Braunia chce włączyć w swoje granice część terytorium, które należy do sąsiedniego państwa Ginger. Powód? Zamieszkują tam jej mniejszości narodowe. Wojna wisi na włosku, a NATO wysyła w sporny rejon siły stabilizacyjne. Wśród nich znalazł się polski trałowiec ORP „Wigry”.
Tak przedstawiał się scenariusz ćwiczeń „Squadex ‘17”, które zostały przeprowadzone na Zatoce Kilońskiej i w Cieśninach Duńskich. Organizowała je niemiecka marynarka wojenna, gospodarze zaprosili jednak do udziału również okręty ze Szwecji i Polski. Biało-czerwoną banderę reprezentował trałowiec 8 Flotylli Obrony Wybrzeża – ORP „Wigry”. W weekend powrócił on do portu w macierzystej Gdyni. – Ćwiczenia były dla nas ciekawym sprawdzianem: zarówno ze względu na zadania, jak i miejsce, w którym się odbywały – przyznaje kpt. mar. Michał Narłowski, dowódca ORP „Wigry”.
Przez pierwsze dni okręty ćwiczyły na niemieckich wodach Bałtyku: manewrowały w szykach, trenowały walkę z symulowanym pożarem czy przebiciem kadłuba, a także przeładunek z pokładu jednostki logistycznej należącej do Deutsche Marine. Załogi przećwiczyły też strzelanie do celów powietrznych. – Była to tak zwana faza zgrywająca. Miała ona przygotować siły do zasadniczej części ćwiczeń, która wiązała się z prowadzeniem operacji przeciwminowej – wyjaśnia kpt. mar. Narłowski. Potem okręty na krótko zawinęły do Kilonii, skąd wyruszyły na poligony należące do Danii. – Aby się tam dostać, musieliśmy przejść przez Mały Bełt – wspomina dowódca ORP „Wigry”. To najwęższa z Cieśnin Duńskich. Jej szerokość waha się o 800 metrów do 28 kilometrów. Przerzucone zostały nad nią dwa mosty, które łączą Półwysep Jutlandzki z Fionią. Głębokość Małego Bełtu wynosi od 10 do 75 metrów, a jego długość 50 kilometrów. – Jednostki, które kierują się na Morze Północne, z reguły opływają Fionię od drugiej strony, korzystając z Wielkiego Bełtu. My musieliśmy pokonać trasę trudniejszą, w dodatku robiliśmy to w nocy – opowiada kpt. mar. Narłowski. – Od strony nawigacyjnej okazało się to sporym wyzwaniem – przyznaje.
Na północ od duńskich wysp okręty rozpoczęły działania przeciwminowe. Każda z jednostek otrzymała do przeczesania wybrany rejon. Polski trałowiec ściśle współpracował z okrętami z Niemiec. – Min ćwiczebnych poszukiwaliśmy z wykorzystaniem stacji hydrolokacyjnej. Kiedy na jakąś trafiliśmy, informacja wędrowała do Niemców, a oni identyfikowali znalezisko za pomocą pojazdów podwodnych – tłumaczy dowódca ORP „Wigry”. W tej części ćwiczeń marynarze z większości okrętów również przeszli trening strzelecki. Tyle że tym razem korzystali z wielkokalibrowych karabinów maszynowych oraz osobistej broni marynarzy, celem zaś były drony stanowiące własność niemieckiej marynarki. Jedne z nich unosiły się w powietrzu, inne natomiast poruszały się po morzu holując tarcze.
Dla ORP „Wigry” wyjście na północ miało też wymiar dyplomatyczny. W trakcie ćwiczeń okręt złożył wizytę w Kopenhadze, a załoga spotkała się też z przedstawicielami polskiej ambasady w Danii.
– Ćwiczenia „Squadex” mają długą tradycję, zawsze odbywają się w międzynarodowym składzie. Polscy marynarze biorą w nich udział po raz kolejny – informuje kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli Okrętów. ORP „Wigry”, który w tym roku dołączył do zagranicznych jednostek, wchodzi w skład 13 Dywizjonu Trałowców. – To okręt małomagnetyczny, którego kadłub skonstruowany został nie ze stali, lecz z laminatu poliestrowo-szklanego – tłumaczy kmdr ppor. Kwiatkowski. Tego typu jednostki marynarze nazywają potocznie „plastikami”. – Okręt wszedł do służby w 1993 roku – dodaje rzecznik.
autor zdjęć: 13 DTr
komentarze