Wbrew krytyce układ o nierozprzestrzenianiu broni atomowej działa. Najlepszym dowodem na to jest malejąca od lat 50. liczba krajów, które mają taką broń lub pracują nad jej budową – twierdzi prof. Sebastian Harnisch. Niemiecki politolog wygłosił wykład w Akademii Obrony Narodowej.
Naukowiec z Uniwersytetu w Heidelbergu w prelekcji pt. „Współczesne wyzwania dla reżimu nieproliferacyjnego” przedstawił obecny kształt systemu nierozprzestrzeniania broni atomowej oraz przybliżył zagrożenia, jakie polityka międzynarodowa niesie dla jego stabilności. – Kluczem do zrozumienia zasad działania systemu nierozprzestrzeniania broni atomowej jest uświadomienie sobie, że wiąże on umową dwie kategorie państw – mówił prof. Harnisch. Z jednej strony znajdują się państwa atomowe, czyli te, które w momencie podpisania traktatu posiadały taką broń – Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Wielka Brytania i Francja. Drugą grupę stanowią kraje bez atomowego arsenału, które jednocześnie zadeklarowały, że nie pracują nad jego pozyskaniem.
Traktat nakłada na obie te grupy szereg zobowiązań. Państwa atomowe nie mogą przekazywać takiej broni innym krajom ani zachęcać do podejmowania starań o jej pozyskanie. Jednocześnie umowa nakłada na nie obowiązek sukcesywnego zmniejszania arsenału atomowego i współpracy z państwami, które chciałyby wykorzystywać technologie jądrowe do celów pokojowych. Ma to „zamrozić” liczbę państw atomowych bez ryzyka, że obawa o rozprzestrzenianie broni stworzy bariery dla rozwoju gospodarczego i naukowego.
Pozostali sygnatariusze traktatu zobowiązali się do wyłącznie pokojowego wykorzystania energii atomowej i zrezygnowali z chęci posiadania broni jądrowej. Umowa zabrania im także uczestniczyć we współpracy naukowo-technicznej oraz wymianie handlowej, której celem miałoby być przekazywanie technologii i materiałów niezbędnych do budowy uzbrojenia atomowego.
– System nierozprzestrzeniania broni atomowej będzie stabilny tylko wówczas, jeśli kraje, które nie posiadają tego rodzaju broni, zaakceptują swój status – podkreślał niemiecki wykładowca. Zagrożeniem dla funkcjonowania tego systemu są przede wszystkim Iran i Korea Północna. Pierwszy z tych krajów, formalnie strona traktatu, od dziesięciu lat intensywnie pracuje nad rozbudową infrastruktury atomowej, tak by mogła być ona wykorzystana do celów militarnych. W lipcu 2015 roku społeczność międzynarodowa wymusiła na Iranie podpisanie porozumienia o kontroli irańskiego programu rozwoju broni jądrowej. Na jego mocy, w zamian za zniesienie sankcji gospodarczych, Iran udostępni międzynarodowym ekspertom swoje instalacje wojskowe. – Co ciekawe, żaden inny kraj nie jest objęty tak ścisłą kontrolą międzynarodową jak właśnie Iran – zaznaczył prof. Harnisch.
Korea Północna twierdzi z kolei, że zapisy traktatu jej nie obowiązują, gdyż jednostronnie wypowiedziała go w 2003 roku. Społeczność międzynarodowa nie zaakceptowała tego faktu i nadal uważa, że władze w Pjongjangu muszą przestrzegać zapisów umowy. – Gwarantem stabilności w Korei od dawna są Chiny. Mają one jednak problem z jasnym określeniem swojej polityki, gdyż cały czas obawiają się, że w razie zjednoczenia u ich granic powstanie silne, demokratyczne państwo dysponujące arsenałem atomowym – dodał prelegent.
– Niebezpieczne jest to, że dla pewnego typu państw, najczęściej dyktatur, posiadanie broni masowego rażenia jest bardzo atrakcyjne ze względu na możliwość wykorzystania tego faktu zarówno dla celów polityki zagranicznej, jak i krajowej – mówił gość Akademii Obrony Narodowej. Stąd stała potrzeba kontroli przepływu technologii atomowych i surowców do produkcji materiałów rozszczepialnych. Cały czas należy też pamiętać, że trzy kraje atomowe – Indie, Pakistan i Izrael – nie są sygnatariuszami traktatu. – One do niczego się publicznie nie zobowiązywały i pozostają poza kontrolą zapisów umowy – dodał prof. Harnisch.
Wątpliwości budzi także polityka Stanów Zjednoczonych. W ramach NATO-wskich porozumień amerykańska broń atomowa została rozmieszczona na terytorium pięciu krajów (Belgii, Niemiec, Holandii, Włoch i Turcji). Ten arsenał, w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego, ma być udostępniony armiom tych krajów. Zdaniem krytyków traktatu, ta polityka narusza zapisy układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Podobnie jak współpraca USA z Indiami, które pozostają poza grupą państw objętych umową.
Prelekcja prof. Harnischa była pierwszą odsłoną nowego cyklu wykładów w Akademii Obrony Narodowej. W ramach spotkań pod wspólnym hasłem „Security and International Relations” studenci i kadra naukowa AON będą mieli okazję spotkać się ze światowej sławy politologami i porozmawiać o największych wyzwaniach dla globalnego bezpieczeństwa. Patronat honorowy nad cyklem objął Minister Obrony Narodowej.
autor zdjęć: AON
komentarze