Te słowa na długo zapadną w pamięci 176 podchorążych rezerwy, którzy 27 listopada zostali mianowani na pierwszy stopień oficerski przed Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Dla mnie to zakończenie jednego z etapów kariery rezerwisty, a także wielkie wyróżnienie, bo przecież nie każdy dostępuje zaszczytu pasowania na oficera.
Przysłowiową „drogę do gwiazd” rozpocząłem dość dawno, w 2005 roku, od przeszkolenia zorganizowanego dla studentów w toruńskim Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. Później nastąpił pewien zastój, przerywany od czasu do czasu powołaniami na ćwiczenia rezerwy. Do przełomu doszło w ubiegłym roku, kiedy dostałem skierowanie na kurs oficerów rezerwy o specjalności logistyka w Wojskowej Akademii Technicznej. Trzy miesiące wytężonej pracy, zakończonej egzaminami oficerskimi, dały nadzieję na to, że ujrzę gwiazdki na naramiennikach. Administracji wojskowej nie było jednak tak spieszno, jak mnie. Jednak po roku oczekiwania udało się, wraz ze 175 podchorążymi rezerwy stanąłem na placu Piłsudskiego, by otrzymać akt mianowania.
Co mogę powiedzieć o samej uroczystości? Cytując klasyka: „takich rzeczy się nie zapomina”. Czy otrzymanie pierwszych gwiazdek będzie dalszą motywacją do działania? Na pewno tak! Ponieważ to coś więcej niż uderzenie szablą po ramionach czy otrzymanie patentu oficerskiego. Dla wielu z nas to zakończenie pewnego etapu, ale także początek nowej drogi jako oficera rezerwy. A w końcu na każdym oficerze Wojska Polskiego, obojętnie czy nosi mundur na co dzień, czy od święta, ciążą te same obowiązki. Nie tylko wobec innych, przede wszystkim wobec siebie.
Nasuwa się pytanie: czy nowo mianowany oficer rezerwy to ktoś gorszy od oficera w służbie czynnej, czy oficera rezerwy, który ma za sobą czynną służbę? Jeśli chodzi o wyszkolenie fachowe czy wyrobienie wojskowe, to pewnie coś w tym jest. Nie każdy rezerwista umie tak sprawnie wydawać komendy czy pisać rozkazy, jak oficerowie z kilkunastoletnim stażem. Ale należy pamiętać, że oficerowie rezerwy to nie tylko przeszkoleni rezerwiści z wyższym wykształceniem, lecz także osoby, które niosą ze sobą bagaż doświadczeń z życia i pracy w cywilu. Gdzie sytuacje życiowe lub zawodowe wymuszają wypracowanie odpowiednich wzorców zachowań czy szybkiego podejmowania decyzji. Tak ważnych także w oficerskiej służbie na dowódczych stanowiskach. Dlatego też mimo oczywistego braku fachowego wyrobienia, które przychodzi w trakcie służby lub regularnych ćwiczeń, oficerowie rezerwy na pewno są cennym uzupełnieniem kadry oficerskiej.
Chciałbym zaznaczyć jedną z najważniejszych chyba rzeczy dla nowo promowanych, to fakt doświadczenia zaszczytu, a zarazem pewnego ciężaru noszenia gwiazdek oficerskich. To potencjalne dla rezerwisty brzemię dowodzenia, które będzie musiał udźwignąć w chwili, gdy trafi na ćwiczenia, a jeszcze bardziej w chwili mobilizacji. Odpowiedzialność za ludzi to jest to, co powinno przyświecać każdemu oficerowi, nieważne czy jest oficerem służby czynnej, czy rezerwistą.
Na koniec chciałbym wspomnieć o oficerach i podoficerach z batalionu reprezentacyjnego. Panowie, chapeau bas! Mimo że czasami na próbach poprzedzających uroczystość było ciężko, wysiłek i zaangażowanie żołnierzy batalionu przyniosły świetne rezultaty. Pamiętajmy, że należało zgrać 176 indywidualistów z cywila. Nie wolno także zapominać przy tej okazji o wysiłku kadry Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu. Z powodzeniem zajmowali się oni rezerwistami, którzy trafili na zgrupowanie. To tam przez parę dni przed niedzielną promocją żmudnie zgrywano plutony.
komentarze