Dwanaście myśliwców F-16 i 300 lotników przyleci do jednej z polskich baz – poinformowali na konferencji szef MON Tomasz Siemoniak oraz ambasador USA w Polsce Stephen Mull. Amerykanie będą ćwiczyć z naszymi żołnierzami, ale, jak zapewnili politycy, jest to też znak wsparcia dla Polski w obliczu wydarzeń na Ukrainie.
Nie wiadomo kiedy i gdzie – w Łasku czy w Krzesinach – wylądują amerykańscy piloci. – Nie znamy dokładnej daty rozpoczęcia ćwiczeń, więc nie wiemy kiedy się zakończą – powiedział minister Tomasz Siemoniak. – Będziemy tu tak długo, jak będziemy potrzebni – dodał z kolei ambasador Mull.
Obaj podkreślali, że w obliczu kryzysu Polska może liczyć na USA. – Sytuacja na Ukrainie to zagrożenie najpoważniejsze od 40 lat. Bardzo dobrą współpracę wojskową między Polską i Stanami Zjednoczonymi chcemy jeszcze zacieśnić – powiedział Stephen Mull.
Dwanaście myśliwców i 300 osób personelu wzmocni ćwiczenia, które w polskich bazach w Łasku i Krzesinach odbywają się od lutego 2013 roku. Do tej pory razem z Polakami ćwiczyło ok. 400 amerykańskich lotników. Loty wykonywali codziennie. – Dzięki szybkiej i w mojej ocenie skutecznej decyzji naszych sojuszników te ćwiczenia będą wykonywane na znacznie większą skalę – tłumaczył Tomasz Siemoniak. – To gest USA, który Polska bardzo docenia.
Mimo że amerykańscy piloci przylatują do Polski by ćwiczyć, ani minister, ani ambasador nie zaprzeczyli, że jest to też gest solidarności USA z Polską w obliczu niepokojącej sytuacji na Krymie. Minister Tomasz Siemoniak pytany o to, jak ją ocenia, powiedział: – Jest stabilnie zła.
Obserwatorzy podkreślają, że reakcja Stanów Zjednoczonych na kryzys krymski jest błyskawiczna. – To co robią Stany Zjednoczone jest rodzajem demonstracji. Z jednej strony pokazują Europejczykom: jesteśmy z wami, pomożemy wam i wzmocnimy wasze działania. Z drugiej, to też pokazanie Rosji, że artykuł 5. traktatu waszyngtońskiego rzeczywiście działa – ocenia Janusz Zemke, europoseł, były wiceminister obrony.
Z tą opinią zgadza się gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. – Reakcja Stanów Zjednoczonych jest bardzo szybka. Tym bardziej, że wcześniej zapowiadali, że ich obecność w Europie będzie się zmniejszać. A teraz Amerykanie pokazują, że są gotowi pomóc krajom członkowskim NATO, które czują się zagrożone – tłumaczy były szef Wojskowych Służb Informacyjnych.
Decyzja o wzmocnieniu misji obrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich, którą dowodzą USA, zapadła w środę. Dotychczas brały w niej udział jedynie cztery myśliwce. Szef Pentagonu Chuck Hagel powiedział, że podczas kryzysu związanego z sytuacją na Ukrainie Stany Zjednoczone zwiększą pomoc militarną dla swych sojuszników w NATO, w tym Polski i krajów bałtyckich.
Pentagon będzie rozwijał polsko-amerykańskie ćwiczenia poprzez stacjonujący w Łasku Aviation Detachment. To około 10-osobowy pododdział armii USA, którego zadaniem jest przygotowywanie wspólnych treningów. Zgodnie z umową pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi odbywają się one co trzy miesiące. Amerykanie przysyłają wówczas do Polski eskadrę samolotów wielozadaniowych F-16 albo klucz Herculesów.
autor zdjęć: Maciej Nędzyński DPI MON
komentarze