XI edycja Katorżnika zaskoczyła nie tylko rekordową frekwencją, ale przede wszystkim najwyższą temperaturą w historii zawodów. Blisko 1400 uczestników musiało stawić czoła ponaddwunastokilometrowej trasie prowadzącej przez najbardziej podmokłe i błotniste tereny lublinieckiego Kokotka.
– XI bieg Katorżnika to pokaz hartu ducha dzieci, kobiet i mężczyzn – mówił podczas ceremonii otwarcia gen. Lech Konopka, prezes Wojskowej Federacji Sportu. – W tej pięknej scenerii i przy fantastycznej organizacji będą się ścigali fani dyscypliny, która daje możliwość ostatecznego sprawdzenia się – podkreślał.
Film: Michał Zieliński
Mimo temperatury sięgającej 37 stopni Celsjusza był to bieg, w którym padły rekordowe wyniki. W kategorii mężczyzn najlepszy był Kamil Ferenc z Goździelnika, który na mecie zameldował się z czasem 2:06:15. – Mój wynik to efekt całorocznych przygotowań do startów w kolarstwie górskim i do udziału w Selekcji – przyznaje zwycięzca. – Tegoroczna edycja Katorżnika była bardzo wytrzymałościowa, ale moja kondycja wystarczyła, żeby utrzymać przewagę do końca – dodaje.
Po raz kolejny w oddzielnej kategorii zmagały się kobiety. Podobnie jak w zeszłym roku, w swojej grupie zwyciężyła Anna Ficner z czasem 2:16:13. – Być może mój ubłocony stój nie zachęca innych kobiet, żeby sprawdziły tutaj swoje siły, ale to naprawdę świetna przygoda. Nie tylko dla mężczyzn – podkreśla Anna Ficner.
Film: Michał Zieliński
Nowe serca dają radę!
Wyjątkową grupę stanowiły osoby po transplantacji z Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, które zmierzyły się ze specjalnym, blisko dwukilometrowym odcinkiem prowadzącym przez wody i bagna Kokotka. Postawy Bartosza Plachy, Patryka Koczyby, Patryka Przytuły i Ireneusza Hostmana pokazują, że przy odpowiednim przygotowaniu i motywacji po przeszczepie można kontynuować swoje pasje, również te sportowe. – Naszym celem jest pokazanie, że osoby po transplantacji wracają do normalnego życia. Jest to bardzo duży wysiłek, ale jak widać nowe serca dają radę! – mówi Alicja Chachaj, prezes Fundacji.
W biegu dla VIP-ów i dziennikarzy pierwszy na mecie stawił się Jarosław Latuszek, reprezentant Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie i jednocześnie naczelnik Wydziału Operacyjnego w Komedzie Straży Pożarnej w Garwolinie. W katorżniku wziął udział po raz drugi. – Trzy lata temu biegłem z żoną z okazji 18. rocznicy ślubu. Tym razem jestem świeżo po kontuzji i mimo że na co dzień biegam maratony, to dzisiaj trzeba było powalczyć – mówi komendant Latuszek.
W biegu dla VIP-ów wziął udział także weteran Katorżnika gen. Roman Polko. – Trasa co roku zaskakuje, jest coraz bardziej urozmaicona i tak naprawdę coraz trudniejsza, ale jest to fajna zabawa i prawdziwy bieg dla komandosów – zaznacza generał. W biegu debiutował również gen. Dominik Tracz, komendant główny Straży Granicznej.
Film: Michał Zieliński
W Kokotku swoje siły mogą sprawdzić także dzieci oraz seniorzy. W Mini Katorżniku, czyli biegu dla najmłodszych, triumfował Mateusz Orywał. W Mikro Katorżniku zwyciężył Ignacy Kosmal. W Małym Katorżniku pierwszy do mety dobiegł Patryk Pietrzok. Najbardziej wytrzymałym seniorem, któremu mimo wieku niestraszne są bagna Kokotka, okazał się Marian Adamus.
Nocą z piątku na sobotę odbyła się trzecia edycja Biegu Skazańca. Startujący w nim śmiałkowie wystawili na próbę nie tylko swoją wytrzymałość fizyczną, ale również odporność psychiczną. Po całonocnym przesłuchaniu prowadzonym przez członków grupy Raptor „skazańcy” zostali skuci w pary i wypuszczeni na trasę biegu. Najtwardsi z nich, czyli Bartosz Krzyworzeka i Michał Kujawa z Bang Bang BRDM, pokonali ją w 2:56:51. Świetną pracą zespołową wykazali się również zawodnicy z 15 Brygady Zmechanizowanej, którzy zwyciężyli w klasyfikacji drużynowej. Mimo ich przewagi punktowej najlepszym czasem mógł pochwalić się Maciej Wojciechowski z Wyższej Szkoły Policji, który pobił kolejny rekord i zameldował się na mecie w 1 godzinę i 55 minut. To właśnie on sięgnął po pierwszą nagrodę kategorii Galernik Team.
W błoto dla... ochłody
Ze względu na wysokie temperatury i niski stan wód tegoroczny Katorżnik był dużym wyzwaniem dla organizatorów. Mimo to członkowie WKB Meta Lubliniec dołożyli starań, żeby bieg pod względem trudności dorównywał poprzednim edycjom, a w niektórych momentach nawet je przewyższał. – Do tej pory największym utrudnieniem była woda i bagna, teraz te elementy okazują się sprzymierzeńcem zawodników. W ten upał można trochę ochłodzić w wodzie organizm, dlatego założenia biegu nagle się odwróciły - tłumaczy Zbigniew Rosiński, prezes WKB Meta i pomysłodawca Katorżnika. - W tym roku trasa liczyła 12,5 kilometra, co uczyniło ją nieco dłuższą niż zwykle. Sam bieg jest szybszy, ale czasy oscylują wokół tych z zeszłego roku, tak by wszyscy odczuli tę katorgę – mówi Rosiński.
Oprócz głównych startów, XI edycja Biegu Katorżnika obfitowała w dodatkowe atrakcje. W przeddzień imprezy rozegrano zawody z cyklu Mistrzostw Polski w Biegu Tyłem. Wszyscy uczestnicy mogli liczyć również na porady przedstawicieli Wojskowego Instytutu Medycznego. Podczas panelu dyskusyjnego oraz indywidualnych konsultacji kardiolog oraz specjalista od żywienia wyjaśniali, w jaki sposób trenować i jak układać dietę, by nie obciążać organizmu oraz poprawiać swoje sportowe wyniki. Imprezę zamknął koncert górnośląskiego zespołu Oberschlezien.
Patronat nad biegiem objął BBN. Sobotnie zmagania zawodników obejrzeli m.in. płk Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów, Marta Potasińska, wdowa po poległym w katastrofie smoleńskiej gen. Włodzimierzu Potasińskim, senator Jarosław Lasecki (PO), Edward Maniura, burmistrz miasta Lubliniec, oraz płk Jarosław Grabowski reprezentujący MON.
autor zdjęć: Michał Zieliński
komentarze