Czym zaskoczy nas Putin i Trump? Kiedy zakończy się ekspansja Państwa Islamskiego? Czy możemy być spokojni o realizację ustaleń warszawskiego szczytu NATO? W debacie miesięcznika „Polska Zbrojna” poświęconej zmianom geopolitycznym na świecie wzięli udział specjaliści od spraw międzynarodowych: Michał Kuź, Wojciech Szewko i Marcin Andrzej Piotrowski.
Jakie wydarzenie w minionym roku uznają Panowie za najważniejsze, takie, które będzie miało wpływ na 2017 rok?
Michał Kuź: Wydarzeniem o dużym znaczeniu były wybory w Stanach Zjednoczonych, ale pierwszym kamieniem, który poruszył lawinę, był Brexit. Nie wiadomo jeszcze do końca, jakie skutki będzie miało brytyjskie referendum o wyjściu z Unii Europejskiej, ale pokazało ono zmęczenie globalizacją. Fala społecznego sprzeciwu nasiliła się w czasie Brexitu, a osiągnęła punkt kulminacyjny w momencie wyborów w USA. Będzie ona miała także przełożenie na wybory we Francji i do pewnego stopnia w Niemczech. Pojawia się nowy spór polityczny, nie lewicowo-prawicowy, lecz między globalizmem a lokalizmem. Przedmiotem debaty, w której uczestniczą także zwykli obywatele, a nie tylko elity, staje się pytanie, w jakim stopniu państwa narodowe powinny być otwarte na swobodny przepływ dóbr, kapitału i ludzi. Wracają hasła izolacjonistyczne i niektórzy historycy porównują obecną sytuację do tej z lat trzydziestych XX wieku, kiedy także doszło do potężnej fali kontestacji procesów globalizacyjnych, a to oznacza, że czekają nas niespokojne czasy.
Wojciech Szewko: Brexit był konsekwencją kryzysu migracyjnego jako osi sporu politycznego w Europie. Wspólnym tematem kampanii wyborczych w większości krajów europejskich jest debata na temat uchodźców.
Wybory w USA natomiast były wydarzeniem, którego skutki będziemy obserwować w 2017 roku. Zwycięstwo Trumpa jest konsekwencją pewnych zjawisk, które narastały w USA przez ostatnie lata. Jego wybór wzmocni proces obserwowanego od pewnego czasu odwrócenia sojuszy na Bliskim Wschodzie oraz tworzenia sojuszy egzotycznych, takich jak ten rosyjsko-turecki. Wkroczenie wojsk tureckich do Syrii odbyło się bezpośrednio po spotkaniu prezydentów Rosji, Turcji, Azerbejdżanu i Iranu. Mamy także zadziwiające odwrócenie sojuszy w Azji Południowej. W Pakistanie powstaje morska baza chińskiej marynarki wojennej. Według prasy pakistańskiej, dostęp do tego portu dostała także Rosja, ale Kreml dementuje tę informację.
Marcin A. Piotrowski: Wybory amerykańskie i sukces Donalda Trumpa będą kluczowe dla realizacji ustaleń warszawskiego szczytu NATO. Przyniosą także znaczące skutki dla wielu regionów świata. Poglądy osób, które na początku do wejdą do nowej administracji, mogą znacznie odbiegać od polityki ekip George’a Busha czy Baracka Obamy.
Czy możemy być spokojni o realizację ustaleń warszawskiego szczytu NATO przez administrację prezydenta Trumpa?
Marcin A. Piotrowski: Na warszawskim szczycie NATO udało się zrównoważyć flankę wschodnią i południową, co przesądziło o sukcesie spotkania. Równowaga na obu tych kierunkach i mądra strategia będą wyzwaniem dla NATO nie tylko w 2017 roku, lecz także przez najbliższe dekady. Pierwsze wypowiedzi prezydenta elekta USA oraz poglądy jego niektórych najbliższych współpracowników mogą stawiać część ustaleń szczytu pod znakiem zapytania. Obawiam się zahamowania procesu wzmocnienia wschodniej flanki NATO przez amerykańskich żołnierzy. Kongres USA zapewne będzie chciał utrzymać i finansować Inicjatywę Wsparcia Europy [European Reassurance Initiative – ERI]. Nowa administracja Trumpa może jednak ją znacznie osłabić. Drugim ważnym ustaleniem warszawskiego szczytu NATO był dalszy rozwój systemu obrony przeciwrakietowej w Europie. Rosjanie jasno sygnalizują sprzeciw wobec rozmieszczenia elementów tarczy w Redzikowie. Osoby typowane na znaczące stanowiska w Pentagonie uważają, że należy wrócić do koncepcji George’a W. Busha, według której system miał chronić nie Europę, lecz terytorium USA. Tamta koncepcja tarczy bardzo poróżniła sojuszników w NATO. Do lata i jesieni 2017 roku będę więc obawiał się o wynik amerykańskiego przeglądu strategicznego, który określi te sprawy.
Michał Kuź: Porozumienie Trumpa z Putinem sprawiłoby, że Rosja wysunęłaby żądania dotyczące wschodniej flanki czy statusu Krymu i Donbasu. Nowy prezydent zapowiada wielki plan rozbudowy marynarki wojennej, co oznacza, że priorytetowo traktuje region południowoazjatycki. Gdyby Moskwa zawarła porozumienie z USA, musiałaby zmienić wektory polityki wewnętrznej. Moim zdaniem nie jest do tego zdolna. Polityka wewnętrzna Rosji opiera się na przekonaniu o własnej zewnętrznej potędze – „nie żyje nam się tak dobrze jak w Europie Zachodniej, ale przynajmniej wszyscy się nas boją”. Taka tęsknota za imperium jest czymś naturalnym w krajach postimperialnych. Wielka Brytania poradziła sobie z tym, bo była państwem demokratycznym. Odejście od mobilizowania opinii publicznej wokół imperialnych motywów wiązałoby się z większym skupieniem się na polityce wewnętrznej, czyli na niewydolnym, skorumpowanym aparacie państwowo-administracyjnym. Dlatego w negocjacjach z USA Rosja musi stawiać niezwykle ambitne żądania imperialne, dotyczące poszerzania swojej strefy wpływów.
Wojciech Szewko: Typowy przykład takiego podejścia mamy na Bliskim Wschodzie. Rosji zależy nie na tym, aby Baszszar al-Asad wygrał, a Iran na stałe zagościł w Damaszku, lecz na tym, żeby Amerykanie z nią, a nie z Teheranem, negocjowali kwestie przyszłości Syrii, Iraku i Libanu. Już samo zmuszenie Zachodu do takiej percepcji roli Rosji jest prezentowane i odbierane w polityce wewnętrznej jako sukces. Tworzenie baz morskich, odbudowa obecności w Iraku i Egipcie, restytucja dawnych sojuszy, przypominają społeczeństwu dawne czasy świetności Związku Radzieckiego.
Cały zapis debaty można przeczytać w styczniowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze