Przez pierwsze dni miałam strach w oczach. Nowi ludzie i te ciągłe komendy... Okopywanie się na poligonie czy noszenie w błocie 25-kilogramowych skrzynek z amunicją też nie było łatwe. Ale się nie poddałam. Chcę w przyszłości być żołnierzem zawodowym – mówi szeregowy Agnieszka Kujawka. Podobnie jak 200 innych osób, zgłosiła się na ochotnika na szkolenie do armii.
Co sprawiło, że postanowiła Pani zostać żołnierzem?
Szer. Agnieszka Kujawka: Zachęcił mnie mój mąż, który od sześciu lat jest żołnierzem i pracuje w 34 Brygadzie Kawalerii Pancernej w Żaganiu. Jest działonowym najnowszych w armii czołgów Leopard 2A5. Ja pracuję w firmie produkującej znicze, słoiki... Od dziesięciu lat stoję przy taśmie. To nie jest moje wymarzone zajęcie. Od kilku lat myślę, o tym, by zostać żołnierzem zawodowym. Do ostatecznej decyzji musiałam jednak dojrzeć i poczekać aż dzieci podrosną. Potem przez dwa i pół roku czekałam aż Wojskowa Komenda Uzupełnień skieruje mnie wreszcie na testy psychologiczne.
Nie tylko marzenia decydują o drodze zawodowej. Wojsko to dobry pracodawca?
Tak. Względy finansowe też są ważne, obecnie zarabiam niecałe dwa tysiące. Kobieta szeregowy otrzymuje znacznie więcej. Oczywiście charakter pracy żołnierza jest zupełnie inny. Często bywa się poza domem. Czy zima czy upał trzeba ćwiczyć na poligonach. Ale jak ktoś to lubi robić, czuje z tego satysfakcję, to nigdy nie będzie narzekał. Ja dziesięć lat stałam przy taśmie, a teraz z chęcią dziesięć lat mogę biegać po lasach i poligonach.
Co było dla Pani najtrudniejsze podczas „unitarki”?
Trafiłam do 10 Wrocławskiego Pułku Dowodzenia. To był ciężki kawałek chleba. Przez pierwsze dni miałam strach w oczach. Nowe miejsce, nowi ludzie i ciągłe komendy... Okopywanie się na poligonie czy noszenie w błocie 25-kilogramowych skrzynek z amunicją też nie było łatwe. Pierwszy raz tez strzelałam ostrą amunicją. Zajęcia na poligonie koło miejscowości Źródła trwały dwa tygodnie. Kobiet było dwanaście, ale żadnej taryfy ulgowej nie miałyśmy. Ale nie poddałam się. Wręcz przeciwnie każda z nas szczególnie starała się udowodnić chłopakom, że nie jesteśmy gorsze.
Jednak łza w oku się Pani zakręciła…
Nie płakałam, nawet gdy było ciężko, na przykład kiedy czołgaliśmy się w błocie. Wzruszyłam się za to podczas przysięgi, gdy stałam w kolumnie i przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego powtarzałam słowa roty.
Mąż dał sobie radę z praniem, gotowaniem i utrzymaniem domu?
Na szczęście mamy już dosyć duże dzieci. Córka Olimpia ma 14 lat, a syn Adrian sześć. Nie wymagają więc jakieś nadzwyczajnej opieki. Córka zresztą także namawia mnie, żebym została żołnierzem. Gdy wyjeżdżałam na szkolenie do Wrocławia, obiecała, że będzie tacie pomagała we wszystkim. Blisko mieszka także moja mama, gotowa do pomocy w każdej sytuacji. Dziękuję im za wsparcie.
Złożyła Pani przysięgę wojskową i została przeniesiona do rezerwy. Co dalej?
Pojadę do Wojskowej Komisji Uzupełnień i poproszę o skierowanie na ćwiczenia rotacyjne w ramach Narodowych Sił Rezerwowych. Będę zgłaszała się na kwalifikacje do jednostki, aby przejść egzamin sprawnościowy. Od dawna, gdy czas pozwala, trenuję z mężem, więc nie powinnam mieć z tym problemów. Przekonam wojskowych, że armia będzie miała ze mnie duży pożytek.
autor zdjęć: plut. Michał Motylski
komentarze