Żołnierze 1 Batalionu Zmechanizowanego 1 Brygady Pancernej rozpoczęli rok szkoleniowy marszem na osiemnaście kilometrów.
Warunki panujące podczas marszu były typowo „zmecholskie”, czyli takie, które najbardziej lubi dowódca 1 Batalionu ppłk Sławomir Kułaga: 10-stopniowy mróz z zamieciami, śnieg sięgający kolan, podejścia dochodzące do 15% nawet na 300-metrowych odcinkach i do tego plecak z wyposażeniem.
Przy panującym mrozie, zamieci, znacznymi różnicami wysokościowymi terenu prędzej czy później kryzys dotknął każdego. Wyposażenie plecaków było określone dla wszystkich jednakowo - 15 kg. Ten, wydawałoby się pozornie nieduży ciężar, na końcówce marszu był dla niektórych przysłowiowym gwoździem do trumny. Kryzys dosięgnął każdego, ale mimo to nikt się nie poddał. Wszyscy jak jeden mąż ukończyli marsz – czyli wykonali zadanie.
Jak stwierdził tuż po zakończeniu marszu ppłk Kułaga: – Był to dobry trening fizyczny, ale również psychiczny, który miał za zadanie przełamać granice bólu, które tak często uniemożliwiają nam wykonanie zadania.
Tekst: sierż. Robert Kucharski, kpt Zbigniew Gierczak
autor zdjęć: 1 bz
komentarze