– Pojazd programuje się i wrzuca do morza. Może zmieniać kurs, głębokość, symulować ataki. Słowem, zachowuje się jak autentyczny okręt podwodny – opowiada kpt. pil. Ireneusz Steciuk, pilot śmigłowca Mi-14PŁ. Podczas manewrów BALTOPS 2014 miał okazję ćwiczyć z amerykańskim symulatorem EMATT.
Międzynarodowe ćwiczenia BALTOPS dobiegły końca. Dla was trwały one krócej niż dla załóg okrętów, bo zaledwie kilka dni, ale były nietypowe…
– To prawda. Były nietypowe przede wszystkim ze względu na symulator okrętu podwodnego, z którym po raz pierwszy mieliśmy okazję współpracować.
Co to za urządzenie?
– Nazywa się EMATT, czyli Expandable Mobile ASW Training Target. To niewielki pojazd amerykańskiej firmy Lockheed Martin, która produkuje m.in. samoloty F-16. Jego długość wynosi zaledwie 36 cali, a waga 22 funty (czyli odpowiednio: niespełna metr i blisko 10 kg – przyp. red.). Programuje się go na odpowiednie działanie, a następnie wrzuca do wody ze śmigłowca bądź samolotu. Pojazd może zmieniać kurs, głębokość, poruszać się skrycie, symulować ataki na jednostki nawodne. Słowem, zachowuje się, jak autentyczny okręt podwodny. Na świecie jest już 12 tego typu urządzeń. Bardzo ułatwiają sam proces szkolenia.
A czy poszukiwanie i zwalczanie takiego symulatora i okrętu podwodnego czymkolwiek się od siebie różni?
– Nie, odbywa się to dokładnie na takich samych zasadach. Symulator wysyła dźwięki podobne do tych, które emituje okręt podwodny, a my je zbieramy i w ten sposób go namierzamy. W naszym przypadku pojazd został zrzucony do morza z pokładu amerykańskiego śmigłowca MH-60 mniej więcej 30 kilometrów od grupy okrętów. Udało się nam go namierzyć i odnaleźć. Odbywało się to poza tak zwaną fazą serialową ćwiczenia.
Ale nie było to dla was jedyne nowe doświadczenie…
– Mieliśmy też okazję współpracować ze wspomnianym już śmigłowcem MH-60, ale też amerykańską maszyną P-8 Poseidon. To pokaźnych rozmiarów morski samolot patrolowy i rozpoznawczy, zbudowany na bazie Boeinga 737. Kiedy leci nisko nad wodą, robi naprawdę ogromne wrażenie.
Podczas ćwiczeń BALTOPS wspólnie chroniliśmy zespół okrętów. Zwykle samoloty operują w największych odległościach od grupy, śmigłowce zaś w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Tym razem naszym wspólnym celem było wykrycie niemieckiego okrętu podwodnego U-31, który zagrażał zespołowi. Zadanie udało się wykonać. Inna grupa ćwiczących na podobnych zasadach współdziałała z polskim okrętem podwodnym ORP „Sęp”.
Na tegoroczne ćwiczenia BALTOPS, które rozpoczynały się w szwedzkiej Karlskronie, Polska wysłała silną reprezentację. Na Bałtyku ćwiczyło łącznie sześć okrętów i para śmigłowców Mi-14PŁ…
– Okręty spędziły na Bałtyku blisko dwa tygodnie. Większość z nich tradycyjnie zakończy BALTOPS w Kilonii, w której odbywają się dni miasta. Śmigłowce Mi-14PŁ operowały z macierzystego lotniska w Darłowie. Nasz udział w ćwiczeniach ograniczył się do kilku dni. Ale spędziliśmy je naprawdę bardzo intensywnie.
autor zdjęć: kmdr ppor. Czesław Cichy
komentarze