Ponad 70 lat przeleżał w błotach starorzecza Bzury sowiecki samolot z czasów II wojny światowej. Odnaleźli go pasjonaci ze Stowarzyszenia Eksploracyjnego „Sakwa”. Najprawdopodobniej w weekend spróbują podnieść wrak. Na razie wydobyli z niego m.in. silnik, radiostację i spadochron.
Samolot wystartował z Płocka. Leciał nisko nad ziemią. W okolicach miejscowości Kamion dostrzegli go niemieccy żołnierze, którzy w popłochu wycofywali się przed Armią Czerwoną. Chwycili za broń. Chwilę później płonąca maszyna pikowała w stronę starorzecza Bzury. Tam roztrzaskała się o lód i utonęła w bagnie. Działo się to na początku 1945 roku.
Silnik uda się uruchomić
O samolocie zagrzebanym w błocie jeden z mieszkańców Kamionu opowiedział Michałowi Antczakowi ze Stowarzyszenia Eksploracyjnego na rzecz Ratowania Zabytków „Sakwa”. – Postanowiliśmy sprawdzić ten sygnał. Wystąpiliśmy o zgodę do właścicieli gruntów, na których miał znajdować się samolot, oraz wojewódzkiego konserwatora zabytków – wspomina Antczak. Załatwianie formalności trwało kilka miesięcy, same poszukiwania – znacznie krócej. – Sprawdziliśmy teren za pomocą wykrywaczy metali. Bardzo szybko udało nam się namierzyć wrak. Spoczywał niemal dokładnie w miejscu, które nam wcześniej wskazano – opowiada Antczak.
Kilka dni temu eksploratorzy z „Sakwy” wspólnie z pracownikami Muzeum Wisły w Wyszogrodzie oraz strażakami z miejscowej OSP odsłonili szczątki maszyny. – Z bagna wydobyliśmy między innymi silnik, części poszycia, radiostację, spadochron i należący do jednego z członków załogi pistolet maszynowy – wylicza Antczak. Część znaleziska najprawdopodobniej pozostanie w Wyszogrodzie. – Ale niektóre eksponaty będziemy chcieli przekazać do wyspecjalizowanej placówki, choćby Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Tak najpewniej zrobimy z silnikiem. Zachował się niemal w idealnym stanie. Po 70 latach jest w nim jeszcze olej i benzyna. Mechanicy, którzy go widzieli, twierdzą, że wystarczy miesiąc pracy, by go ponownie uruchomić – opowiada Zdzisław Leszczyński, dyrektor Muzeum Wisły.
Podczas odsłaniania wraku uczestnicy akcji natrafili też na ludzkie szczątki. – Nie wiemy, do ilu osób należały. Po liczbie pasów w kokpicie możemy wnioskować, że w samolocie znajdowały się trzy osoby – wyjaśnia Leszczyński i dodaje: – Informację na ten temat przesłaliśmy do rosyjskiej ambasady, która zdecyduje o losie szczątków.
Czy to bombowiec Pe-2?
Odkrywcy nie mają jeszcze stuprocentowej pewności, jaki samolot odnaleźli. – Wiele wskazuje jednak na to, że w bagnie spoczywa Pe-2 – mówi Leszczyński. To sowiecki bombowiec nurkujący z czasów II wojny światowej. Został zaprojektowany przez więźniów politycznych z Centralnego Biura Konstrukcyjnego 29. Pracowało ono pod ścisłym nadzorem NKWD. Pe-2 był produkowany w latach 1941–1942. W tym czasie fabryki opuściło blisko 11,5 tysiąca tego typu maszyn. Następcą Pe-2 został używany od 1943 roku Pe-2FT. Co ciekawe, to właśnie bombowiec tego typu rozbił się w 1952 roku w centrum Poznania. W katastrofie zginęło trzech członków załogi oraz sześciu przechodniów i robotników pracujących przy budowie mostu. Wypadek szybko został utajniony. Jego szczegóły na światło dzienne wyszły dopiero kilka lat temu.
Tymczasem historia samolotu znalezionego na Mazowszu będzie miała ciąg dalszy. – Już w weekend spróbujemy wydobyć wrak z bagna. Liczymy na pomoc wojska, strażaków i wolontariuszy, którzy chcieliby zaangażować się w projekt. Rozmowy w tej sprawie prowadzą lokalne władze – informuje Antczak.
autor zdjęć: OSP Wyszogród
komentarze