Blisko 200 rekonstruktorów oraz pojazdy z II wojny światowej, w tym czołg Sherman, działo pancerne Hetzer i amfibie, wezmą udział w sobotniej inscenizacji lądowania w Normandii. Spektakl odbędzie się na Cyplu Helskim i będzie stanowił kulminację tygodniowej imprezy pod hasłem „D-Day Hel 2017”.
– Chcemy pokazać nie tylko walki, ale też całą towarzyszącą im otoczkę. Funkcjonowanie żołnierzy na tyłach, przygotowania do batalii, codzienne życie cywilów. Słowem: mały wycinek rzeczywistości z połowy lat czterdziestych – tłumaczy Marek Dykta, sekretarz miasta Helu, które współorganizuje przedsięwzięcie.
Do miasta zjechało przeszło 300 rekonstruktorów. Stworzyli oni dioramy, czyli rekonstrukcje dawnych obozowisk, okopów, szpitala polowego. Do dyspozycji mają ponad 60 pojazdów z czasów II wojny światowej. Pochodzą one przede wszystkim z prywatnych kolekcji. – Samych jeepów Willys mamy blisko 30. Wśród nich jest unikatowy trzyosiowy pojazd używany przez armię Stanów Zjednoczonych. Do tego dochodzi czołg Sherman, amerykański samochód pancerny Greyhound czy działo pancerne Hetzer, z którego podczas wojny korzystali Niemcy – wylicza Rafał Bier z Fundacji Ochrony Zabytków Techniki Militarnej, jeden z organizatorów przedsięwzięcia. Pojazdy te wzięły już udział w trzech paradach ulicami Helu. – Podczas przejazdów mieszkańcy i turyści mogli obejrzeć maszyny z bliska, zajrzeć do wnętrza, zrobić pamiątkowe zdjęcia, porozmawiać z rekonstruktorami. W mieście od kilku dni organizowane są inscenizacje potyczek, między innymi z udziałem grup odtwarzających spadochroniarzy. – Korzystamy przy tym z bunkrów i dawnych fortyfikacji, których na półwyspie zachowało się naprawdę sporo – podkreśla Bier.
Na tym jednak nie koniec. W helskim porcie organizatorzy urządzili kino letnie. – Za sobą mamy już prapremierę filmu „Churchill” w reżyserii Jonathana Teplitzky'ego, który w Polsce ma być wyświetlany dopiero jesienią. Udało nam się pozyskać go od dystrybutora wcześniej – informuje Dykta. Pierwsza projekcja przyciągnęła około 300 widzów. – Film opowiada o jednej z najważniejszych postaci II wojny światowej. Pokazuje między innymi rozterki brytyjskiego premiera przed wysłaniem żołnierzy na plaże Normandii. Przecież tysiące z nich miało już nigdy nie wrócić do domów. I dlatego właśnie „Churchill” doskonale wpisuje się w tematykę naszej imprezy – przekonuje Dykta.
Lądowanie na plaży – punkt kulminacyjny
W programie „D-Day Hel” znalazły się też dwa koncerty muzyki z lat czterdziestych w wykonaniu zespołu eMBand, a także konkurs i pokaz mody z tamtego czasu. – Kiedy na frontach trwała walka, cywile musieli jakoś ułożyć codzienne życie. To nie mniej fascynujący element wojny – podkreśla Dykta.
Najważniejsze jednak czeka widzów w sobotnie popołudnie. O 16.00 na Cyplu Helskim rozpocznie się główna inscenizacja, podczas której zaprezentowane zostanie lądowanie aliantów na plaży Omaha. – W przedstawieniu weźmie udział blisko 200 rekonstruktorów. Będą im towarzyszyły liczne pojazdy, w tym czołg Sherman czy niemieckie armaty – zapowiada Bier. Impreza zakończy się w niedzielę, mszą odprawioną w miejscu, gdzie znajdowała się tzw. bateria Laskowskiego.
Tegoroczna edycja „D-Day Hel” jest już dwunastą z kolei. – Dla organizatorów jedną z inspiracji była popularna gra komputerowa „Medal of Honor” – przyznaje Dykta. Gracze wcielają się w niej w role alianckich żołnierzy, którzy walczą na frontach II wojny światowej. – Piotr Godzina, rekonstruktor współpracujący wówczas z urzędem miasta dostrzegł, że plaża w Helu przypomina trochę Omaha Beach, i że można to wykorzystać – wspomina sekretarz. Rafał Bier dodaje, że Półwysep Helski stanowi dla miłośników historii miejsce ważne także z innych powodów. – Przed wojną powstał tutaj potężny rejon umocniony, który po inwazji Niemców stał się ostatnim punktem oporu. Militarne tradycje tego regionu są ogromne – podkreśla.
Rekonstruktorzy promują miasto
W ciągu kilku lat „D-Day Hel” z imprezy trzydniowej rozrósł się do rozmiarów przedsięwzięcia, które trwa przez cały tydzień. – Termin wybraliśmy nieprzypadkowo – tłumaczy Dykta. – Pod koniec wakacji ruch turystyczny w nadmorskich miejscowościach zazwyczaj słabnie. Dzięki imprezie jesteśmy w stanie utrzymać go na wysokim poziomie do samego ich końca – dodaje. Z wyliczeń magistratu wynika, że podczas każdego z dni tegorocznej edycji przez miasto przewijało się blisko 15 tys. osób. – Do Helu wjeżdża dziennie około dwóch tysięcy aut na obcych numerach rejestracyjnych. A przecież są jeszcze autobusy, pociągi, tramwaje wodne. Codziennie rano do specjalnych skrzynek w różnych częściach miasta dokładamy osiem tysięcy mapek z programem imprezy. Zwykle schodzi około pięciu tysięcy – wylicza Dykta i dodaje, że lepszą promocję dla Helu trudno sobie wymarzyć. – Kiedy ci wszyscy ludzie przyjadą już do naszego miasta, to przy okazji odwiedzają jego muzea, restauracje, kupują pamiątki. Hel dzięki nim żyje – podsumowuje sekretarz.
Lądowanie w Normandii było największą operacją desantową w historii. Tylko pierwszego dnia inwazji na tereny zajęte przez Niemców drogą morską z Wielkiej Brytanii przerzuconych zostało 156 tys. żołnierzy. W operacji pod kryptonimem „Overlord” wzięli udział Amerykanie, Brytyjczycy, ale też Polacy, Kanadyjczycy czy Australijczycy. Pozwoliła ona otworzyć w Europie kolejny front przeciwko Niemcom, co miało kluczowy wpływ na dalszy przebieg wojny.
autor zdjęć: arch. organizatora/NR Photography
komentarze