Siła wiatru: dziewięć stopni w skali Beauforta, wysokość fal: do sześciu metrów – ten sztorm na Bałtyku pokrzyżował szyki marynarzom. Ich najważniejsze w tym roku krajowe manewry toczą się jednak nieprzerwanie. „Wargacz-16” częściowo przeniesiono na Zalew Szczeciński. Ćwiczenia obserwuje reporter portalu polska-zbrojna.pl Łukasz Zalesiński.
Wtorek, wczesne popołudnie. Wieje tak, jakby zaraz miało nam pourywać głowy. Podpływamy do główek portu w Świnoujściu. Po lewej niewielki biały wiatrak, jeden z symboli miasta. Prowadzący do niego trakt zwykle pełny jest spacerowiczów. Teraz przelewają się przez niego fale. Ciemnogranatowa woda, która kotłuje się pomiędzy falochronami kilkaset metrów dalej, na otwartym morzu, jakby eksplodowała. Widoczny gdzieś tam okręt transportowo-minowy ORP „Toruń” kołysze się na pięcio-, sześciometrowych falach. To jedna z ostatnich jednostek 8 Flotylli Obrony Wybrzeża pozostających jeszcze na Bałtyku. Nie damy rady do niej podpłynąć. Choć łódź nurków minerów S-8900, na pokładzie której się znajdujemy, zapewne przetrwałaby napór żywiołu, to taka wyprawa może być niebezpieczna dla pasażerów.
Sztorm pokrzyżował plany uczestnikom manewrów „Wargacz-16”. Te jednak toczą się nadal. – Musimy zakończyć je w określonym terminie. Realizujemy więc takie elementy ćwiczenia, na które pozwala nam pogoda – zaznacza kmdr Krzysztof Zdonek, dowódca 8 Flotylli. Ale jest tego całkiem sporo. Na początek: Zalew Szczeciński. Okręty zapuszczają się tam rzadko. Dziś stało się jednak inaczej. Tak więc płyniemy przez port, wpadamy w Kanał Piastowski, przecinamy ostatnią przeprawę promową, która łączy wyspę Wolin z lewobrzeżną częścią Świnoujścia. Jeszcze kilka kilometrów pośród lasów i przed dziobem łodzi otwierają się wody zalewu. Wieje i kołysze, ale jakby trochę mniej niż na morzu. Fale mają jakieś dwa, dwa i pół metra. Łódź jest w stanie wyjść na otwarte wody i zbliżyć się do idącej w naszym kierunku pary trałowców.
Na Zalewie Szczecińskim ćwiczą ORP „Jamno” i ORP „Nakło”. – Monitorują one wody za pomocą stacji hydrolokacyjnych – wyjaśnia kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli. – Tor wodny, na którym się obecnie znajdujemy, łączy porty w Świnoujściu i Szczecinie. Każdego dnia przemieszczają się tędy wypełnione ładunkiem statki. Jeśli nieprzyjaciel rozmieściłby tutaj miny, mogłoby to mieć naprawdę poważne konsekwencje – dodaje. Dzień później na zalew wyjdą dwa kutry transportowe. Ich zadanie będzie polegało na przerzuceniu ładunku ze świnoujskiego portu do Szczecina.
Tymczasem my ponownie kierujemy się w stronę Świnoujścia. Wkrótce meldujemy się na opuszczonym nabrzeżu przy Kanale Piastowskim, jeszcze poza miastem. Dookoła rozciągają się lasy. Na co dzień zaglądają tutaj głównie wędkarze. Teraz na niewielkiej polanie żołnierze kompanii chemicznej 8 Batalionu Saperów rozłożyli OPLS, czyli okrętowy punkt likwidacji skażeń. Jego centrum stanowi pokaźnych rozmiarów namiot, przez który przejdą marynarze z ORP „Toruń”. To właśnie ten okręt w scenariuszu ćwiczeń został zaatakowany przy użyciu broni chemicznej. – Załoga sama próbowała usunąć skażenie. Zgodnie z procedurami: trzy razy. Kiedy to się nie udało, dowódca okrętu zwrócił się do dowódcy swojego dywizjonu z prośbą o wsparcie wojsk chemicznych – tłumaczy kmdr por. Wojciech Buca, szef obrony przed bronią masowego rażenia w 8 Flotylli. Okręt pojawi się przy nabrzeżu w ciągu kilkunastu minut. Po zacumowaniu ma zostać spłukany substancją odkażająca. Potem na jego pokład wejdą chemicy, którzy krok po kroku będą czyścili go przy użyciu prądownic szczotkowych. W tym czasie załoga zostanie podzielona na dwie grupy. Podczas gdy jedna uda się do namiotu na odkażanie, druga będzie czuwała na pokładzie. Nieprzyjaciel może przecież zaatakować w każdej chwili… I tak właśnie się stanie. – Najpierw na kanale pojawi się łódź. Kiedy żołnierze z OPLS skupią się na niej, my zaatakujemy od strony lasu – wyjaśniał godzinę wcześniej mł. chor. mar. Władysław Duracz, który wcielił się w rolę jednego z rebeliantów. Ostatecznie atak udało się odeprzeć, a okręt odkazić.
„Wargacz-16” to największe w tym roku ćwiczenie 8 Flotylli. – Biorą w nim udział praktycznie wszystkie nasze jednostki, które operują zarówno na morzu, jak i lądzie – informuje kmdr Zdonek. Zanim rozpętał się sztorm, okręty przeciwminowe przeprowadziły trałowania na poligonach morskich w pobliżu Kołobrzegu i na Zatoce Pomorskiej. Ćwiczyły między innymi manewrowanie w szykach, odpierały ataki szybkich łodzi z rebeliantami na pokładzie. Ciekawie było również w samym Świnoujściu. – Nasi saperzy walczyli tutaj ze skażeniem przemysłowym – wyjaśnia kmdr Zdonek. – Zgodnie ze scenariuszem, w mieście rozszczelnił się zbiornik z amoniakiem, a saperzy rozwijali kurtyny wodne, by osłabić działanie niebezpiecznych środków – dodaje. W planach był także prowadzony w Gdyni załadunek bojowych wozów piechoty 20 Brygady Zmechanizowanej w Bartoszycach. Dla tej jednostki to nowość. Samego załadunku ze względu na pogodę nie udało się przeprowadzić. – I tak jednak zrealizowaliśmy wspólnie wszystkie procedury związane z przygotowaniami. A to niezwykle cenny sprawdzian – zaznacza kmdr Zdonek.
Manewry 3 Flotylli Okrętów pk. „Ostrobok-16”.
Równocześnie z „Wargaczem” na Bałtyku prowadzone są dwa inne ćwiczenia. Umiejętności marynarzy z 3 Flotylli Okrętów sprawdzane są podczas manewrów „Ostrobok-16”. Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej ma swojego „Kormorana-16”. Wiele epizodów, związanych choćby z ratownictwem czy osłoną konwoju przed atakami okrętu podwodnego, ma być realizowanych wspólnie.
autor zdjęć: Marcin Purman, Piotr Leoniak
komentarze