Po rosyjskiej inwazji na Krym propaganda i dezinformacja stały się elementem strategicznej batalii Kremla. Nasza redakcja miała manipulować opinią publiczną i tak przekręcać fakty, aby Rosja była pokazywana w jak najlepszym świetle, a Ukraina jako strona winna konfliktu – mówi Elizabeth Wahl, była amerykańska korespondentka telewizji Russia Today.
Podczas wojny na Ukrainie nastąpiła eskalacja rosyjskiej propagandy. Jak to wyglądało „od środka”, z punktu widzenia waszyngtońskiej redakcji Russia Today?
Elizabeth Wahl: Przez 2,5 roku byłam korespondentką angielskojęzycznej, międzynarodowej telewizji finansowanej przez rosyjski rząd. Jak podejmowałam pracę, wierzyłam, że będziemy pokazywać prawdziwe problemy USA, te o których nie wspominają główne krajowe media. Okazało się, że naszym zadaniem jest ukazywanie Ameryki w jak najgorszym świetle. To nie była krytyka bezpośrednia, lecz dyskredytowanie zachodnich instytucji, rządów i mediów poprzez ukazywanie problemów, z jakimi USA się boryka. To nastawienie zmieniło się po rosyjskiej inwazji na Krym.
W jaki sposób?
Dezinformacja, choć stosowana już wcześniej, stała się bardziej agresywna i była elementem strategicznej batalii Kremla. Z mojego punktu widzenia ten konflikt stał się punktem zwrotnym w rosyjskiej propagandzie. Nasza redakcja została zmobilizowana jako jej narzędzie i miała być bronią służącą do manipulowania opinią publiczną. Po raz pierwszy poczułam presję, aby zakłamywać rzeczywistość. Podczas każdego konfliktu, szczególnie wojny, ciężko jest postronnym osobom zorientować się, gdzie leży prawda i jakie są fakty. Rolą mediów jest to pokazać. My jednak nie relacjonowaliśmy prawdy. Naszym zadaniem było odpieranie jakichkolwiek zarzutów w stosunku do Rosji, zostaliśmy też poinstruowani, żeby ukazać Ukrainę jak stronę winną konfliktu.
Jak wyglądały materiały RT z Ukrainy?
Podczas protestu na Majdanie pokazywano demonstrantów nie jako osoby niezadowolone z rządu, korupcji, złej sytuacji politycznej i ekonomicznej w kraju, lecz jako wystąpienia bojówek faszystów i neonazistów. Należało też sugerować widzom, że tymi wystąpieniami sterują zachodnie rządy i organizacje, którym zależy na osłabieniu Ukrainy. Kiedy rosyjskie siły wkroczyły na Krym, mieliśmy temu zaprzeczać, a „zielone ludziki” nazywać oddziałami samoobrony i ochotnikami, którzy chcą bronić Rosjan nękanych przez władze Ukrainy.
Telewizja stosowała kłamstwa, omijanie faktów, przeinaczenia?
To wszystko i wiele więcej: rozpowszechnianie zmyślonych informacji, zaprzeczanie prawdzie, oszustwa, kreowanie teorii spiskowych, tworzenie półprawd, przemilczanie faktów. Stosowany był też zabieg przerzucania winy na Zachód na zasadzie, że USA czy NATO nie powinny nikomu narzucać swojego zdania, ani nikogo krytykować, bo sami robią dużo gorsze rzeczy, na przykład prowadzą wojnę w Iraku.
Jaki był główny cel tych rosyjskich zabiegów?
Tworzenie chaosu informacyjnego, w którym trudno wyłowić prawdę. Służyło to też wywołaniu wewnętrznych podziałów, wzbudzaniu lęku i poczucia zagrożenia u zagranicznej opinii publicznej. Tak naprawdę dopiero po rosyjskiej inwazji na Krym zobaczyłam, jak niebezpiecznym narzędziem może być telewizja. Wtedy zdecydowałam, że nie mogę dłużej pracować dla rosyjskiej maszyny propagandy i zrezygnowałam z pracy.
Elizabeth Wahl – amerykańska dziennikarka pracująca m.in. dla stacji CNN, MSNBC, Fox News. Od 2011 do 2014 roku była amerykańską korespondentką waszyngtońskiej redakcji Russia Today, angielskojęzycznej międzynarodowej telewizji finansowanej przez rosyjski rząd. W proteście przeciwko manipulowaniu przekazywanymi informacjami zrezygnowała z pracy w trakcie prowadzonego przez siebie programu.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze