Gdzie można zarazić się giardiozą? Czym grozi ameboza? I jak wyleczyć się z drakunkulozy? – Przed wyjazdem do egzotycznych krajów trzeba pamiętać o szczepieniach. Najlepiej wiedzą o tym żołnierze szykujący się na misje – mówi płk Krzysztof Korzeniewski, specjalista medycyny tropikalnej.
Tropikalne choroby to zagrożenie, z którym muszą się liczyć zarówno turyści, jak i żołnierze z polskich kontyngentów wojskowych. Polska-zbrojna.pl zapytała wojskowego eksperta, na co należy zwracać uwagę przed podróżą do Azji, Afryki czy Ameryki Południowej.
– Każdy turysta przygotowania do wyjazdu w tropiki powinien zacząć od wizyty w stacji sanepidu lub u lekarza mającego doświadczenie w medycynie podróży. Wówczas dowie się, jakie choroby są zagrożeniem w rejonie, do którego się wybiera – mówi płk prof. Krzysztof Korzeniewski, kierownik Zakładu Epidemiologii i Medycyny Tropikalnej Wojskowego Instytutu Medycznego.
Ważne, aby do lekarza zgłosić się 4–6 tygodni przed wyjazdem. Przeważnie tyle czasu potrzeba, by wziąć wszystkie konieczne dawki szczepionek ochronnych. Bywa też, że przed podróżą należy profilaktycznie zażywać leki, dotyczy to np. rejonów, gdzie występuje malaria.
Groźna ameboza
Mycie rąk, picie tylko butelkowanej lub przegotowanej wody, unikanie jedzenia od ulicznych sprzedawców – to podstawa podczas pobytu w kraju tropikalnym. Panuje tam bowiem inna flora bakteryjna niż w strefie umiarkowanej, a tamtejsze środowisko sprzyja chorobom pasożytniczym.
Z zakażeniami pokarmowymi najczęściej stykają się polscy żołnierze na misjach. W latach 2010–2014 specjaliści z Wojskowego Instytutu Medycznego przebadali 24 tys. naszych żołnierzy m.in. w Afganistanie, Czadzie, Mali czy Kongu. Okazało się, że ponad 1700 było zarażonych, głównie pasożytami jelitowymi. Najczęściej lekarze wykrywali robaczyce przewodu pokarmowego, głównie glistnicę i tasiemczycę, oraz choroby pierwotniakowe, przeważnie amebozę i giardiozę.
Amebozą, inaczej pełzakowicą, zarazić się jest dość łatwo. Cysty pełzaka czerwonki są bowiem oporne na działanie chloru, którym uzdatnia się wodę, mogą więc długo utrzymywać się na surowych owocach i warzywach. Choroba zwykle prowadzi do bólów brzucha i przewlekłej biegunki, ale może nawet atakować inne narządy, np. wątrobę. Zdarzały się przypadki, że lekarze musieli zarażonemu żołnierzowi amputować część wątroby, ponieważ zrobił się na niej ropień o średnicy kilkunastu centymetrów. Co roku amebozą zaraża się około 50 mln ludzi na świecie, 50–100 tysięcy – umiera.
Wywoływana przez pierwotniaka giardioza powoduje m.in. przewlekłą biegunkę, gorączkę, utratę wagi. Choroba występuje na całym świecie, a w krajach subtropikalnych i tropikalnych o niskim standardzie życia choruje na nią nawet 20 proc. ludności. Giardiozą można się zarazić od chorej osoby, pijąc zanieczyszczoną cystami wodę lub przenosząc zarazki na brudnych rękach.
W ramach programu profilaktyki chorób pasożytniczych przewodu pokarmowego Wojskowy Instytut Medyczny przeprowadził kampanię informacyjną wśród wojskowych. – Kiedy w 2010 roku zaczęliśmy badania, zarażonych było blisko 15,5 procent żołnierzy, a pod koniec programu ten odsetek spadł do 0,8 procent. Wyniki się poprawiły dzięki akcji edukacyjnej i świadomości zagrożeń – podkreśla pułkownik Krzysztof Korzeniewski.
Nicienie i owady
O tym, jak ważna jest profilaktyka, pokazuje historia innej tropikalnej choroby – drakunkulozy. Wywołuje ją nicień, który z przewodu pokarmowego przedostaje się do krwi, a z niej do tkanki podskórnej. Tam dojrzewa i osiąga długość nawet powyżej metra przy średnicy 0,5–2 mm. – Pozbyć się go można właściwie tylko przez powolne wyciągnie i nawijanie na patyk – mówi prof. Korzeniewski. W latach 80. zarażonych drakunkulozą było 3,5 mln ludzi na świecie. Ale dzięki profilaktyce liczba zachorowań zmalała do… 150 przypadków w 2013 roku. Teraz choroba występuje prawie wyłącznie w krajach Afryki: Sudanie Południowym, Mali, Etiopii i Czadzie.
Nie mniej groźne niż pasożyty są tropikalne owady. W podróży warto więc stosować środki odstraszające z zawartością co najmniej 30 procent substancji czynnej zwanej DEET, używać moskitier, nosić ubrania z długim rękawem i nogawkami. – Tym bardziej że komary przenoszą nie tylko malarię, ale też takie zakaźne choroby jak denga czy żółta gorączka – podkreśla wojskowy lekarz. Ta pierwsza w skrajnym stadium może prowadzić nawet do gorączki krwotocznej i śmierci. Z kolei żółta gorączka w ciężkich przypadkach grozi objawami skazy krwotocznej, której rokowania również są niepomyślne.
Jeśli wybieramy się do Azji i Afryki należy też pamiętać, by unikać kąpieli w nieznanych zbiornikach słodkiej wody. W ten sposób można bowiem zarazić się schistosomatozą, na którą choruje obecnie 200 mln osób w Afryce, na Środkowym Wschodzie, Ameryce Środkowej i Azji Południowo-Wschodniej. Pasożyty wywołujące schistosomatozę przenikają przez skórę człowieka i powodują zarażenia układu moczowego lub pokarmowego. A to grozi m.in. marskością wątroby czy przewlekłym zapaleniem pęcherza moczowego. Chorobę leczy się, podając preparaty zwalczające pasożyty.
Jeśli źle się czujesz…
– Równie ważna jak profilaktyka jest kontrola lekarska po powrocie – dodaje płk Korzeniewski. Niepokojące objawy to przeważnie przewlekłe biegunki, zmiany skórne, które nie poddają się leczeniu, stany zapalne dróg oddechowych oraz gorączka niewiadomego pochodzenia.
W takich przypadkach trzeba reagować szybko, bo leczenie w późnych stadiach choroby jest skomplikowane i długotrwałe. – Najlepiej zgłosić się od razu do specjalistycznej kliniki chorób tropikalnych i pasożytniczych w Poznaniu lub Gdyni – radzi lekarz.
Przed wyjazdem zawsze warto zajrzeć na założoną przez WIM stronę www.medycynatropikalna.pl.
autor zdjęć: Wojskowy Instytut Medyczny/ Zakład Epidemiologii i Medycyny Tropikalnej
komentarze