficerów mówi się już głośno. Zwłaszcza że opinie polskich żołnierzy zbieżne są z amerykańską oceną. – Nie mamy spójnego systemu szkolnictwa dla podoficerów i szeregowych, brakuje motywacyjnej siatki płac, są dziury w systemie wsparcia dowodzenia, gdzie brakuje starszych podoficerów dowództw na szczeblu batalionu – wylicza st. chor. sztab. Andrzej Woltmann.
Nie o wszystkich proponowanych zmianach możemy dziś napisać, ale z pewnością podoficerów czeka rewolucja. Można się też spodziewać, że nie każdy się ucieszy. Pierwsze rozwiązanie, które zdaniem podoficerów zostało wprowadzone przynajmniej dziesięć lat za późno, polega na utworzeniu etatu dla starszego podoficera w Sztabie Generalnym WP. Od 15 stycznia na tym stanowisku jest st. chor. sztab. Sławomir Nastarowicz.
Więcej o planowanej reformie korpusu podoficerów w lutowym wydaniu „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: st. chor. Rafał Mniedło
komentarze