Dobiega końca tegoroczny cykl szkolenia żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych (NSR) w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej (10BKPanc). W Świętoszowie trwa ostatnie szkolenie rotacyjne ochotników do zawodowej służby wojskowej.
W trakcie wtorkowych zajęć inżynieryjno-saperskich batalionu dowodzenia, które odbyły się na pasie ćwiczeń taktycznych (PCT) w Świętoszowie, żołnierze NSR wzięli udział w szkoleniu 1 i 2 Kompanii Dowodzenia oraz kompanii logistycznej. Wraz z żołnierzami pododdziałów realizowali kolejne tematy szkoleniowe, począwszy od używania indywidualnego wyposażenia żołnierza, a skończywszy na zespołowym wykonywaniu zadań bojowych.
W szeregach plutonu kompanii logistycznej szkoli się szeregowa Malwina Kowalska, córka artylerzysty z Bolesławca. – Do zapisania się do NSR namówił mnie ojciec. Nigdy nie widziałam siebie w roli żołnierza. Najbardziej obawiałam się tego, że nie dam rady fizycznie. Dziś muszę powiedzieć, że z każdym dniem coraz bardziej mi się podoba. Ćwiczymy, staramy się i dajemy radę. Przełożeni są pomocni, tłumaczą, jak trzeba to po kilka razy.
Kilka kroków dalej swój okop wykopuje szeregowy Łukasz Melski z Chwaliszowic. U niego w rodzinie nie ma wojskowych tradycji. – Interesuję się wojskiem i chciałbym zostać tu, w 10 Brygadzie. Szkolenie jest ciekawe. Bywa ciężko, ale cieszę się, że tu trafiłem, bo dużo się dzieje. – powiedział. Szeregowy Magdalena Dechnik ze Złotoryi natomiast zawsze lubiła mundur. – Pracuję w ochronie i nie wyobrażam sobie innej pracy, niż ta w mundurze.
Dowódcy plutonów dbają, aby szkolenie było ciekawe dla kandydatów do zawodowej służby wojskowej. Starają się uatrakcyjnić zajęcia i upoglądowić to, czego uczyli się do tej pory jedynie teoretycznie. Kapral Marcin Guz, dowódca drużyny plutonu ochrony i regulacji ruchu (ploirr) 1 Kompanii Dowodzenia przeprowadził z ochotnikami szkolenie iście misyjne. Marsz ubezpieczony przez leśne ostępy wzbogacił w elementy zajęć z zakresu przeciwdziałania minom prowizorycznym IED stosowanym na misjach w Afganistanie czy Iraku.
– Sygnał „ajdik” spowodował w drużynie kompletną dezorientację. Widziałem, że żołnierze NSR byli w lekkim szoku i na chwilę zapanowała panika. Nie wiedzieli, co mają robić, bo nigdy w takiej sytuacji nie byli. Dopiero po chwili, obserwując starszych służbą żołnierzy, poszli za ich przykładem – relacjonuje kapral Guz.
Ledwo jednak emocje opadły i drużyna ruszyła w drogę, dowódca wprowadza kolejną, niespodziewaną sytuację: „żołnierz ma urwaną nogę!”. – Chciałem, żeby mieli choć zarys tego, jak wygląda sytuacja na polu walki, jakie sytuacje mogą mieć miejsce. Wybrany przeze mnie żołnierz wiedział, co ma robić. Padł na ziemię i podkulił nogę, przestał się ruszać i czekał na pomoc. W takich okolicznościach należy stosować konkretne procedury. Trzeba wiedzieć, czy biec do rannego i odciągać go gdzieś na bok, czy raczej patrzeć pod nogi i samemu szukać ładunków IED, żeby nie wejść na kolejną minę. Żołnierze NSR siłą rzeczy nie mieli styczności z takimi sytuacjami, ale starsi żołnierze starali się kierować niedoświadczonymi kolegami. Jestem zadowolony z tych zajęć, wszystko przebiegło bardzo sprawnie.
W czasie szkoleń rotacyjnych ochotnicy przechodzą test, w czasie którego sami poznają własne możliwości fizyczne i psychiczne. W tym samym czasie ich potencjał widzą również przełożeni, obserwując ich predyspozycje, uzdolnienia, a przede wszystkim pasję i chęć do poznawania tego nowego dla nich obszaru. Dopiero szkoląc się z macierzystym pododdziałem w konkretnym kierunku kształci się żołnierz, który w trakcie cyklu szkolenia nabywa umiejętności i zdolności do bycia profesjonalistą i fachowcem w swej dziedzinie.
Tekst: Katarzyna Przepióra
autor zdjęć: Katarzyna Przepióra
komentarze