Co zrobić, by negatywne doświadczenia z uczestnictwa w sojuszach w minionym stuleciu nie powtórzyły się w przyszłości? – nad tym pytaniem zastanawiali się uczestnicy dwudniowej konferencji nt. „Polskie sojusze wojskowe w XX wieku, aspekty polityczne, militarne i ekonomiczne”, która odbyła się w Kołobrzegu.
– Krótka niepodległość zawaliła się w 1939 roku i bez względu na to, jakie mamy poglądy na temat okresu międzywojennego, to trzeba powiedzieć, że skoro Polska upadła, to te sojusze okazały się nieskuteczne. Natomiast zadaniem historyków jest roztrząsać przeszłość po to, by tych błędów na przyszłość nie popełniać – powiedział prof. Sławomir Cenckiewicz, kierownik Wojskowego Biura Historycznego. Instytucja ta, wraz z Instytutem Pamięci Narodowej, była organizatorem konferencji naukowej nt. „Polskie sojusze wojskowe w XX wieku, aspekty polityczne, militarne i ekonomiczne”. Naukowcy zaproszeni do dyskusji próbowali opisać alianse, jakie Polska zawierała w minionym stuleciu, i ocenić, które z nich wytrzymały próbę czasu, a które okazały się wyłącznie papierowymi deklaracjami.
Ciekawy wątek sojuszu polsko-francuskiego przed II wojną światową przywołał dr Grzegorz Śliżewski z Fundacji Historycznej Lotnictwa Polskiego. – Francuzi zamierzali wziąć Niemcy w kleszcze i już w latach dwudziestych prowadzili rozmowy z Polską. Planowali przerzucić do naszego kraju część swojego lotnictwa, by, operując z polskich lotnisk, mogło atakować Niemców od wschodniej granicy. Z jednej strony chcieli mieć w zasięgu Berlin czy też Królewiec, z drugiej kontrolować, czy niemieckie jednostki wojskowe nie są przerzucane ze wschodu na zachód. Po zamachu majowym rozmowy te przerwano. Wrócono do tego pomysłu w 1939 roku i ustalono, że brytyjskie i francuskie siły powietrzne mają stacjonować w Polsce. Było już jednak za późno – zaznaczył dr Śliżewski.
Doktor Marek Deszczyński z Akademii Sztuki Wojennej przestrzegał natomiast wszystkich przed bezkrytycznym przyjmowaniem, modnych ostatnio, tez o tworzącym się sojuszu II RP z III Rzeszą. Jego zdaniem, są one budowane na niewystarczających przesłankach, jak choćby analiza wspólnych zdjęć polskich i niemieckich polityków. Pracownik ASzWoju wskazywał, że historycy i publicyści poruszający ten temat nie zwracają uwagi na to, że prof. Paweł Wieczorkiewicz, który był prekursorem w jego podjęciu, formułował podobne tezy wyłącznie w celu pobudzenia do myślenia oraz uniknięcia skostnienia w dotychczasowych interpretacjach.
Wyjątkowo ciekawe wystąpienie dotyczyło sojuszu polsko-rumuńskiego. – Polscy politycy i wojskowi traktowali Rumunię jak polską strefę wpływów, czyli tak jak Francuzi Polskę – dowodził dr Daniel Koreś z Archiwum Wojskowego w Oleśnicy. – Ze wszystkich sojuszników wdowi grosz dała Polsce Rumunia. Mimo obaw przyjęła polski rząd, przyjęła polskich uchodźców. Uczyniła to, mimo że była słabym, a nie liczącym się partnerem, nie wspominając o byciu równorzędnym przeciwnikiem dla Niemców. Nawet po internowaniu polskich żołnierzy Rumuni „pozwalali” im uciekać, by mogli przedostać się do Francji, gdzie organizowano Wojsko Polskie – mówił dr Koreś.
Uczestnicy konferencji nie skupiali się jednak wyłącznie na sojuszach z czasów II wojny światowej. Doktor Jacek Jędrysiak z WBH wygłosił referat o tworzeniu w Cesarstwie Niemieckim polskich oddziałów zbrojnych, które miały walczyć u boku niemieckiej armii. Jego zdaniem, cały projekt powołania do życia swego rodzaju państwa polskiego z ziem zaboru pruskiego był skazany na porażkę. Niemcy widziały w nim bowiem wyłącznie bufor oddzielający Cesarstwo od Rosji, a oddziały polskie jako te, których zadaniem było przyjęcie pierwszego ciosu rosyjskiej armii.
Dogłębnie odniesiono się także do Układu Warszawskiego jako rzekomego sojuszu, a w praktyce narzędzia w rękach Związku Sowieckiego do realizacji planów polityczno-wojskowych. Spośród wystąpień dotykających tej części historii prof. Sławomir Cenckiewicz omówił perspektywę planowanej wojny nuklearnej między NATO i Blokiem Wschodnim, która miała być prowadzona na terenie Polski. Zaznaczył przy tym, że niedostateczna struktura logistyczna, która nie chroni społeczeństwa polskiego przed atakami atomowymi, promieniowaniem i związanymi z tym chorobami, nie została zmodyfikowana do dzisiaj.
autor zdjęć: WBH
komentarze