W zalewie Kryspinowskim kilkunastu żołnierzy prowadziło zwiad nurkowy, rozpoznawało podwodne zapory i szukało zatopionych min. W badaniu dna jeziora pomagał im m.in. podwodny robot „Gnom Baby”. Każdy z nurków pod wodą spędził co najmniej dziewięć godzin. Niebawem czeka ich szkolenie z nurkowania pod lodem.
W szkoleniu pod Krakowem uczestniczyli żołnierze z batalionu dowodzenia 6 Brygady Powietrznodesantowej, 16 Tczewskiego Batalionu Saperów i 3 Batalionu Inżynieryjnego.
- Zaczęliśmy od przypomnienia techniki nurkowania, zwiadu nurkowego, rozpoznania inżynieryjnego oraz taktyki. Mówiliśmy o zasadach konfigurowania sprzętu nurkowego, o tym jak należy dobierać wyposażenie do zadań, które mamy wykonywać – mówi chorąży Tomasz Jaskier, kierownik zgrupowania nurków.
Dla żołnierzy to tylko rozgrzewka. Wszyscy nurkowie uczestniczący w szkoleniu mieli bowiem duże doświadczenie, każdy pod wodą spędził już przynajmniej 250 godzin.
Instruktorzy przypominali także, jak należy zachować się w sytuacji awaryjnej, gdy np. dojdzie do zamarznięcia automatu lub zgubienia pasa balastowego. Mówili też, jak powinno się sprawdzać przeszkodę wodą i obiekty hydrotechniczne (np. wodociągi, zapory wodne, tamy, ujęcia wody) i jaki sprzęt do tego trzeba wykorzystywać.
Potem rozpoczął się główny trening. - Zaczynaliśmy od prostych zadań. Żołnierze musieli rozpoznać przeszkodę wodną – opowiada chor. Jaskier. Oznacza to, że mierzyli pod wodą podstawowe parametry: szerokość i głębokość jeziora, oceniali jego dno, stopień zamulenia, przejrzystość wody i prądy wodne.
Podczas szkolenia na poligonie lub działań wojennych żołnierze-nurkowie wspomagają oddziały, które mają np. wozami bojowymi pokonać rzekę. – Zanim razem ze sprzętem wjadą do wody, muszą być pewni, że będzie to dla nich bezpieczne. Dlatego nurkowie zawsze w pierwszej kolejności sprawdzają, czy wojsko może wybrać daną trasę, albo czy saperzy mogą ustawić w wodzie zaporę minową – dodaje kierownik zgrupowania.
Nurkowie poszukiwali też zatopionych w wodzie przeciwpiechotnych i przeciwpancernych min ćwiczebnych. – Na dnie zbiornika umieściliśmy improwizowane ładunki. Oczywiście ze względu na to, że trening odbywał się poza poligonem, nie mogliśmy używać prawdziwego materiału wybuchowego – mówi chor. Jaskier.
Żołnierze schodzili na głębokość od 5 do 17 metrów. Musieli rozpoznać typy zapór minowych i fortyfikacyjnych (zapory drutowe lub zasieki). Ocenić, czy ładunki te można usunąć lub czy można wykonać przejścia pomiędzy nimi.
W poszukiwaniach pomagał im robot „Gnom Baby”, którego używa małopolska policja. Razem z żołnierzami pod Krakowem szkolili się bowiem także policjanci z pododdziałów antyterrorystycznych. Robot to zdalnie sterowany pojazd podwodny z systemem monitoringu. Policja wykorzystuje go między innymi do poszukiwania ludzi oraz przedmiotów (np. broni) pod wodą. „Gnom Baby” może prowadzić poszukiwania na głębokości 50 metrów.
Każdy z uczestników zgrupowania pod wodą spędził średnio 9 godzin. Za kilka tygodni nurkowie spotkają się na kolejnym zgrupowaniu w Krakowie. Organizatorzy zapowiadają tym razem trening z nurkowania pod lodem.
Wyposażenie nurka waży około 25 kg. W jego skład wchodzą m.in.: butla, automat oddechowy główny i zapasowy (octopus), skafander, kamizelka ratowniczo-wypornościowa, pas balastowy, płetwy, maska, fajka, kompas, latarki nurkowe, stroboskopy, sekatory, noże i kołowrotki.
Nurkowie najczęściej trenują w wojskowym ośrodku szkolenia nurków i płetwonurków w Gdyni oraz ośrodku szkolno-treningowym nurków w Orzyszu. Korzystają też z bazy nurkowej w Tomaszowie Mazowieckim i Nisku.
Wspólne treningi odbywają się średnio raz na trzy miesiące. Nurkowie-saperzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej, poza szkoleniem w wodzie i pod wodą obowiązkowo wykonują skoki spadochronowe.
autor zdjęć: arch. 6 Brygady Powietrznodesantowej
komentarze