Na pokładach okrętów ratowniczych spędzili dwa tygodnie. Główne zadanie: zejść pod wodę na głębokość 50 metrów przy użyciu aparatu oddechowego o półzamkniętym obiegu. Siedmiu marynarzy, którzy zdobywali w Gdyni kwalifikacje starszego nurka minera, zakończyło najważniejszą część kursu.
Głębokości zalicza się etapami. Najpierw na specjalnym basenie w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego w Gdyni. Trzeba zejść pod wodę na osiem, potem na dziesięć metrów. Następny etap stanowi wyjście w morze. Coraz niżej, coraz głębiej. Wreszcie głębokość finalna – 50 metrów.
Siedmiu marynarzy, którzy zamierzają uzyskać kwalifikacje starszego nurka minera, ten etap szkolenia ma już za sobą. – Ostatnie dwa tygodnie spędzili na morzu. Najpierw na pokładzie okrętu ratowniczego ORP „Lech”, potem bliźniaczej jednostki ORP „Piast” – wyjaśnia ppor. mar. Michał Drabarczyk z OSNiP WP w Gdyni. Nurkowali, używająć aparatu Crabe.
– To amagnetyczny aparat oddechowy o obiegu półzamkniętym – tłumaczy ppor. mar. Drabarczyk. Wykorzystywane są w nim mieszaniny, które w momencie wydechu trafiają z powrotem do tak zwanej pętli oddechowej. Część jest wykorzystywana ponownie, część zostaje wydalona poza system w postaci drobnych bąbelków. – Dzięki aparaturze tego typu nurek może pracować pod wodą dłużej – podkreśla ppor. mar. Drabarczyk.
Crabe pozwala wykonywać zadania na głębokości 50 metrów. – W Akademii Marynarki Wojennej trwają jednak prace, które pozwolą zwiększyć możliwości sprzętu – przyznaje ppor. mar. Drabarczyk. Dla marynarzy posiadających stopień starszego nurka minera może się to okazać szczególnie ważne. Kwalifikacje, które zdobyli, pozwalają im bowiem działać na głębokości nawet 80 metrów. – Wykonują oni zadania związane choćby z rozminowaniem akwenu czy rozbrajaniem bomb głębinowych. Oprócz nich z materiałami wybuchowymi mają do czynienia nurkowie inżynierii, ale ich służba wiąże się z zupełnie inną specyfiką – zaznacza ppor. mar. Drabarczyk.
W kursie na starszego nurka minera biorą udział doświadczeni fachowcy. – Jeśli chodzi o prace minerskie, ubiegają się właśnie o najwyższe uprawnienia – podkreśla ppor. mar. Drabarczyk. Samo szkolenie ma kilka etapów. Oprócz osiągnięcia głębokości 50 metrów jego uczestnicy muszą, na przykład, zaliczyć pięć godzin nurkowania. Finałem jest egzamin, który odbędzie się pod koniec tygodnia.
Razem z kandydatami na starszych nurków minerów dwa tygodnie na morzu spędzili trzej uczestnicy kursu na kierowników nurkowań do głębokości 80 metrów z wykorzystaniem mieszanin oddechowych. W przyszłości to właśnie oni będą odpowiedzialni za poczynania schodzących pod wodę kolegów. – Kierownik nurkowania czuwa nad całym procesem: od pobrania sprzętu, przez samo nurkowanie, aż po ustalenie czasu, jaki nurkowie powinni spędzić w komorze dekompresyjnej – tłumaczy st. bosm. Marcin Piechowski, jeden z uczestników kursu. Przemawiają za nimi zdobyte wcześniej kwalifikacje i doświadczenie. – Na głębokości kilkudziesięciu metrów najbardziej dokuczliwe jest ciśnienie i słaba widoczność. Tutaj każdy ruch musi być dokładnie przemyślany. Choć z własnego doświadczenia wiem, że i tak największy stres przeżywa się na samym początku, podczas kursu na młodszego nurka. Potem systematyczne szkolenie pozwala oswoić się z wszelkimi niedogodnościami – podsumowuje st. bosm. Piechowski.
autor zdjęć: Arch. OSNiP WP
komentarze